Śniadanie minęło bez dalszych incydentów. Baldwina wróciła do stołu i żołądek nie wyczyniał już więcej harców. Jajecznica szybko zniknęła z miski, podobnie jak część ludzi ze środka karczmy. Widocznie wstający dzień wygonił ich do pracy, gdziekolwiek by ona nie była.
I wtedy pojawił się też Johann. Dziś miał na sobie szary kubrak spięty paskiem, skórzane spodnie oraz kapelusz z czaplim piórem. Wyglądał trochę śmiesznie, ale to Altdorf i nie takich widywało się na ulicach. Tymczasem z przyklejonym uśmiechem do twarzy złodziej przysiadł się do grupki uczniów.
- Już po śniadaniu? - spytał, szczególnie zwracając uwagę na lekko bladą Baldwinę. - Dobrze się czujesz? - dodał już patrząc się na jej słaby uśmiech.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |