Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2007, 11:35   #34
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Zygfryd von Truttcheweitz

Kielich znieruchomiał w ręce, w połowie drogi miedzy stołem a ustami, kiedy Zygfryd usłyszał słowa książęcej pary. Zacisnął mocniej mocarną dłoń na podstawie pięknie zdobionego naczynia i odłożył je na stół. Wstał wyszedł zza szerokiej ławy i popatrzył na wuja. Ten skinął przyzwalająco głową. Rozejrzał się po gościach, którzy teraz w milczeniu wpatrywali się w młodego krzyżaka. Przez chwilę zatrzymał swój chłodny wzrok na wspomnianym rycerzu, który miał być jego przeciwnikiem podczas zapowiedzianych ordaliów…zapowiedzianych przedwcześnie, jak się miało za chwilę okazać. Posłał opojowi drwiący uśmiech i ruszył w kierunku podwyższenia na którym siedziała książęca para. Zbliżył się na regulaminową odległość, wyjął miecz z pochwy, oparł o podłogę komnaty i uklęknął na lewe kolano. Światła zalśniły na pięknej damasceńskiej robocie i na łacińskich słowach inkrustowanych srebrem, których jednak z daleka nie dało się odczytać. Prawe kolano wszak zarezerwowane było dla Najświętszego Sakramentu.

- Wybaczcie mi Najjaśniejszy panie i ty szanowna małżonko gospodarza naszego, moją nieuprzejmość. Moje słowa zostały zapewne nieopatrznie przez was odczytane. Kierowałem je tylko do owych dwóch łajdaków drzwi strzegących. Jestem wszak wraz mym wujem posłem Zakonu i miałem dla niego ważne informacje, a owi nieszczęśnicy za nic sobie mieli powagę poselskiego urzędu. Nawet gdym im posłanie wraz z pieczęcią Zakonu pokazał nadal odmawiali mi wstępu, co było by nie do pomyślenia na żadnym chrześcijańskim dworze. Już widok insygniów bractwa powinien skruszyć serca nawet najbardziej zatwardziałego grzesznika, a Ci jeszcze mnie znieważać poczęli. A kto znieważ posła, znieważa Zakon; kto znieważa Zakon, znieważa Kościół; a kto znieważa Kościół Boga samego w Trójcy Jedynego obraża! – na ostatnie zdanie położył szczególny nacisk. Wstał nie spuszczając oczu z książęcej pary, schował miecz do pochwy z umyślnie głośnym zgrzytem.

- Wieżę, że ci dwaj zostaną należycie ukarani, albowiem ich zachowanie urąga wam Wasze Książęce Mości jako prawym i pobożnym chrześcijanom. Jeśli nie macie na dworze jakiegoś specjalisty od tępienia herezji i myśli nieprawych, myślę, że wuj pośle po o. Orsiniego, który jest przedstawicielem Świętego Oficjum, a obecnie przebywa z resztą naszego orszaku na dworze. Ma on tę niesamowitą właściwość, że nawet z największego grzesznika potulną owieczkę Chrystusową zrobi, ku uciesze Niepokalanej Panienki.

Zygfryd spojrzał na księcia Bolesława i skierował teraz słowa do niego: - Dostojny Książę, jeśli moje słowa Cię nie satysfakcjonują, godzę się wziąć udział w ordaliach. Muszę jednak wpierw do Wielkiego Mistrza posłańca pchnąć, który moją pisemną prośbę przedstawi, bowiem tylko Wielki Mistrz może mym honorem rycerskim na chwałę Bożą rozporządzać. Jeśli taka wasza wola pchnę posłańca dzisiaj jeszcze, w dwie lub trzy niedziele obróci, a ja po tym czasie stanę naprzeciw waszego rycerza na ubitej ziemi.

Odwrócił się do towarzystwa, spoglądając butnym wzrokiem po reszcie rycerstwa polskiego. Rzucił kolczą rękawicę na środek sali i rzekł: - Jak już skończę z owym rycerzem książęcym, może któryś z zebranych jeszcze zechce mi czoła stawić? Jeśli tak niech to deklarację uczyni teraz, żebym znów nie musiał gońca do Malborka fatygować, a tak za jednym razem obróci.Tak będzie łatwiej i ...ekonomiczniej, a ja szybciej do misji zakonnej wrócić będę mógł. – zakończył jadowicie.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 30-11-2007 o 21:42.
merill jest offline