Cytat:
No dobra, ok. A ukłułeś siękiedyś igłą czy haczykiem? Po takim ukłuciu pojawia się kropelka krwi, ewentualnie jeśli jest naprawdę duża, to może spłynąć i pojawia się wąziutka strużka. Niemniej rany kłute zasklepiają sięna tyle szybko, że krew z rany na brzuchu, a tym bardziej na piersi, nie jest w stanie spłynąć aż na uda (zwłaszcza, że nawet spływając też krzepnie. Kontakt z powietrzem znacznie przyśpiesza ten proces i to bynajmniej nie poprzez powodowanie wysychania) Tak więc przypuszczenie, jakoby krew mnie zalała, jest conajmniej nieprawdopodobne, no, chyba że igło-haczyki były conajmniej wielkości haczyków na szczupaka albo ktoś mniej lub bardziej magicznym sposobem pozbawił mnie trombocytów/protrombiny/fibrynogenu i/lub dezaktywował mi serotoninę/trombokinazę/heparynę (niepotrzebne skreślić). Witaminy K czy jonów wapnia, równie niezbędnych w całym procesie, pozbawić mnie nie mógł, bo to by oznaczało, że już nie żyję O, albo mogli mi gmerać w genach i wywołać hemofilię, wtedy też by się zgadzało
|
A magia związana z krzepliwością krwi? Krew nie musi krzepnąć Jaskółeczko. Jeśli chodzi o jej ilość... tych ran jest naprawdę dużo.
Dziewczyny, w odpowiedzi na wasze posty zacytuję płk. Jacka O'Niell'a z Gwiezdnych Wrót:
"Carter, nie piłem jeszcze dziś kawy" - co to może oznaczać? Ruszcie główkami moje mądrale.