Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2007, 22:55   #121
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Stare Miasto, ulica Długa, 2 IX 1944 3.45-4.15

Jak okiem sięgnąć Długa zasłana jest fragmentami gruzu, cegłami. Wzdłuż niej płoną kamienice. Łunę z pewnością widać z wielu kilometrów. Nad tym wszystkim unosi się gęsty, gryzący dym. Od strony Placu Krasińskich nie dochodzą już żadne głosy, najprawdopodobniej ewakuacja praktycznie się skończyła. Teraz z całej Starówki do upragnionego włazu spływają niewielkie oddziałki osłonowe, takie jak pluton „Wiernego”. Daniel podbiegł kilka kroków do przodu, zmrużył oczy, rozglądnął się uważnie. Teoretycznie tu nadal rządzili powstańcy, ale cholera wie. Tyle snajper z „Wigier” nauczył się w ciągu trzydziestu dwu dni walk. Wreszcie machnął ręką. „Wierny” ruszył pierwszy, kilka metrów za nim „Jastrząb” objuczony Mauserem i PIATem. Odczekali znów kilka chwil. Kompletna cisza. Pustka. Gdzieś w oddali, na tle płomieni zamajaczyła czyjaś sylwetka. Z oddali cuchnący wiatr przywiał echo zaciekłego starcia. Czyżby jednak Niemcy zdecydowali się nacierać nocą?


Przechodzili w ciszy wzdłuż elewacji powstańczego szpitala na Długiej. Wewnątrz słyszeli jęki rannych, uspokajające głosy personelu. Oni widać się nie ewakuowali.


Znów znak ręką. Dziewczyny na w pół niosąc, w pół ciągnąc „Junaka”, przypadły do porucznika ciężko dysząc. Ranny powstaniec sprawiał wiele kłopotów w transporcie. „Chmura” osłaniał „Olgę” i „Basię”. Znów postój. Wreszcie „Czarny”, „Grom” i wreszcie „Jonasz” dołączyli do oddziału. Opuszczoną przez nich barykadę dzieliło od włazu około 300-400 metrów. Niby nic, niby 5 minut spacerkiem. Owszem, przed wojną, kiedy na balkonach otaczających kamienic było kolorowo od kwiatów, chodnikami przechadzali się ludzie, a po bruku ulicy jeździły samochody a nie czołgi. Teraz w ciągu kwadransa przeszli ponad sto metrów.


Nagle nad ich głowami rozbłysnęła raca, zalewając całą ulice potokiem światła, przyćmiewając nawet żar płonących budynków. Zarówno „Wierny” i „Jonasz” wydali ten sam rozkaz. Ciche, lecz dobitne „Padnij!”. Dziewczyny, rzuciły się z „Junakiem” w stertę gruzu. Chłopak zajęczał. „Basia” modliła się, by „Junak” przeżył transport. „Chmura” zajął pozycje na lewo od nich, w leju po bombie. Szybko rozłożył dwójnóg Browninga i czekał. Pozostali podobnie. „Wierny’ nie przerwał modlitwy, sprawdził tylko, ile ma naboi z magazynku i włożył go z powrotem do broni. ”Grom” został z tyłu i, odwróciwszy się, osłaniał kierunek skąd przyszli. Mijały sekundy, potem minuty, które w umyśle przerażonych i krańcowo zmęczonych powstańców zmieniały się w godziny. Flara unosiła się w powietrzu, opadając powoli na spadochronie. Nim przygasła Niemcy wystrzelili kolejną. „Wierny” zaczynał się denerwować, leżeli ledwie 200 metrów od włazu, ale w razie czego byliby widoczni jak na dłoni.


To „Grom” zobaczył ich pierwszy. Od strony opuszczonej barykady skradał się silny patrol wroga. Kilkunastu żołnierzy. Pewnie sprawdzali teren, a za nimi szła całą reszta. Kolejny pluton, może kompania. Czas się skończył. Wóz albo przewóz. „Wierny’ wydał jedyny możliwy rozkaz. Czołgać się kierunku włazu. Tyły osłaniają „Grom” i „Jonasz”.


Ruszyli z mozołem po gruzach. Filigranowa „Basia” ciągnęła za sobą „Junaka”, który raz po raz jęczał i rzucał głową. Dla chłopaka to była najgorsza męczarnia. „Basia” widziała jak opatrunki jej narzeczonego przesiąkają krwią. Jeśli nie umrze tutaj, zrobi to w kanałach. Nie, nie może! Zacisnęła zęby i czołgała się dalej, omdlewając z wysiłku.


Paradoksalnie „Olga” poczuła ulgę. Czołgając się, nie czuła aż tak postrzelonej nogi. Ból nie doskwierał aż tak bardzo. Łączniczka bardzo uważnie rozglądała się. Analizowała charakterystyczne punkty, wysilała pamięć, szukając możliwych dróg dojścia do włazu. Nawet przypomniała sobie o alternatywnym zejściu na ulicy Miodowej, nieco dalej niż Plac Krasińskich. Co prawda tamtejszy kanał był dużo gorszy, węższy. Breja sięgała w nim niemal do szyi małej „Olgi”, ale cóż z tego? Kanał to kanał.


„Jonasz” myślał inaczej. Klepnął zniecierpliwiony „Groma” i został na końcu. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie przebijać się samemu na powierzchni, ale szybko odrzucił tę myśl. Raz, że był racjonalistą i wiedział, że taka akcja nie ma żadnych szans powodzenia. Dwa, iż był zawodowym żołnierzem, inaczej niż te dzieciaki. Ale nie potrafił pozbyć się natrętnej myśli, iż kiedy zejdzie do kanałów, to po prostu zwariuje. Najzwyczajniej oszaleje.


„Grom” podczołgał się bliżej „Basi”. Widział jak dziewczyna zaciska zęby. Jej umorusana, mała twarzyczka lśniła od potu pod okapem zbyt wielkiego, niemieckiego hełmu. Widział też, że cudem wręcz ciągnie za sobą „Junaka”, który przecież w plutonie wzrostem ustępował tylko „Drągalowi”. Ale „Drągal” nie żyje… „Grom” odwrócił się. Niemcy byli bliżej, szli powoli, ale z pewnością szybciej niż czołgający się powstańcy. Zobaczył też „Jonasza”, który został kilka metrów za pozostałymi. Wielki sierżant spojrzał na chłopaka, a ten przez chwilę dostrzegł w oczach dowódcy strach.


„Chmura” czołgał się obok „Olgi”. Słyszał coraz głośniejszy oddech „Basi”, która taszczyła za sobą swojego chłopaka. Zaraz za kapralem czołgał się ‘czarny”, cicho posykując, kiedy raz po raz urażał sobie ranną rękę paskiem od STENa. „Chmura” spojrzał pytająco na przyjaciela, lecz ten lekko tylko pokręcił głową. „Chmura” tylko uśmiechnął się. Musi im się udać. Musi.


Kurwa, musi!


Nie musi.


„Wierny” zobaczył jak od strony Placu Krasińskich wyłania się grupa kilkunastu Niemców. Słyszał ich głosy, ostrożne. Gdzieś od strony szpitala na Długiej, gdzie zostali ciężko ranni powstańcy, usłyszał strzały i głuche wybuchy granatów. Byli odcięci od włazu. W tych warunkach nie mają żadnych szans.

Cytat:
Stan broni i amunicji w oddziale:
„Wierny” – MP-40, 4 magazynki; VIS, 2 magazynki
„Jonasz” – MP-38, 4 magazynki; MG-42 (po „Drągalu”), 4 bębny nabojów (200 sztuk); Walther PPK, 1 magazynek
„Chmura” – erkaem wz. 28 (Browning), 5 magazynków
„Grom” – Błyskawica, 5 magazynków
„Basia” – VIS, pół magazynka
„Olga” – Walther PPK, 2 magazynki
„Jastrząb” – Mauser, ok. 50 nabojów; PIAT, trzy pociski
„Daniel” – SWT-40, ok. 20 nabojów
„Czarny” – STEN, 5 magazynków
„Junak” – brak broni
Tytuł Terminatora roku uzyskał „Jonasz” z trzema sztukami broni.
Granatów nie liczyłem, policzyć sobie samemu, ile wam zostało. Zakładam, że nikt nie brał butelek zapalających, ale jeśli tak, proszę w komentarzach napisać. Amunicja do peemów (MP-40, MP-38, STEN, Błyskawica) jest identyczna, można się wymieniać, magazynki są różne.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline