Robert pierwszy śmiało poszedł na tyły domu zostawiając za sobą dwójkę kolegów. Ogródek (a przynajmniej to, co w zwykłych domach nazywa się ogródkiem lub ogrodem) był placykiem o wyschniętej na wiór trawie, chyba nigdy nie podlewanej, otoczonym kilkoma starymi drzewami. Pośród nich stała wielka, drewniana szopa. To właśnie stamtąd dochodziły odgłosy.
Chris rozejrzał się chwilę po mieszkanku i zrezygnowany ruszył w tym samym kierunku, co pierwszy kolega. Cóż więc miał robić
Patrick? Po chwili wszyscy troje zdecydowanie podążyli do szopy, mając nadzieję, że konstrukcja nie rozleci się i nie zwali na ich głowy. Wciąż brakowało wśród nich czwartego chłopaka. Czyżby dał spokój i odpuścił sobie eksperymenty naukowe?
Nagle wrota szopy otworzyły się ze skrzypnięciem i ledwo co nie wyleciały z zawiasów. Trójka uczniów zatrzymała się w połowie drogi z zaskoczeniem nasłuchując... warkotu silnika! I to nie byle jakiego silnika. Nawet laik rozpoznałby, że to nie byle jakie auto. A wprawniejsze ucho wychwyciłoby nawet nuty kojarzące się z Ferrari. W czeluściach ciemnej szopy nagle zaświeciły się reflektory samochodu, a po chwili wyjechał z niej...
DELOREAN! Ale jaki DeLorean! Coś z nim było nie do końca tak...
Za kierownicą siedział
profesor Smith. Gdy zobaczył trójkę chłopców pomachał do nich ręką i zatrąbił. Przejechał obok i z piskiem opon zakręcił na ulicę od frontowej strony domu.
Patrick,
Robert i
Chris popatrzeli po sobie i niemal biegiem ruszyli w ślad za nim.
Na podjeździe przed domem stał kosmiczny DeLorean.
Drzwi otworzyły się, a ze środka wyszedł
profesor Smith ubrany w długi kitel przypominający lekarski fartuch i z goglami na oczach. Uśmiechał się szeroko i rozłożył ręce na powitanie
-
Aaaa, jesteście chłopaczki, jesteście! W samą porę! Nie ma czasu! Będzie pierwszymi świadkami legendarnego wydarzenia!
Uczniowie podeszli do samochodu nie wierząc własnym oczom. W co ten staruszek przerobił DeLoreana?! W wielki robot kuchenny?! "PIMP MY RIDE" to to nie było! Dzięki otwartym przednim drzwiom mogli zajrzeć do środka. Może to wielki odkurzacz? Albo jeżdżący komputer?