Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2007, 23:12   #102
Judeau
 
Judeau's Avatar
 
Reputacja: 1 Judeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znany
Czemu ludzie wierzą w bogów?
Czy to ich wszechogarniająca obecność napełnia ludzkie dusze przekonaniem o ich istnieniu?
Duchowni dawnych religii widzieli świat jako przepełniony tym boskim elementem, czuli jego obecność na każdym kroku, w każdym łyku wdychanego powietrza. Ten niezwykły, skomplikowany sen istnienia nie mógł spełnić się bez kreatora. Widzieli go w kamieniu, w ptaku świergoczącym w listowiu, w trawach poruszanych wiatrem...
I Edmund LaBay go zobaczył. W pierdolonych, kawałkach metalu latających nad jego głową, w ryczących płomieniach i wrzaskach umierających.
I oto Edmund LaBay modlił się. Aleluja! Jego ateizm stracił znaczenie szybciej niż on sam zdążyłby powiedzieć „Gdzie moje zasady??”.
W tym właśnie, przepełnionym brutalnością i śmiercią, momencie zrozumiał, czemu ludzie wierzą w bogów.

Mimowolnie otworzył oczy słysząc wycie płonącego człowieka. Sam widok nie zrobiłby na nim żadnego wrażenia, ale w połączeniu z kontekstem...
Może powinni się oddalić, póki te dwie grupy wyżynają się nawzajem...? Niedobrze by było, gdyby zwycięscy zastali ich tutaj po wszystkim. Vay... A w cholerę z Vayem. To jego obowiązek ginąć za Ekspedycję, tylko po to tutaj jest! Spojrzał na buty Jake’a, ale słowa jakoś nie chciały się uformować. Nie wiedział co robić. Nie wiedział czy jego decyzje byłyby słuszne. Gdzie jego nigdy nie ustępująca pewność siebie? Jakże kruchy i nieporadny był w obliczu horroru wojny i śmierci... Panikował. Jakie to poniżające. Dobrze, że nikt poza nim nie wiedział o tym tak wyraźnie, i niech go piekło pochłonie, jeśli ktokolwiek się dowie..
Nagle cisza.
Płytki oddech brzmiał jak trąba powietrzna. Przełknął z trudem ślinę i spojrzał załzawionymi oczyma dookoła. Nic nie widział przez tą trawę, jak na złość tylko paskudne gęby swoich „kolegów”.
- Ty, Jake – skrzywił się, słysząc ochrypły szept wydobywający się z krtani – Co się dzieje?
Czuł się półprzytomny. Zamazany świat wirował, w głowie dudniło. Proch strzelniczy drażnił nos. Chciało mu się kichać. Cholernie zły pomysł...
 
__________________
"To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS
Judeau jest offline