Tevonrel leżał wygodnie na drzewie, przyglądając się całej sytuacji. Nagle za plecami Sierściucha pojawił się blady jegomość w żupanie, który solidnie zamachnął się i jeszcze solidniej walnął Futrzaka pięścią w kark.
Tego już Tygrys nie wytrzymał.Musiał szybko złapać się gałęzi, żeby nie spaść ze śmiechu, który stłumił zanim się wydoył.
Sierściuch został doprowadzony i przywiązany łańcuchem do drzewa, po czym owy jegomość walnął Sathema w twarz, próbując go ocucić, co mu się udało, a Rakszasa przeżył kolejny atak śmiechu, dusząc się przez niego.
-Co my tu mamy... nie obawiaj się, prawdopodobnie przeżyjesz jeśli nie zrobisz nic głupiego. Pytanie pierwsze: co robiłeś na tamtym statku i dlaczego próbowałeś mnie wykończyć? Pytanie drugie: jaki masz cel w przebywaniu tutaj?-zapytał, a Tygrysowi nie spodobało się stwierdzenie "prawdopodobnie przeżyjesz". Nikt nie ma prawa zabijać MOJEGO Sierściucha!!!-pomyślał z furią i już miał zeskoczyć, gdy Futrzak powiedział:
-Po pierwsze: to ty zacząłeś mnie atakować na tym statku - zaczął spokojnie mówić - ja tylko próbowałem opanować tę maszynę gdy na niej wylądowałeś. Po drugie zaś: sam nie wiem skąd ani w jaki sposób się tutaj znalazłem, więc jak mógłbym mieć w tym jakiś cel? Wręcz przeciwnie - jest mi wybornie nie na rękę, że znalazłem się tutaj zaraz po opanowaniu myśliwca i pełnej samodzielności w tamtym wymiarze. Skoro odpowiedziałem na twoje pytania, to mógłbyś rozwiązać mnie z tych cholernie niewygodnych łańcuchów?
Po tych słowach Tevonrel ponownie rozłożył się na drzewie. Nagle Sathem rozjrzał się i zobaczył Tygrysa, który wyszczerzył się do niego radośnie i pomachał mu łapą.
Nagle pół metra przed twarzą Teva pojawiły się płomienie, układające się w słowa: "Pod żadnym pozorem nie schodź na dół, mógłbyś mi tym zaszkodzić".
W odpowiedzi na te wyrazy, Tygrys ziewnął leniwie, kładąc się na gałęzi, a następnie pomachał jeszcze raz, kompletnie ignorując słowa Sathema.
Nagle przyszedł mu do głowyszatański pomysł, na który zachichotał, tym razem już nieco głośniej.
-Panie biały, to mój Sierś... eee... piesek! Nie dręcz go już proszę, bo będzie miał koszmary w nocy i znowu nie będzie mógł zasnąć!-ziewnął leniwie, a następnie zgrabnie zeskoczył z gałęzi.
-Uprzedzając twoje pytanie, nazywam się Tevonreli obiecuję trzymać Futrzaaaaa psik...-udał kichnięcie. Robił to celowo, gdyż nie podejrzewał, by ktoś nie domyslił się jakie słowa kryją sie pod słowem "piesek".
-...o czym to ja mówiłem? Aha, już wiem... obiecuję trzymać pieska krótko, żeby nikogo nie ugryzł-wyszczerzył się w złośliwym uśmiechu, jednocześnie uważając na mężczyznę w żupanie, przed którym ewentualnie chciał uskoczyć, podczas ewentualnego ataku na jego osobę.
-A wy jak się zwiecie?-rzekł cały czas uważając dyskretnie na białoskórego, coukrył pod złośliwym usmiechem do Futrzaka. |