Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2007, 14:02   #25
Frostqueen
 
Reputacja: 1 Frostqueen nie jest za bardzo znany
Otworzyła oczy, budząc się raptownie i natrafiwszy wzrokiem na sufit wbiła w niego spojrzenie tak intensywne jakby chciała się nim przebić na wylot. Jej myśli płonęły.
Zepchnięte na dalszy plan przez ostatnie obowiązki obrazy powróciły z nową siłą. Wirowały wokół niej jak poruszane wielkimi kołami zębatymi wszechświata planety. W każdej chwili rodziły się i umierały nowe dni. Czas płynął pod rozkazami jej myśli, łącząc ze sobą kadry.
Zerwała się z łóżka i klaszcząc po zimnej posadzce bosymi stopami przemierzyła sypialnię. Koszula nocna, choć szeroka, swoimi długimi fałdami krępowała lekko ruchy.
~Wąż. Smok. Nie. Nienienienienienienie.~
Gorączkowo szukała analogii. Jej umysł przeszukiwał zakurzone komody pamięci, wydobywał z nich mapy, obrazy, łączył fakty i symbole. Chwyciła w palce kosmyk włosów i zmięła go niecierpliwie.
~Obżarstwo. Dusze. Śmierć. Lunatycyzm. Tak.. Nie. To później.~
Stanęła przed wyjściem na taras i wpatrzyła się w krajobraz jakby to on miał obowiązek odpowiedzieć na jej pytanie.
~Obrót. Rok. Niedopasowanie. Tak. Tak! Niedopasowanie starego roku do miesięcy.. Noga!~ Wciągnęła powietrze z zaskoczeniem, tłumiąc szybkie bicie serca. ~Krótsza noga.. I pełnia, znaleźć pełnię.~
Wyciągane niecierpliwym ruchem z biurka kartki były na szczęście spięte, bo inaczej część uciekłaby jej z dłoni. Rękopis miał już ponad setkę stron, jednak nie był ukończony. Siadła na krześle wyciągając z niego ostatnią kartę, po czym omal nie wywróciła tuszu, próbując na ślepo wycelować w niego piórem. Cicho zaśmiała się nerwowo i rozpoczęła nowy akapit.

Ranek zastał ją na tarasie, gdzie owinięta kołdrą siedziała w fotelu, tupiąc nerwowo przy czytaniu stron które powstały tej nocy.
Strach przed obcością, cudzą i własną. Na tym na razie zakończyła. Historia bohaterki zataczała koło, powracając do miejsca w którym się zaczęła. Ale to nie miała być dla niej miła niespodzianka. Były w niej zgoda i akceptacja, ale nie tego. Zboczyła z drogi by nie kierować się tam, gdzie ona prowadziła bo punkt wyjścia tej ścieżki kłócił się z resztką tego co Helena nosiła w sobie prawdziwego. Wiedziała, że jeśli ma teraz wrócić na drogę, musi zmienić ten punkt wyjścia, musi go przesunąć.

Emocje powoli wyparowywały z Clodii. Spojrzała na ogród ciągnący się dwa piętra niżej na tyłach jej domu. Ziewnęła lekko, ale chłód działał cucąco. Obejrzała się na swoją pustą sypialnię. Nie było większego sensu tam wracać. Zrzuciła kołdrę na posadzkę i poszła po płaszcz. Dziesięć minut spaceru szybko przywróci ją do rzeczywistości. Z resztą, Darragh i tak pewnie za chwilę wyczuje, że nie ma jej w budynku, więc przynajmniej będzie miała z kim pogadać wracając. W sypialni nad jej zapali się światło, cień stanie w oknie, zaraz potem w sąsiednim pokoju zapali się drugie. Ciekawe kto po nią przyjdzie. Po powrocie będzie musiała zorganizować rozmowę ze znajomym Sędzią, ale to potem.

 
__________________
I might cry, you will bleed.
Frostqueen jest offline