Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-11-2007, 03:20   #31
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
"Wnieść jadło, polać wina! Czas uczty się zaczyna! – zakrzyknęła, klaszcząc w ręce."



"Starej gamratce najwyraźniej się nie spieszy z wydaniem zleceń." Kordowi nie spieszyło się również - lubił on śpieszyć się przy niej, by udać, że ma wiele spraw na głowie. "Dobre wrażenie to w tym fachu połowa sukcesu." Zawisza jak na sygnał i typowo po żołniersku zaczął pustoszyć rozmaite półmiski, pieczenie, kawior z wymierającej już ryby, której nazwy nie pamiętał, zapijając tęgo piwem. Piwo było zimne i pieniste - totalne przeciwieństwo krwi.









Vlad nie zważając na nic bawił się dobrze. Zawsze chwalił sobie polskie jadło, jeszcze za starych czasów - kiedy sam był zgnuśniałym i bogobojnym książątkiem. Jego incognito czasem troszkę mu ciążyło. Nikt nie oddawał mu należnego szacunku, bo też nikt nie wiedział. "Czy Lorianna wiedziała? Jej nie muszę odgadywać- niby to razem gramy w tę grę."

Zawisza wstał od stołu i podszedł do fontanny. Obmył się - w szczególności pozbywając się skóry dorsza z własnego herbu wymalowanego z przodu zbroi.



Kilka zaledwie dni minęło jak zamienił Garbowo we wioskę ghuli, samego siebię czyniąc tam panem - zawsze to jakiś punkt zaczepienia.Wolał zatem chwilowo nie wdawać się w dyskusję i być może poszukać jakiejś mniejszej zaczepki. Zabijanie rycerzy-rabusi nudziło go już i nie dostarczało mu tej co dawniej prazyjemności. Może jakiś pojedynek?

Okazja nadarzyła się sama, ale Kord nie był rad. Żal mu było młodziana. Nie chciał go zabijać. "Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba. Zabiłem go wtedy właśnie za te słowa. Teraz zostawię mu decyzję".

-No no, cóż to moje oczy widzą. Słowiańskie ścierwo, takież samo jak i francuskie czy germańskie? To chybać nowe u Ciebie poglądy.

Z lekceważeniem spojrzał na próbującego się tłumaczyć starucha. Na wszelki wypadek przyjrzał się eskorcie. "Mniej niż dziesięciu" - odetchnął z ulgą.

-Ja tu nie jestem Panem na tym zamku i nie ja będę decydował, kogo mieczem porąbie. Możecie i walczyć razem z eskortą jeśli cześć wam na to pozwala, chociaż ja przyznam, że po czymś takim bałbym się pokazać na którymkolwiek z europejskich dworów. Wżdy wybór wam pozostawiam. Zaś ja stanę jedynie wtedy, gdy księżna wyda oficjalne pozwolenie. Nie zapominajmy, że to posłowie.
 

Ostatnio edytowane przez homeosapiens : 20-11-2007 o 03:33.
 
Stary 20-11-2007, 08:22   #32
 
Lukadepailuka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znany


Gdy tylko Emanuel usłyszał wieść o pojedynku, natychmiast oderwał wzrok od dziewczyny. Uważnie przyjrzał się dla nowego gościa, który obraził Słowian. Ten Marszałek jeszcze próbował go bronić, ale Emanuel odrazu wiedział, że Książe i tak się nie uspokoi.

Powolnym ruchem ręki odstawił kielich. Jeśli to Książe wstawi się do walki, jego czarodziej będzie interweniował, to przecież oczywiste. Kord Griszko mało go obchodził.

"Zabije tego Krzyżaka nawet jeśli ma wygrać. Nanic mi honor rycerski kiedy to posade mogę stracić."

Emanuel schował różdżkę do rękawa jak lubił to zawsze robić. Mimo, że wolał się zajmować magią uleczania to kilka zaklęć także znał. Na nic sztuczki tych Krzyżaków, kiedy na wyciągnięcie ręki ma się maga.

Jeśli zabije Krzyżaka po pojedynku rozpocznie się bójka. Wtedy mogą zginąć osoby postronne. Tego by nie chciał. Zresztą nawet śmierć tego głupiego chłopaka była zbędna.

-Spokojnie panowie- postarał się zainterweniować Emanuel- Rycerz ów pewnie i nie wie co mówi. Nawet jeśli i obraził nas wszystkich znajdujących się tu Słowian, to czy taka obraza cokolwiek zmieni? Mam nadzieje, że ów chłopiec wie już, że nie ma z nami zabawy i jeśli jeszcze raz spróbuje powiedzieć o nas kilka ciepłych słów, to my nie pozostaniemy mu dłużni. Trzeba, więc przelewać świętą krew? Przy Ojcu Franciszku? Przy Bogu?

Po czym usiadł ponownie na krześle.

"No cóż. Szkoda tylko, że zdradziłem swoją pozycję."
 
Lukadepailuka jest offline  
Stary 20-11-2007, 10:41   #33
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację


Andrzej usiadł przy Jakubie

-Dziękuję ci-odpowiedział krótko. Następne wydarzenia obserwował z uwagą, przerywając krótkie wspominki jednej z potyczek stoczonych w Królestwie węgierskim. Andrzej z uwagą przyjrzał się krzyżakowi. Młodzieniaszek nawet nie zauważył, jak inny słowiański pies ze świty Obrońcy Pogranicza wsadził rękę w fałdy płaszcza, jednak po krótkiej informacji od swojego pana wyprostował się i zajął dawną pozycję.

Tymczasem sytuacja zaczęła podążać w ciekawym kierunku. Nie minęła godzina, a już miało dojść do pojedynku. Cóż za uroczy bal.

-Jakubie może wreszcie będzie jakaś wyprawa, na tych pozbawionych czci rycerzy - a po chwili dodał -A pojedynek trzeba zobaczyć, może być zabawnie-
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 20-11-2007, 11:35   #34
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację


Zygfryd von Truttcheweitz

Kielich znieruchomiał w ręce, w połowie drogi miedzy stołem a ustami, kiedy Zygfryd usłyszał słowa książęcej pary. Zacisnął mocniej mocarną dłoń na podstawie pięknie zdobionego naczynia i odłożył je na stół. Wstał wyszedł zza szerokiej ławy i popatrzył na wuja. Ten skinął przyzwalająco głową. Rozejrzał się po gościach, którzy teraz w milczeniu wpatrywali się w młodego krzyżaka. Przez chwilę zatrzymał swój chłodny wzrok na wspomnianym rycerzu, który miał być jego przeciwnikiem podczas zapowiedzianych ordaliów…zapowiedzianych przedwcześnie, jak się miało za chwilę okazać. Posłał opojowi drwiący uśmiech i ruszył w kierunku podwyższenia na którym siedziała książęca para. Zbliżył się na regulaminową odległość, wyjął miecz z pochwy, oparł o podłogę komnaty i uklęknął na lewe kolano. Światła zalśniły na pięknej damasceńskiej robocie i na łacińskich słowach inkrustowanych srebrem, których jednak z daleka nie dało się odczytać. Prawe kolano wszak zarezerwowane było dla Najświętszego Sakramentu.

- Wybaczcie mi Najjaśniejszy panie i ty szanowna małżonko gospodarza naszego, moją nieuprzejmość. Moje słowa zostały zapewne nieopatrznie przez was odczytane. Kierowałem je tylko do owych dwóch łajdaków drzwi strzegących. Jestem wszak wraz mym wujem posłem Zakonu i miałem dla niego ważne informacje, a owi nieszczęśnicy za nic sobie mieli powagę poselskiego urzędu. Nawet gdym im posłanie wraz z pieczęcią Zakonu pokazał nadal odmawiali mi wstępu, co było by nie do pomyślenia na żadnym chrześcijańskim dworze. Już widok insygniów bractwa powinien skruszyć serca nawet najbardziej zatwardziałego grzesznika, a Ci jeszcze mnie znieważać poczęli. A kto znieważ posła, znieważa Zakon; kto znieważa Zakon, znieważa Kościół; a kto znieważa Kościół Boga samego w Trójcy Jedynego obraża! – na ostatnie zdanie położył szczególny nacisk. Wstał nie spuszczając oczu z książęcej pary, schował miecz do pochwy z umyślnie głośnym zgrzytem.

- Wieżę, że ci dwaj zostaną należycie ukarani, albowiem ich zachowanie urąga wam Wasze Książęce Mości jako prawym i pobożnym chrześcijanom. Jeśli nie macie na dworze jakiegoś specjalisty od tępienia herezji i myśli nieprawych, myślę, że wuj pośle po o. Orsiniego, który jest przedstawicielem Świętego Oficjum, a obecnie przebywa z resztą naszego orszaku na dworze. Ma on tę niesamowitą właściwość, że nawet z największego grzesznika potulną owieczkę Chrystusową zrobi, ku uciesze Niepokalanej Panienki.

Zygfryd spojrzał na księcia Bolesława i skierował teraz słowa do niego: - Dostojny Książę, jeśli moje słowa Cię nie satysfakcjonują, godzę się wziąć udział w ordaliach. Muszę jednak wpierw do Wielkiego Mistrza posłańca pchnąć, który moją pisemną prośbę przedstawi, bowiem tylko Wielki Mistrz może mym honorem rycerskim na chwałę Bożą rozporządzać. Jeśli taka wasza wola pchnę posłańca dzisiaj jeszcze, w dwie lub trzy niedziele obróci, a ja po tym czasie stanę naprzeciw waszego rycerza na ubitej ziemi.

Odwrócił się do towarzystwa, spoglądając butnym wzrokiem po reszcie rycerstwa polskiego. Rzucił kolczą rękawicę na środek sali i rzekł: - Jak już skończę z owym rycerzem książęcym, może któryś z zebranych jeszcze zechce mi czoła stawić? Jeśli tak niech to deklarację uczyni teraz, żebym znów nie musiał gońca do Malborka fatygować, a tak za jednym razem obróci.Tak będzie łatwiej i ...ekonomiczniej, a ja szybciej do misji zakonnej wrócić będę mógł. – zakończył jadowicie.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 30-11-2007 o 21:42.
merill jest offline  
Stary 20-11-2007, 13:56   #35
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację


Droga z ziem dobrzyckich do Narcyzowa nie należała do długich.
Jednak niedostatki pogody nawet najkrótsza drogę potrafiły nieprzyjemnie wydłużyć.
Berenika od długich godzin zamknięta w szczelnym kokonie powozu czuła, że może jej się nie udać, w przeciwieństwie do wiosennych motyli rozwinąć swobodnie skrzydeł.
Przynajmniej w tej kolasce nie ma tych strasznych wzmocnień jak w tej ostatniej…

Na samo wspomnienie poprzedniego powozu, jaki był w posiadaniu jej ojca, a nadawał się według niego dla jego córki zadrżała.
To było po prostu okropne…

Teraz chociaż delikatny stukot kropel deszczu o dach, i szum smaganych wiatrem gałęzi drzew wśród jakich musieli jechać uspokajał ją.
Jak zawsze…

Poczuła jak droga, jaką jadą unosi się, zaczęli wjeżdżać na jakieś wzniesienie.
Szczek metalu, gwar głosów, rżenie koni - to wszystko wyrwało ze snu leciwą Martę, opiekunkę Bereniki.

Zamrugała ona oczyma, poprawiła odruchowo czepiec na głowie.
-To, duszko moja, dojechaliśmy w końcu, niech Bogu będą dzięki…

Berenika uśmiechnęła się lekko do swej piastunki.
Czuła lekkie podniecenie, słyszała jak ojciec rozmawiał na temat balu w Narcyzowie z ojcem Grzegorzem, swym doradcą.
Ponoć ojciec Grzegorz mnisie szary przybrał nie tak dawno temu, po tym jak zaraza odebrała życie jego ukochanej żonie i dzieciom…
Mieli na niej być rożne osobistości, całość miała się odbyć na zamku Bolesława, zwanego Bolkiem, syna starszego brata Ziemowita, Kazimierza II.

Gwałtownie otwierające się drzwi kolasy przerwały rozmyślania dziewczyny.
W świetle pojawiła się sylwetka Sieciecha, wysokiego sługi.
Usłużnie podstawił stopnie, by obie niewiasty mogły bezpiecznie wyjść z pojazdu.

Gdy dziewczyna postawiła stopy na wybrukowanym dziedzińcu zamkowym, pojawił się przy niej jej ojciec, Ziemowit.
Dziewczyna natychmiast skłoniła się lekko, jak należało przed ojcem.
Ten z uznaniem malującym się w oczach spojrzał na córkę.
Berenika szybko nauczyła się, że jedyne uczucia, jakie można dostrzec u ojca to te jakie pojawiają się we wzroku.
Reszta jego surowej twarzy nigdy nic nie wyrażała.
Przynajmniej ona ich tam nigdy nie dostrzegała.

W świetle pochodni błysnął na piersi ojca wyhaftowany herb, jakim się pieczętował Ziemowit.
Herb Jastrzębiec.



Dziewczyna poprawiła na głowie kaptur miękkiego, adamaszkowego płaszcza w kolorze wiosennej trawy.
Ruszyła wraz z orszakiem ojca u jego boku do wnętrza zamku.

***

Drzwi wielkiej sali rozwarły się przed wchodzącymi.
Majordomus od razu rozpoznał herb, jak i człowieka go noszącego.

- Pan ziem dobrzyńskich, Książe Brześcia, miłościwy Siemowit Dobrzyński z rodu Piastów wraz z swa córką, nadobną Bereniką!
Grajkowie ponownie zadęli w trąby.
Przy dźwiękach owej fanfary zapowiedziani goście zbliżyli się do podwyższenia, na jakim siedzieli gospodarze.
Podczas gdy ojciec uprzejmymi słowy witał się z krewniakiem i jego małżonką, Berenika trwała w odpowiedniej dla jej rangi i urodzenia, jak i godności gospodarzy ukłonie.

Uniosła się z niego z wdziękiem, gdy ojciec wymówił jej imię, by ją przedstawić.
Gładkie włosy barwy ognia spływały swobodnie na ramiona dziewczyny okryte błękitną materią pięknie skrojonej sukni, miękko okrywającej smukłą sylwetkę.
Jasna cera podkreślała niezwykła barwę włosów przytrzymanych delikatną opaską z srebrnych łańcuszków, jakie zbiegały się na czole dziewczyny otaczając błękitny kamień będący zwieńczeniem tej misternej ozdoby.
Podobnie cienkie łańcuszki tworzyły delikatny pasek wokół kibici dziewczyny, zwieszał się z niego filigranowy, niewielki, lecz pięknie wykonany krzyżyk.

Równie jak ów kamień błękitne były oczy Bereniki, co przykuwało dużo, czasem zadziwionych spojrzeń.
Na młodym, gładkim licu pięknie barwiły się panieńskie rumieńce, podkreślające tylko urodę książecej corki.

Dala dwa kroki ku podwyższeniu i ponownie się ukłoniła.

Znowu rozległ się glos jej ojca.

-Drogi bratowcu Bolku, szlachetna pani Lorianno, Bóg nie patrzy dobrze na tych, co w cudze progi z pustymi rękoma przychodzą, zechciejcie, więc w swej dobroci przyjąć te oto dary!

Na te słowa podeszło dwoje sług, kobieta i mężczyzna.
Sługa niósł sporych rozmiarów okrągławy, wysoki pakunek osłonięty cieniutką utkaną, ciemnoniebieską materią.
Ukląkłszy uniósł trzymany pakunek wysoko.
Identycznie postąpiła kobieta trzymającą równie durzy, lecz bardziej płaski instrument.

Ziemowit rzekł do księcia Bolka .
-Twa pasja do tych podniebnych wojowników jest znana, krewniaku, toteż ofiaruję ci dar jaki powinien.


Mówiąc to ściągnął materię z klatki.
Pomiędzy prętami swego więzienia prężył gniewnym ruchem, najwyraźniej nieco wystraszony nagłą jasnością sokół.
Omiatał złocistymi spojrzeniem oczu salę, nastroszywszy nieco brązowej barwy pióra.

Sługa postawili klatkę na ławie chyba specjalnie na podarki przygotowanej i nisko skłoniony wycofał się do tyłu.

Ziemowit zwrócił się z lekkim skinieniem głowy ku księżnej.
-Piękna pani, twa miłości do słodkich dźwięków muzyki, tez nie jest mi obca, toteż pozwól, bym ofiarował ci to..

Tym razem opadająca materia odsłoniła cudnej roboty harfę wykonana z lśniącego ciemnego drewna, o srebrnych strunach, inkrustowaną malachitem.
Służąca po ostrożnym złożeniu cennego ciężaru na ławie oddaliła się równie szybko i pokornie jak sługa wcześniej.

-Pani, mam nadzieje, że dźwięk tych strun będzie równie słodki jak twój głos.

Z tymi słowami pan Dobrzynia i Brześcia po raz ostatni się lekko ukłonił gospodarzą i wraz z córką udał się na swe miejsce za stołem.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay

Ostatnio edytowane przez Lhianann : 20-11-2007 o 13:59.
Lhianann jest offline  
Stary 20-11-2007, 14:29   #36
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany


Rozmyślania Gregora przerwał Szlachcic który przed chwilą usiadł obok niego.
-"Przepraszam że przeszkadzam w rozmyślaniach. Nie miałem jednak zaszczytu poznać Pana, jak do tej pory."-powiedział sąsiad uśmiechając się przy tym.

Sir Gregor Anzulewicz-odwzajemnił przyjacielski uśmiech-Jestem Dyplomatą na rozkazach Księcia Bolesława z Krudziewa. A jegomość? Nie słyszałem Pańskiego imienia.-uśmiechną się ponownie.

Nagle do jego uszu dobiegł głos gospodarza. Jego wzniosły ton był kierowany do nowo przybyłego Rycerza Zakonu-Zygfryda von Truttcheweitz. Krzyczał o zniewadze i pojedynku który ma to wszystko rozstrzygnąć. Młody zakonnik starał się załagodzić sytuację lecz widać było, że nie ma nic przeciwko pojedynkowi. Przynajmniej takie odniósł wrażenie

-Głupota-odezwał się do swojego nowo poznanego sąsiada-Po cóż wymachiwać mieczami skoro można wszystko załatwić słowem. Trzeba umieć znaleźć rozwiązanie pasujące wszystkim. Nasze języki to najwspanialsza broń jaką dał nam Bóg Ojciec w swojej łasce.-zaśmiał się cicho i napił się wina.

Gregor był dyplomatą i zawsze stawiał dyplomację nad walką, co nie oznaczało, że nie potrafił władać bronią. Podczas swojego pobytu w Wiedniu oprócz normalnych nauk, brał także lekcje walki mieczem i trzeba przyznać, że nie był w tym najgorszy. Jego oręż spoczywa teraz w komnacie, razem z innymi rzeczami. Jakże to by wyglądało gdyby dyplomata obnosił się z bronią w tak dostojnym towarzystwie.
 
Zak jest offline  
Stary 20-11-2007, 16:47   #37
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu


Uwaga Burkharda była wciąż skupiona na Zygfrydzie. Wiedział, iż młodzieniec jest najsilniejszym z rycerzy, jakich w życiu swym widział, wiedział jednak także- jako niemal jedyny- o paru uchybieniach w walce jego. Toteż musiał stwierdzić, iż w walce z Kordem miałby spore szanse, lecz ze względu na zdolności obu wojów walka byłaby w pełni sprawiedliwa. A to słowo było krzyżakowi bardziej straszne niźli wszelakie herezje świata...

- I ja zabiorę głos, jako przedstawiciel Wielkiego Mistrza, Wielki Marszałek, w którego rękach leży decydowanie o losie jego wojowników czy to w trakcie wojny, czy podczas pokoju. Orzec muszę, iż zezwalam Zygfrydowi von Truttcheweitz na przystąpienie do pojedynku w obronie honoru swego i Zakonu. Muszę jednak dodać, iż musi być to pojedynek na zasadach rycerskich, a wszelkie w nich uchybienie każe traktować nam oponenta jako chłopa, który swego pana zaatakował, czyli zamordować jak psa.- przez chwilę pełen jadu uśmiech pojawił się na twarzy marszałka- Jak mniemam osoba tak poważana, choć przeze mnie nigdy w walce o Ziemię Świętą nie spotkana, jak Kord Griszko nie będzie miał problemów z przestrzeganiem tego, czego obowiązał się trzymać nim jeszcze wdział na siebie tą całkiem porządną, acz całkowicie niezgodną z trendami płatnerstwa, zbroję.- uśmiechnął się jeszcze raz i powolnym krokiem zbliżył się do bratanka.

- Tak jak w Gnieźnie, po naszym przybyciu. Dokładnie tak samo...- wyszeptał dyskretnie do jego ucha. Co miały znaczyć te słowa wiedziała chyba tylko dwójka Krzyżaków.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 20-11-2007, 17:33   #38
 
Macharius's Avatar
 
Reputacja: 1 Macharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputację


Jakub z uwagą obserwował całe zajście, już od wejścia pierwszego z zakonników podejrzewał że dojdzie do jakiejś poważnej zniewagi, czegoś co może obrazić wszystkich tu zebranych. No i stało się. Drzwi się rozwarły, wpadł młody rycerz i znieważył jednym zdaniem całą, najlepiej urodzoną, szlachtę Polski, w tym ród Piastów. Gdyby ktoś chciał mógłby tu i teraz wywołać wojnę pomiędzy Królestwem Polskim a Zakonem Krzyżackim. Było by to niezmiernie ciekawe. Kiedy okazało się że adwersarzem młodego von Truttschweiza ma być Kord Griszko Jakub uśmiechnął się szeroko.
- Zapowiada się ciekawe widowisko! - powiedział do Andrzeja - a co do wyprawy... to wiesz że na mnie możesz zawsze liczyć, chętnie obiłbym tych raubritterów co naszą ziemie ojczystą kalają swą obecnością samą...
 
Macharius jest offline  
Stary 20-11-2007, 18:41   #39
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację


Na sali zapanowało niezwykłe ożywienie, przez które dźwięki muzyki już prawie nie dochodziły do uszy Lorianny. Słyszane zaś strzępy rozmów pełne były podniecenia i... żądzy krwi.

W innej sytuacji księżna zapewne pozwoliłaby się sprawie samej potoczyć, jednakże wiek jej i doświadczenie ostrzegały ją. Bo kiedyż miałby się odbyć pojedynek, jeśli nie w środku dnia? Ponieważ zaś świadkami byli wszyscy goście, wypadało, aby zgromadzili się w takim właśnie składzie na dziedzińcu. Notoryczna migrena potomków Kaina, którzy z wiadomych przyczyn nie zjawiliby się, mogłaby stać się od razu listą katowską.

Kobieta powiodła wzrokiem w kierunki Burkharda, który zdawał się być niespecjalnie przejęty, raczej... rozbawiony. Wciąż zastanawiała się ile ten człek wie i jakie siły za nim stoją. Chociaż już dawno jej piersi przestały falować, gdy napełniała je powietrzem, teraz odruchowo wciągnęła powietrze. Sytuacja wymagała podjęcia działań i przybrania stosowniej maski.

- Drodzy moi! – rzekła głośno i dobitnie. Od razu też umilkli grajkowie, kiedy wstała. - Jak powiedziałam, młody człowiek, szlachetny nasz gość Zygfryd Von Truttcheweitz winien przeprosić nas za swe słowa, co uczynił. Ma zatem moje wybaczenie, a i wierzę, że wasze również... Nie czas wszak na kłótnie i awantury!

Słowa te Lorianna wyrzekła z mocą, a jej wzrok przywodził na myśl karcąca matkę. Jej spojrzenie prześlizgnęło się po całej sali, omiatając większość twarzy, aż zatrzymało się na bratanku starego Krzyżaka.

- Mości Zygfrydzie, - zwróciła się do niego. - rozumiem twe wzburzenie, jednakże zasady wychowania i obyczaj nakazują wśród nas, aby sprawy z pospólstwem załatwiać na boku. Nikogo z tutejszych gości nie interesuje ile jaj złożyły dziś kury ani ile sera wyrobiono. To nie są rzeczy nurtujące szlachetnie urodzonych. Młody jesteś i pełen zapału, spożytkuj go jednak zamiast na niesnaski, na działanie i zabawy. Myślę, że piękne nasze córy chętnie opowiedzą ci dzisiejszej nocy o tych ziemiach, które choć obce dla cię, także mają swój urok.

Uśmiechnąwszy się lekko do najatrakcyjniejszych szlachcianek na wydaniu – Bereniki i Weroniki, księżna zwróciła się następnie do swego rycerza, który nieraz już zapewnił ja o swej lojalności - Korda. A że nie był to gołowąs, a zaprawiony w bojach i dysputach mąż, w pełni ufała, iż nie wyrwie się mimo jej słowom do walki.

- Mości Griszko, schowaj proszę miecz, a ujmij w dłoń kielich. Żywię szczerą nadzieję, że wszyscy za twym przykładem pójdą. Dziś wszak nie po to tu przybyliśmy, by się pojedynkować, lecz by znaleźć Boga w sercach, który zjednoczy nas i nasze państwo. Pijcie więc goście moi i bawcie się. Wychylmy toast za braterstwo!

To krzyknąwszy, Lorianna uniosła swoją czarkę i przechyliła, wypijając jej zawartość.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 20-11-2007 o 18:43.
Mira jest offline  
Stary 20-11-2007, 19:28   #40
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu


Wraz z kolejnymi słowami Lorianny uśmiech dyskretnie uciekał spod nosa Burkharda. Przejrzała go? Nie, to raczej wątpliwe. O tym, czego dokonał z młodym Zygfrydem w Gnieźnie nie wiedział chyba nikt poza nimi i ich niedoszłym mordercą... Tyle, że ten ostatni niewiele mógł już mówić- ciężko bowiem gadać, będąc jedynie kupką popiołu. Tak czy inaczej księżna zniszczyła jeden z jego planów, lecz nie było to istotne dla całej partyjki szachów, które chciał tu rozegrać. Nie udało mu się strącić jednego pionka, lecz najważniejsze figury już niedługo zaczną upadać...

- Zaiste, mądre słowa padły z twych ust, księżno. Lepiej bawić się, tańczyć i wino spijać, niźli walczyć ze sobą jak to czynią pogańscy wojowie na ich prymitywnych zabawach. My jednak musimy być istotami cywilizowanymi...- uśmiechnął się, jakby chciał powiedzieć "Do czasu...". Powstrzymał się jednak i powolnym krokiem zbliżył się do księżnej, skłaniając się następnie nisko.

- Ktoś musi rozpocząć tą część balu, o pani, a z racji, iż książę zdaje się w tej chwili niezdolny do tańca, czyż mogę poprosić ciebie, o Lorianno?- uśmiechnął się, przeczesując dłonią włosy i wyciągając rękę w kierunku wampirzycy, tak by gdy tylko go ujmie, porwać ją w wir tańca- Bądź co bądź ciekawym będzie to sposobem na zaprezentowanie zgody między naszymi, bądź co bądź najbardziej wpływowymi w tej sali, frakcjami, czyż nie?

Oczy Burkharda jednak nie były radosne czy rozmarzone- wyrażały tylko jedno słowo. "Porozmawiajmy".
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172