Jego ciężkie buty głośno dudniły kiedy przechodził przez wrota świątyni. W jednej ręce trzymał list, drugą zaś przeczesywał swe mlecznobiałe, długie do ramion włosy. Na twarzy miał dwie blizny (jedną przechodzącą przez prawy policzek, a drugą przez czoło) - pamiątki po stoczonych bitwach.
Był średniego wzrostu - między 5 a 6 stóp. Przy pasie miał przypięty miecz, a na plecach lekką stalową tarczę.
Został skierowany do głównego kapłana świątyni. Człowiek zaczął mówić tak szybko, że Elkan ledwie nadążał.
- Witaj, Elkanie... list... Daj go- zabrał list z ręki Elkana, który ledwie się zorientował o co chodzi. - wiem już... zrobić... Ale poczekaj chwilkę...- po tych słowach główny kapłan szybko przeczytał list, a Elkan przetrawiał słowa, które do niego właśnie dotarły. Po chwili jego rozmówca już kontynuował.- tak jak myślałem...mamy zrobić z ciebie członka pięcioosobowej rady najwyższej... Ale najpierw... mistrzem... Mistrzem? JA mistrzem? Chyba z kimś mnie pomylili... A może to nie do mnie mówi? pomyślał Elkan.
- ...poddam cię Próbie... - kontynuował główny kapłan. - muszę wiedzieć... godzien...wyższe stanowiska... mam dla ciebie misję...pewien bard, Morries, szukał najemników... Najemnik? JA? On chyba żartuje? - znów pomyślał Elkan.
- gotowych podjąć się niebezpiecznej misji. Wiec jak będzie? Mogę cię od razu teleportować do willi tego barda, oczywiście jeśli chcesz.- po tym kapłan wyjął z kieszeni zwój i poczekał na odpowiedź.
Elkan otrząsnął się po tym jak do jego mózgu dotarło to co usłyszał.
- Ja najemnikiem? - powtórzył jakby niepewien. - Ależ mistrzu... Ja żyję by służyć Heironeusowi a nie jakimś podrzędnym gildiom... - spojrzał jeszcze raz na twarz najwyższego kapłana, który wydawał się być niewzruszony. No cóż, taka dola. - Sądzę że nie mam wyboru... - powiedział bardzo cicho, jakby do siebie. - Jestem gotów. - powiedział wreszcie i czekał aż zostanie przeniesiony przez czar.
Jednak pewna myśl przebiegła mu przez umysł kiedy był już teleportowany: Od kiedy to kapłan umie rzucać czary wtajemniczeń? |