- Co my tu mamy... nie obawiaj się, prawdopodobnie przeżyjesz jeśli nie zrobisz nic głupiego. Pytanie pierwsze: co robiłeś na tamtym statku i dlaczego próbowałeś mnie wykończyć? Pytanie drugie: jaki masz cel w przebywaniu tutaj? - spytał, gdy wilk doszedł trochę do siebie.
~~Dorwał mnie!! Co robić, co robić!! Tylko bez paniki, spokojnie...~~ wilk zamknął oczy próbując się uspokoić. Kiedy się uspokoił, zaczął dedukować dalej:
~~
Pomyślmy... Mógł spokojnie skończyć ze mną za pierwszym uderzeniem, lecz tego nie zrobił... Nie krzyczy na mnie, jak zrobiłby każde normalne stworzenie, które schwytało nieprzyjaciela... Więc wysuwa się tylko jeden wniosek - on do czegoś mnie potrzebuje, albo myśli, że posiadam jakieś informacje... Tylko na jaki temat? Przecież ja nic nie wiem!~~
- Po pierwsze: to ty zacząłeś mnie atakować na tym statku - zaczął spokojnie mówić -
ja tylko próbowałem opanować tę maszynę gdy na niej wylądowałeś. Po drugie zaś: sam nie wiem skąd ani w jaki sposób się tutaj znalazłem, więc jak mógłbym mieć w tym jakiś cel? Wręcz przeciwnie - jest mi wybornie nie na rękę, że znalazłem się tutaj zaraz po opanowaniu myśliwca i pełnej samodzielności w tamtym wymiarze. Skoro odpowiedziałem na twoje pytania, to mógłbyś rozwiązać mnie z tych cholernie niewygodnych łańcuchów?
Kiedy skończył mówić, z braku lepszego zajęcia rozejrzał się po okolicy. Spojrzał w górę. Widok wygodnie rozłożonego kotołaka zbił go z tropu.
~~A ten tu czego? Przydała by się jakaś pomoc, ale on jest pewnie obrażony o tę sprawę w kosmosie... Trzeba będzie zastosować prośbę inwersyjną...~~
Tak myśląc, odwrócił swoje osierścione dłonie do góry, i starając się żeby demon niczego nie zauważył, pół metra przed twarzą Tevonrela utworzył kilkanaście płomyków ognia, które ułożyły się w słowa:
i wyparowały.
Wilk w głębi duszy miał nadzieję, że Tev będzie chciał mu zrobić na złość i zejdzie z drzewa.