Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2007, 21:49   #24
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Zygfryd von Truttcheweitz

Wielkie odrzwia sali balowej otwarły się z hukiem. Otwarły, a raczej zostały otwarte przez dwóch strażników ich strzegących. Z trudem podnosili się z ziemi rozglądając się wokół w oszołomieniu. W drzwiach stanęła wysoka postać w pięknej mediolańskiej zbroi. Przy pasie przypięty miał miecz w pięknej,zdobionej wschodnimi wzorami pochwie oraz ciężki, szeroki sztylet, którego rękojeść wysadzana była szlachetnymi kamieniami.Donośnym głosem przemówił: - Cóż to za sprosna dzicz, żeby nie przepuścić posłańca z ważnym listem? Raus! Słowiańskie ścierwo, ale już !– zakrzyczał za oddalającymi się zbrojnymi.


Biały płaszcz zwisał mu z prawego ramienia, a czarny krzyż zdobiący zarówno okrycie jak i solidną tarczę nie pozostawiał złudzeń co do przynależności postawnego rycerza. Powolnym ruchem zdjął hełm z głowy. Blond włosy wypłynęły spod metalowego nakrycia, kontrastowały z błękitnymi jak toń jeziora oczami. Przystojna, harmonijna twarz tchnęła spokojem. Czerstwość cery świadczyła, że młodzieniec ten spędzał wiele dni w siodle. Zlustrował chłodnym wzrokiem całą salę balową, oceniając każdego z gości w myślach.

Wreszcie wzrok milczącego Krzyżaka zatrzymał się na Brukhardzie siedzącym na przeciwległym końcu Sali, w towarzystwie dwóch braci zakonnych. Ruszył powolnym dostojnym krokiem w kierunku wielkiego marszałka. Prawą dłoń odzianą w kończą rękawicę trzymał na rękojeści miecza. Drugą ściskał hełm, goście którzy stali bliżej mogli na jego lewym naramienniku zbroi zauważyć inkrustowany złotem napis:

T
R
I
SIT MIHI CRUX
ADVERSUS DAEMONES
U
M
P
H
U
S

I równie misternie zdobione godło Zakonu:


Kiedy przechodził obok pozostałych zakonnych braci, Ci wstali i unieśli prawe dłonie w geście pozdrowienia i salutu. Skłonił się im dumnie głową, wiedział, że muszą mu oddawać honory, w końcu był ich zwierzchnikiem.

Stanął przez von Truttcheweitz’em, który wpatrywał się w jego oczy z wyczekiwaniem. W głębi duszy cieszył się, ze może przekazać wielkiemu marszałkowi pomyślne wieści. W końcu dokąd sześć lat temu jego ojciec oddał go na służbę u swego brata – wysokiego dostojnika Zakonu, nigdy nie zawiódł oczekiwań Brukharda. Był prawą ręką swego wuja, bezpośrednio dowodził jego zbrojnym orszakiem i wykonywał „specjalne” zadania. Wprawa z jaką młodzieniec poruszał się w ciężkiej bitewnej zbroi świadczyła o jego słusznej tężyźnie fizycznej, a dryg w ruchach o pobieraniu nauk u najlepszych fechmistrzów w Akkce.

Prawą dłoń uniósł w geście salutu i pozdrowienia: - Witaj wielki marszałku. Niech Pan nasz będzie z Tobą, byś mógł służyć chwale Zakonu i wiecznego Kościoła Rzymskiego.„Dokładnie w takiej kolejności” – uśmiechnął się do swoich myśli Zygfryd. Skłonił się przed wujem, aż zachrzęściły blachy mediolanki.

- Witaj Zygfrydzie, pobożny sługo Zakonu i synowcu mój ukochany. Jakie przynosisz wieści? – marszałek zapytał się głośno. Zygfryd wyjął z za pasa zwój z którego zwisała wielka pieczęć Zakonu i podał wujowi. – Tu mam panie interesujące Cię informację – wyprostował się i dumnie rozejrzał się po towarzystwie, które było dość interesujące i różnorodne. Brukhard wstał i rzekł do zebranych: - Pozwólcie waszmościowie, ze przedstawię wam mego bratanka, rycerza w służbie Najświętszej Panienki – Zygfryda von Truttcheweitz. Niechże będzie wam on miłym współbiesiadnikiem.

Zygfryd gestem nakazał dwóm obsługującym marszałka braciom zakonnym zrobić mu miejsce. Oddalili się w kierunku pozostałego rycerstwa zakonnego. Kiedy on był w pobliżu swego mentora nikt inny nie musiał dbać o bezpieczeństwo wielkiego marszałka. Kiedy siadał przy stole, nieliczni tylko mogli zauważyć że u pasa pod płaszczem miał przypięty długi skórzany futerał.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 30-11-2007 o 21:44.
merill jest offline