| Kamisori Yoake Shiro, Twierdza Ostrza Blasku; łaźnia; godzina Hidy, koniec miesiąca Onnotangu; wiosna rok 1114.
Akito wchodząc do balii dostrzegł skrzywienie malujące się na twarzy Skorpiona. Nie wiedział, o co dokładnie chodzi Manjiemu, dlatego też tak szczerze nie lubił rokugańskiej szczerości. Gdyby sytuacja nie dotyczyła jego przyjaciela z pewnością zwróciłby się doń, wprost pytając o przyczynę skrzywienia. W przypadku Skorpiona wolał jednak nie ciągnąć go za język, gdyż być może usłyszałby coś, za co musiałby mu go odciąć. Krab odwzajemnił się Skorpionowi wyraźnym zmarszczeniem brwi i spojrzeniem, którego inni samurajowie, znający Akito zapewne by się zlękli.
Po chwili grymas złagodniał a Akito, siedząc w ciepłej i kojącej wodzie się rozluźnił.
- Nie widziałem nikogo na zewnątrz, kiedy tu wchodziłem.
"Choć nie ręczę za to, że i w tym momencie nikogo tam nie ma" – skwitował w myślach, dziwiąc się takiej ostrożności i podejrzliwości Manjiego. Nie była to jednak jedna z tych myśli, którymi należało się dzielić z tym ostatnim. Był jego towarzyszem, czasem nawet myślał o nim jak o przyjacielu, jednak dobrze wiedział, że niezależnie od więzi Manji wciąż jest samurajem, a taką uwagę mógłby odebrać jako kpinę z własnych działań.
Zapytany o Shinomen Mori Akito zamyślił się już głębiej próbując przypomnieć sobie jedną z wielu historii jakie słyszał o tym miejscu. Największa puszcza Rokuganu, kryjówka wielu różnych istot, miejsce akcji wielu mrożących krew w żyłach opowieści. Las ten chyba graniczył z wieloma Pomniejszymi Klanami, ale kiedy Akito spróbował przypomnieć sobie jakikolwiek, stanął na jednej nazwie: Klan Sokoła. Zanim zdążył zresztą cokolwiek powiedzieć, Manji zapytał się o gwizdki.
- Na placu boju, którym według mędrców nie musi być jedynie miejsce bitwy, Kraby od dawna stosowały taktykę i strategię wojenną, starając się minimalizować straty własne, przy jednoczesnym osiągnięciu zamierzonych celów. Nie kierowali się podstępami czy niehonorowymi uczynkami; przemyślana strategia wcale nie musiała ujmować honorowi samuraja, wręcz przeciwnie. Jeżeli ma nam to pomóc w wypełnieniu misji to nie widzę powodu, aby tego nie stosować. Zdobędę gwizdki. Wystarczy klasnąć i kazać je przynieść służbie. - Olbrzym wzruszył ramionami, złożył dłonie jak do klaśnięcia po czym mruknął z niesmakiem i wywrócił oczyma przypominając sobie skąd brak służby. - Ale jeżeli Manji - czy ktokolwiek inny - miałby dać nam sygnał do odwrotu czy natarcia w zależności od sił przeciwnika, to lepiej, aby uczynił to nie za pomocą gwizdka ale wachlarza i gestu dłoni, choć i tak lepszy gwizdek niż by sygnalizował wrzeszcząc.
Obu mężczyzn uderzyła trafność słów Kraba. Istniały przecież wachlarze, którymi można było po cichu przekazać wiadomość. Gwizdki i bębny owszem, grały istotną rolę, podobnie sygnalizacyjne strzały meiteki, czy chorągwie, ale znakomita większość sygnałów przekazywana była wachlarzami.
Krab wyraził też własne zdanie, gdy Fukurou poruszył kwestię wart:
- Jestem gotowy nie spać nawet kilka dni pod rząd, jeśli zajdzie taka potrzeba, więc dostosuję się do każdego rodzaju wart i wypoczynku, na jaki i Wy będziecie gotowi.
Powiedział to dyplomatycznie, ale nie bez pewnej dumy w głosie. Dobrze wiedział, że jego klan kładzie szczególny nacisk na wytrzymałość fizyczną i tam gdzie inni samurajowie nie wytrzymują już wysiłku, tam Krab wytrwa najdłużej.
Poproszony o nie ujawnianie łączących go z towarzyszami więzi, odparł tuż po Smoku:
- Hai, ja również mogę to uczynić Bayushi Manji-san.
* * *
Gdy Akito zaczynał szykować się do wyjścia, Manji również postanowił zakończyć kąpiel. A poza tym woda stawała się już coraz chłodniejsza.
Wdział swoje szaty podróżne, a na nie ubrał lekką zbroję. Przypasał daisho do lewego boku, a Ai no Atae przewiesił przez plecy.
Zbroja Skorpiona wyglądała na znacznie lżejszą niż zbroja Smoka. Wydawała się być delikatną i cienką, barwy ciemnej czerwieni stanowiącej tło przemieszanej z czernią tworzącą pasy, powierzchnia ze specjalnie przygotowanej i matowanej laki wyglądała niemal jak materiał. Mempo również różniło się nieco konstrukcją, była tak wykonana, że można było dostrzec jedynie oczy. Było to możliwe dzięki wgłębieniu maski w oczodołach, nie ograniczało to pola widzenia równocześnie dając większą ochronę oczom użytkownika. Na związane włosy w tradycyjnym koku, Manji nałożył trzcinowy kapelusz, mający metalowe wzmocnienia wewnątrz.
Wychodząc powiedział jeszcze: - Muszę spotkać się z shugenja, jeśli pamiętacie poprosił mnie o to kwatermistrz, więc proszę poczekajcie na mnie, aż Kuni-san mnie przyjmie. Postaram się pojawić na głównym placu, gotowy do drogi najszybciej jak to możliwe.
- Czyżbyś uważał, Manji-san, że dziś Ci się nie uda doń dostać? Tak czy inaczej, czy teraz też idziesz jeszcze odwiedzić Kuni Satsumata-san, czy też masz zamiar robić to rano? Jeżeli tak to z chęcią udam się do niego wraz z Tobą, mam do shugenja osobistą sprawę a niestety nie udało mi się jej poruszyć poprzedniego wieczora. Jeśli idziesz doń rano, może się spotkamy, jeśli mnie nie przyjmie wieczorem. |