Escoral stolica Kish, wczesna noc
Samo lądowanie odbyło się bez większych problemów. Casshern i Mani byli już gotowi i gdy tylko otworzyły się wrota promu wyszli. Młody książę uścisnął dłonie kapitana i jego dowódcy, którzy przyszli do wyjścia by pożegnać pasażera. Schodząc po schodach zobaczył jak z dużą prędkością podjeżdża mały łazik mechaniczny. No tak, mimo, że ich wizyta była niezapowiedziana, to przybycie kogokolwiek w jednym z najlepszych promów kosmicznych, jakimi dysponowała gildia przewoźników musiało wywołać pewne reakcje. Z pojazdu w biegu wyszedł jakiś młody człowiek ubrany niezwykle elegancko i zanim oboje z Manim zdołali zejść ze schodów on stał już u ich podnóża. Patrzył się chwilę na księcia po czym od razu niemal zakrzyknął: - Książę Casshern Maresuke Aki Li Halan…- przez dosłownie sekundę zawahał się po czym kontynuował już pewnym głosem – to dla nas ogromny zaszczyt. Pozwól panie, że wezmę wasze bagaże. – nastąpił po tym długi potok słów którym prawdę powiedziawszy Casshern już nie przysłuchiwał się specjalnie. Wsiedli do łazika i po chwili znajdowali się przed wejściem do głównej hali. Tam już stał, jak się okazało jakiś wysoki przedstawiciel gildii przewoźników pełniący, z tego co zrozumiał, funkcję tutejszego kierownika. Książę, który nigdy nie chciał być uważany za gbura i pyszałka, pomimo, że raczej się spieszył przywitał się uprzejmie i zamienił z nim parę zdań. Ów kierownik poprowadził go do specjalnej poczekalni, niedostępnej dla zwykłych pasażerów. Pomieszczenie to było dość duże i z pewnością można było powiedzieć, że luksusowe, od razu rzucało się w oczy ogromne półokrągłe okno z którego rozpościerał się wspaniały widok na całe lotnisko - doskonale widoczny był stąd statek z którego właśnie wysiedli. Pomimo późnej pory w środku było kilkanaście osób, w większości szlachcianki. Casshern ukłonił się grzecznie kilku z nich, gdy obok przechodził. Co chwila ktoś rzucał na niego ukryte spojrzenie, chociaż była to raczej zwykła ciekawość. Dopiero jednak gdy po 5 min podbiegł do niego ten młody chłopak sprzed schodów i zwrócił się do niego per: wasza książęca mość, większość, ze zgromadzonych spojrzała się na niego i kilku, jakby dopiero wtedy go poznając, ukłoniło mu się gdy wychodził z sali. Podstawiona kareta zaprzężona w cztery konie, z już zapakowanymi bagażami czekała na nich przed wejściem. Jedną z zaleta bycia księciem było to, że zupełnie nie musiał się, przejmować miejscem do spoczynku w tak dużych miastach jak to. Ponieważ nie wydał żadnych rozporządzeń spytano go tylko, czy gościnne apartamenty rodziny Fujiro, specjalnie dla takich gości przygotowanych, odpowiadają mu. Razem z Manim wsiedli do karety, kiedy już ruszyli milczenie przerwał jego przyjaciel: -Masz już jakieś plany? -Chyba tak, jednak postaram się najpierw zasięgnąć opinii z pierwszej ręki, parę lat temu poznałem hrabiego Ode, nie widziałem go całe lata i prawdę powiedziawszy nie wiem, co się z nim działo, ale mam nadzieje, że zastaliśmy go w stolicy. On jest w jakiś sposób zamieszany w działania jednej ze spółek, którym chcę się przyjrzeć. Potem się okaże. W między czasie załatwimy sprawy dla ojca i księcia Maximiliana. -Kiedy się z nim skontaktujesz? -Pewnie jutro, zresztą do rana i tak sporo ludzi dowie się, że przybyłem na planetę i nie będzie specjalnych problemów ze skontaktowaniem się z nim czy z kimkolwiek z listy.
Dalszą trasę spędzili wymieniając komentarze o mijanych budowlach czy nietypowej dla nich architekturze. Gdy wreszcie dojechali do rezydencji mimowolnie przystanęli na chwilę z zachwytu. Budynek jeśli miał oddawać majestat i bogactwo rodziny, to idealnie spełniał swoją rolę. Po chwili pojawiła się służba wraz „major domusem” który po przywitaniu zaprowadził ich do komnat.
Ostatnio edytowane przez Leonidas : 18-11-2007 o 00:29.
|