Gdy tylko usłyszała "Przepraszam Rija" o mało co nie rozpłakała się histerycznym płaczem. Z trudem starała się opanować. Położyła broń na ziemi, przetarła oczy i znowu zaczęła oddychać myśląc tylko: "- Zginiesz, zginiesz, zginiesz, zginiesz, zginiesz...-" które układały się w jakąś dziecinną melodyjkę; "- Nie zginiesz debilko, skup się! "- starała się przywołać do porządku.
Nie mogła opanować drżenia dłoni ani dziwnych niekontrolowanych ruchów stóp. Była zbyt mocno zestresowana. Wiedziała czym grozi ten stan i postanowiła zablokować spowrotem broń, aby przypadkiem nie zrobić sobie lub Małemu krzywdy.
Wtedy usłyszała głos Webbera w radiu... "- Dagn? O Boże! "- pomyślała, spoglądając na Geala ze strachem w oczach i pokręciła głową. Nie pomogło jej to w opanowywaniu się, odniosło wręcz odwrotny efekt. Złpała się za usta, powstrzymując płacz. Potrzebowali teraz artylerii a nie uroczego Webbera, no chyba, że wziąłby te swoje milusie zabaweczki...
Czuła się jak wypchana po brzegi bańka, a napięcie rosło z każdą sekundą. Zaraz eksploduje. - Ciii, słyszysz to? - zamarła, powstrzymując oddech. Ktoś się zbliżał. |