Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2007, 13:11   #9
Beriand
 
Beriand's Avatar
 
Reputacja: 1 Beriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemu
Konstantin, Cisza

- Ja...- zaczęła mniszka. Jednak nie skończyła. Najwyraźniej zastanawiała się co to za mikstura, ale jednak wypiła ją.
Po chwili jednak wyciągnęła nóż i przyłożyła go do gardła Morriesa . ten jednak rzekł szybko:
-Nie radziłbym, pani.- Cisza poczuła na plecach chłód ostrza- Nie masz się czego obawiać. To nie trucizna.
-Co to jest?- spytała mniszka.
-Eh, długo by mówić. Wywar leczniczy, ot co.
Odwróciła się zakłopotana, jednocześnie zdejmując ostrze sztyletu z szyi barda.
- Przepraszam.
-Nie ma za co. Niektórzy tak reagują. To dobrze żeś ostrożna. Przyda się ktoś taki podczas tego zadania, o tak. Ale przejdźmy do rzeczy.- rzekł bard i podszedł do szafy, ale nie dane mu było skończyć, ponieważ Konstantin rzekł:
Jeżeli już mówimy o pieniądzach to powiedz, poczuł do niego niechęć. Nie mam dużego wyboru. Uważam bowiem, że trafiła mi się dogodna sytuacja i nie chcę jej stracić. Czy kompanów mam sam poszukać, czy raczej czekać aż sami się zgłoszą - mówiąc końcówkę skierował wzrok na stronę diablęta.
-Cieszę się ze uważasz zapłatę za godną, bo chyba o to ci chodzi. Czy musisz szukać? No cóż- nagle urwał, bo zauważył teleportującego się w rogu Elkana.


Elkan
Elkan zaskoczony odpowiedział:
- Ja najemnikiem? Ależ mistrzu... Ja żyję by służyć Heironeusowi a nie jakimś podrzędnym gildiom... - spojrzał jeszcze raz na twarz najwyższego kapłana. - Sądzę że nie mam wyboru... - powiedział bardzo cicho, jakby do siebie. - Jestem gotów.
-I mam nadzieję że będziesz służył. Ale zanim to się stanie musimy wiedzieć, czy jesteś godny. Zresztą ta misja da wiele dobrego Ashindar. Przynajmniej według mnie, i to nie od razu. Więc skoro jesteś gotów, to cię teleportuję.


Elkan, Cisza, Konstantin
Cisza na widok kapłana syknął i sięgnęła po drąg, Konstantin wyciągnął miecz. A sam Elkan opierał się oszołomiony o ścianę. Tylko Morries zachował spokój. Dokończył zdanie:
-sądzę że daleko szukać nie musisz. Pan pewnie jest kapłanem Heironeusa, tak? Powiadomiono mnie.- w tym momencie Elkan odzyskał świadomość, a pozostali schowali broń.- A więc pewnie chcecie abym wyjaśnił wam co nieco. Ah, droga pani, wybacz ze cię pominąłem…. ale ty także szukasz pracy? O kapłanie wiem, a ty co byś chciała w zamian? Nie krepuj się- dodał, widząc jej zmieszanie-Lepiej żebyśmy wiedzieli o sobie jak najwięcej. I może przedstawmy się- Ja jestem Morries.


Kersist
- Takich jak ja, mówisz? – odrzekł najwyraźniej zdziwiony i rozbawiony druid- No dobra, co to za robota?
-Oh, źle mnie zrozumiałeś.-człowiek uśmiechnął się szczerze- To raczej jest propozycja długofalowa. Aczkolwiek możesz zrezygnować po pierwszym zadaniu, lub nawet przed. Ale wątpię. Mój pracodawca zapewnia świetne nagrody. Mogę cię do niego zabrać. Więc co- spytał po raz kolejny złodziej.


Kar-shuk
Barbarzyńca wysłuchał barmana i odrzekł zmartwiony:
-Kar-shuk nie mieć złoto ale właściciel karczma musieć pomóc Kar-shuk. Człowiek-morderca orków zwabić orki z wioska Kar-shuk w pułapka i zabić wszystkie. Tylko Kar-shuk uciec i teraz szukać zemsta. Jak by sie czuć właściciel karczma gdyby ktoś przyjść i zabić jego rodzina? Kar-shuk móc odpracować złoto ale on potrzebować informacja o półelf. Ty musieć pomóc Kar-shuk...
To rzekłszy błagalnym wzrokiem spojrzał na barmana... Ten jednak spojrzał na niego ze zdziwieniem, zjechał wzrokiem do jego pasa i rzekł:
-A ta ukryta za płaszczem sakiewka to co? Nie ze mną te numery, „biedaku”- roześmiał się barman- Na pewno masz tam coś niecoś.
Kar-shuk uderzył się ręką w czoło. No tak! A pieniądze od Graasha?

[Półork mieć napisane w karcie 50 sz ]


Nicram
-Dużo zwojów powiadasz? Więc nie zrobi CI to różnicy jeśli zabiorę sobie kilka na pamiątkę co?-druid uśmiechnął się, tym razem złośliwie. Widząc cofającego się ze strachu niziołka dodał- Zuch chłopak, będę jeszcze z ciebie ludzie...nie, raczej nie będą... Cóż zanim ruszę dalej, może mnie ugościsz i powiesz coś o tym Potężnym człeku, widzisz jestem żądny wiedzy...a nie krwi... chwilowo.
Przeczesał dłonią krótkie czarne włosy czekając dalszych reakcji niziołka.
-Pannie, źle mnnie zrozummiałeś…-mówił coraz bardziej przestraszony karzeł- Jest wiele zwojów, lecz ja mam tylko jeden. Panie, a cco ja mogę wiedzieć? Zwą go Unfindel, to pół-eelf… i jest magiem. Takim, z nnatury, nie czarodziejem. Panie trzymaj zwójjj i daj mi odejść- wydarł się Niziołek.


Jondhen
-Teleportacja...cóż za niecodzienny sposób podróży. Mam przez to rozumieć, iż zależy ci na szybkim dotarciu do zleceniodawcy. W dodatku nie udzieliłeś mi konkretniejszych informacji. Przypadek? A może po prostu chcesz się mnie pozbyć?
Nie czekając na odpowiedź dodał:
- Jak zawsze otwarty na niecodzienne zlecenia. Mam tylko nadzieję, że nie pakujesz mnie w jakieś bagno bez wyjścia. - na twarzy Jondhena pojawił się lekki, pełen ironii uśmiech, gdy wyciągał rękę po zwój.
-Tak, z chęcią bym się ciebie pozbył. I zapewne to robię. Z tego co powiedział owy półelf-kurier… a zresztą. Nie mam konkretnych informacji. Możliwe że to bagno bez wyjścia, możliwe że to otwarty skarbiec… możliwe że to pułapka. Ale wątpię w to.- oczy mistrza zeszły na wyciągniętą dłoń zabójcy- hm…. Chcesz się sam teleportować? Nie sądzę. A więc zgoda- upewnił się mistrz- jeśli tak to zejdź niżej to Arsivasa i poproś o użycie zwoju.
 

Ostatnio edytowane przez Beriand : 20-11-2007 o 15:32.
Beriand jest offline