Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2007, 22:50   #33
Revan
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Steve nie spodziewał się tego. Nikt się nie spodziewał, to nie byli zwykli gangersi, oni nie mają żadnych pieprzonych min, ani wyrzutni.

- Coś mi się wydaje, że będziemy tego żałować… odparł na krótko przed wypadkiem. Gdy tylko pobliska eksplozja wstrząsnęła pojazdem, Indianin natychmiast złapał się czegoś, czegokolwiek, co pozwoliłoby mu przetrwać to dachowanie. Nie myślał o swoim wilku, jedyne co mu przemknęło przez myśl, to jak uratować się przed lecącymi na niego skrzynkami z amunicją… nie namyślając się zbytnio, odepchnął się od sufitu (gdy koziołkowali), i „powędrował” niemalże na przód Hummve, uważając, aby nie potraktować łowcy mutantów z buta w głowę. Wtem, zatrzymali się na kołach. Steve niemalże natychmiast otworzył boczne drzwi i wyległ na zewnątrz, razem z Robertem, wilk powinien zrobić to samo. Przykucnął, poprawiając odrzucając swoje czarne włosy do tyłu, zauważył, że nie ma czapki. Jednak zaraz tuż obok niego pojawił się Arukard, trzymając ją w pysku.

Steve pogłaskał go po szyi, i włożył czapkę z powrotem na głowę. Wychylił się lekko zza koła samochodu, chcąc ocenić sytuację. Bardzo nie podobał mu się ten facet z RPG, nawet gorzej. Poczuł w sobie iskrzącą nienawiść, aby ruszyć na niego i sprzedać mu barbarkę, ale szybko wyzbył się tej myśli, postępując w sposób racjonalny. Takiego chamstwa to w życiu nie widział.

- Co za tupet… przewrócić NASZ samochód, w który UCZCIWIE ukradliśmy ZŁYM ludziom próbującym ZATAIĆ sposób, w jaki to wszystko straciło sens, dosłownie nie mam słów. – wbrew pozorom potrafił zachować zimną krew w nawet najbardziej spokojnych sytuacjach. Nie miał zwyczaju podniecać się, widząc w knajpie bitkę pięściarz, czy regularną wojnę na ulicach miasta, dlatego wybrał życie na pustyni. Dzięki, a i także dzięki jego filozofia życia przyczyniło się to do jego poczucia wyższości i odizolowania od świata, jednak trzymał z tymi ludźmi, gdyż pragnął czegoś odmiennego, niż zbijania gambli na wycieczkach.

- Rozumiem pojęcie „frajdy”, czy jak kto woli, zwyczajnej rozrywki, chwili przyjemności, to pod zgoła innym pojęciem. Na pewno nie pod takim, w którym za chwilę coś, co uważałem za swoją osłonę wyleci pięć metrów nad ziemię, razem z naszymi zwłokami, bo to się nazywa inaczej. Nie czuję także żadnej przyjemności siedząc tutaj i kryć się jak szczur, kiedy tamci cholerni komuniści napieprzają do nas jak do kaczek z tych swoich bananów! – gdyby miał możliwości, uciekłby w pustynię, ale nie chciał dostać w plecy zbłąkanym pociskiem. Nie chciał także zostać wysadzonym w powietrze.
- Ma ktoś karty? – odparł ze stoickim spokojem.
 

Ostatnio edytowane przez Revan : 17-11-2007 o 22:54.
Revan jest offline