- Bruno, widocznie nie jesteśmy sami, już kilka razy widziałem tego ptaka a przecież wieczór już a nie wygląda na sowę, które ma w zwyczaju latać po zmroku.
Okolica była nieciekawa tak nieciekawa, iż Albreht przysypiał na koniu wypalił fajkę dla rozbudzenia się. Po czym rzekł do Myśliwego. - Czas już chyba było stanąć na popas ale najpierw spróbujmy dojechać do tej twierdzy jak nie leziemy musieli gdzieś się w tym lesie zatrzymać wiec popędźmy trochę konie lepiej zawsze w łóżku niż w lesie sypiać. - to mówiąc dał ostrogę koniowi którego do tej pory oszczędzał.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |