Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2007, 21:31   #18
Mijikai
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Mrucząc i marudząc pod nosem na czym ten świat stoi Wielki Inkwizytor przemierzał razem z aniołem jaskinię. Nikłym płomieniem wywołanym nad zakutym paluchem próbował wysuszyć cięciwę w kuszy coby nie była taka flakowata. Po kilku próbach zrezygnował uznając to za kompletnie bezcelowe. Jednak ucieszył się mając temat, na który może sobie pomarudzić - jego denna niedająca się suszyć cięciwa. A może był po prostu słabym czarodziejem ? Hmmm... Kiedyś warto by było sprawdzić genezę tych treści, ale teraz nie mógł pozbierać myśli. Nie ! Był bardzo skoncentrowany, na swoim obecnym położeniu. Był przemoczony. ( źle) Musiał niańczyć anioła, który w arcy-przedziwny sposób wydawał się nieobecny.(gorzej)Nie musiał oglądać twarzy swojej drużyny, która na szczęście przeteleportowała się gdzie indziej, zostawiając mu na karku jedynie anioła. (no jednak były jakieś pozytywy)

***

Tymczasem opuścili jaskinię. Wyłonili się w jeziorze. Łowca czarownic niczym łódź podwodna wynurzył tylko peryskop i brnął pod wodą. Obserwował ląd bawiąc się peryskopem ( co sprawiało mu dużo radości, gdyż jeszcze nie miał nigdy takiej okazji ), gdy nagle na brzegu zauważył Vriessa i Charlotte w stanie lekkiego rozkojarzenia - szczególnie pół-bosego nekromantę, który najwyraźniej postradał gdzieś buta. Tak bardzo został zraniony widokiem (w nadziei gnoma ) martwej drużyny, że powiedział:

- Bulrbleblargh - a mniej więcej tak brzmiałoby to pod wodą.

Z ponurą determinacją wywlókł się z wody z kuszą w dłoniach mierząc iście posępnym spojrzeniem dwójkę i kręcąc głową:

- Miałem nadzieję, że was już nie zobaczę - powiedział niemal z wyrzutem - Co tak stoicie ? Prowadźcie do reszty ! Jak mus, to mus...

Podczas długiego przedzierania się przez chaszcze ( miał wrażenie, że kilka razy zgubili drogę, ale wrodzony takt, nakazał mu o tym nie wspominać Vriessowi ) z aprobatą stwierdził, że trochę wysechł, a kusza nadawała się znowu do siania pogromu wśród heretyków. ( co więcej wysechł ładunek, który z nawet minimalną ilością wody był bezużyteczny ) W końcu weszli na polanę. Zdziwienia gnoma nie opisałyby nawet dwa chóry abazigaliańskie.

***

Wybuchnął.

- No świetnie ! - powiedział oskarżycielsko w stronę Astarotha wskazując na wilka i humanoidalnego kota naładowaną kuszą samorepetującą - Tylko podczas mojej nieobecności może stać się coś takiego ! Przygarniasz zwierzęta i i... - spojrzał na to w co są ubrane - Czy ty się dobrze czujesz ?! - przez chwilę myślał, że Astaroth... Ale po chwili połączył części układanki i bingo !

- Ależ to wilkołak ! - wykrzyknął natychmiast łapiąc kuszę oburącz - Ani kroku dalej ! - nie wziął pod uwagę, że tamten był przywiązany - Ostrzegam, że używam grotów z najczystszego srebra, sir ! Lecz zanim dosięgnie Cię długa ręka sprawiedliwości za twą nielegalną likantropię, chciałbym żebyś wiedział, że jam jest Genginkazzon von Armeshplaust dyplomowany łowca czarownic i Wielki Inkwizytor zakonu "Płonący Heretyk" ! Skromny przedstawiciel rasy gnomów oczywiście - dodał pośpiesznie.

Już miał skończyć, gdy nagle zlustrował wzrokiem drugiego osobnika:

- To się tyczy również Ciebie - kotku.
 
__________________
Młot na czarownice.

Ostatnio edytowane przez Mijikai : 20-11-2007 o 21:43.
Mijikai jest offline