Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2007, 18:25   #11
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Czasami, w chwilach gdy umysł demona zajęty był opracowywaniem planu, który pochłaniał jego uwagę całkowicie potrafił zapomnieć, że jest demonem. W takiej był właśnie chwili, gdy ruszył na poszukiwanie anioła i gnoma, bardziej z przyzwyczajenia by wiedzieć gdzie podziewa się reszta niż z poczucia obowiązku. Jednak przypomniał sobie o pewnej ważnej rzeczy: nie jest już człowiekiem, tylko demonem więc zachowywanie się jak człowiek, dbanie o drużynę i przejmowanie się jej losem, zwłaszcza aniołem i gnomem-zamachowcem który próbował go skrytobójczo zlikwidować zwyczajnie mu nie wypadało. Gdyby się inne demony dowiedziały zostałby po prostu wyśmiany. Może i w tym wymiarze nie było komu go wyśmiewać ale dyskomfort moralny pozostałby - nie mógł się sprzeciwiać samemu sobie. Jego przesłaniem, życiowym celem i największą przyjemnością było sianie chaosu i tym powinien się zająć. W tym momencie sam nie był pewien gdzie to końca był - czym jest ten świat i co tutaj jest do zniszczenia.

Jednak, zanim zacznie swoje działanie powinien sobie oczyścić miejsce pracy. Anioła w okolicy nie było, więc jego pozbyć się nie miał w tym momencie okazji, jednak jeśli go pamięć nie zawodziła widział tutaj zaraz po przemieszczeniu pilota tej blaszanej puszki który próbował go zabić. Osobiście być może nic szczególnego do niego nie miał, ale nie mógł puścić płazem tej zniewagi - już na zbyt dużo pozwalał aniołowi lekko go tylko karcąc i teraz miał tego konsekwencje, skrzydlak zdradziecko pomógł uciec Rithowi. Pora więc było przejść do działania. Wysłał swoją chimerę, by z powietrza zbadała najbliższą okolicę, szczególnie obecność choć trochę rozumnych istot żywych a sam przeniósł się do miejsca w lesie gdzie był wcześniej, tuż za plecy wilczka

[Akcja ustalona z MG]

Pozycja była dogodna a on najwyraźniej nie zorientował się, że ktoś czycha za jego plecami. Nie miał zamiaru go zamordować, choć jedno cięcie szablą w odsłonięty kark mogłoby załatwić sprawę - po prostu chciał porozmawiać po przyjacielsku w sprzyjających konwersacji warunkach. W pobliżu był tylko krasnolud i humanoidalny kot, ewentualni obrończy wilczka choć wątpił, by któryś z nich znalazł powód do przeszkodzenia mu. Odchylił się więc lekko do tyłu i wkładając dość sporo siły uderzył go pięścią w kark. Gdy futrzaste ciało miało osunąć się na ziemię oparł je o drzewo i owinął łańcuchem, a następnie uderzając w twarz spróbował go ocucić. Zapowiadała się miła rozmowa

- Co my tu mamy... nie obawiaj się, prawdopodobnie przeżyjesz jeśli nie zrobisz nic głupiego. Pytanie pierwsze: co robiłeś na tamtym statku i dlaczego próbowałeś mnie wykończyć? Pytanie drugie: jaki masz cel w przebywaniu tutaj? - spytał, gdy wilk doszedł trochę do siebie
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline