Widząc biegającego w kółko Mi Raaza wraz z goniącymi go trzema psami, Gnargo przyszło na myśl, że właściwie, to te psy powinny zakończyć już swój żywot. Kierowany swoim obowiązkiem i powinnością zadecydował, że pora się poruszać. Podczas kolejnego okrążania krasnolud poprawił rękawicę, zlizując z nich powidła i pas. - Niech ją szlag. Nie dość, że hałasuje to jeszcze rzuca we mnie jakimiś przetworami. Bezczelny typ. ~~No i co on wyprawia. Jak mu nie szkoda tych psów, trzeba je zabić, a nie pokazywać im sztuczki. Przecież te zwierzęta aż proszą się o śmierć... widzę to w ich oczach. Po co ucieka? Co on robi? ~~
Widząc jak chłopak zatrzymuje się, a psy atakują. Na czole krasnoluda pojawiła się dłoń, która przesuwając się powoli w dół twarzy, wskazywała na jego wyraźne niezadowolenie. - Dość...
Krasnolud wyszedł na przeciw ostatniemu, nie czekał na sygnał od Mi Raaza, sam wiedział co ma zrobić. Łamiąc ostatniemu psu żebra i boleśnie go druzgocąc, Gnargo, podszedł do zwierzęcia i zademonstrował popis bezsensownej brutalności, kopiąc go na wpół martwego . Gdy widział, że ostatnia iskra życia w oczach tej istoty się wypaliła, skręcił jej kark.
Właśnie podchodził do rannego chłopaka, z obojętną twarzą i wydawało się, że już chce coś powiedzieć, gdy zauważył Nirela wybiegającego z łukiem i wielkim pośpiechem. Odwrócił się w jego stronę, a widząc Achmeda, na jego twarzy pojawił się niewielki uśmiech. ~~Miejmy nadzieje, że szykuje się coś ciekawego~~ |