Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2007, 16:14   #19
Vireless
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Waldorff raz jeszcz spojrzał na Wilka i pod nosem rzucił- Kiedyś było inaczej, świat był łatwiejszy. No napewno nie zdarzało się tak by godny syn Reorxa ostał sie bez przynajmiej podstawowego zapasu dwarfowskiego spirytu. Na szczęście zawsze można liczyć na znajomych.

Astaroth, którego ostatnio widywał dość żadko pojawił się z genialnym(przynajmiej z jego punktu widzenia) rozwiązaniem.

- Niestety, nie mam gorzały jednak jeśli potrzebujesz pokrzepienia i rozweselenia mam coś lepszego. Pewna tropikalna roślina, którą posiadam od jakiegoś czasu po chwili przygotowania wypalona zadziała równie dobrze. Marnowała się u mnie, gdyż niestety demon nie może skorzystać z jej dobrodziejstw, ale skoro może się to komuś przydać... chętnie ci ją oddam, żeby pokazać że nie działam tylko dla siebie

No takie przemówienie zdziwiło karła troche. Z tego co sam się zdążył przekonać demony zwłaszcza te obdarzone własną wolą rzadko okazywały się bezinteresowne. Taka przemowa troszeczkę go skonfundowała ale stwierdził że trzeba zagrać w tę grę. Poza tym nie przeżyłby na świecie tyle czasu gdyby dał się ponosić swym uprzedzeniom.

-Z chęcią zobacze co to jest- Szczerze się uśmiechnął do bladolicego i wyciągnał dło . Otrzymał kilka listków wysuszonego zielska. Zdawało mu się że już kiedyś widział coś podobnego. Dawno temu czytał o różnych używkach jakim sie oddają ludzie. A teraz sam miał możliwość sprawdzić co to takiego...
Podziękował delikatnym skinieniem głowy i odszedł pod dzewo kilka kroków dalej. Wyciągnął swoją fajkę z jednej z kieszeni we wnętrzu płaszcza, nabił i operając się o konar pociągnał bucha.

Na chwilkę lub chwil parę przestał zwracać uwagę na to co się działo wokół nich. Jedni przychodzili drudzy odchodzili. On skupił się na lekarstwie od Astarotha. Mimochodem i bez zamierzonego celu nie zauważył jak rozmowę z nim chciał rozpocząć Liknatrop. Już po chwili wokół rozszedł się słodki i bardzo aromatyczny zapach palonych liści w fajce. Waldorff jednym okiem tylko zobaczył jak demon prowadzi rozmowę zapoznającą z wilkiem. Zioła zaczynały robić swoje i dwarf już począł czuć jak mu jest lekko i na dodatek czuł tę dziwną euforię... Prawdopodobnie dalej by się zaciągał gdyby z drzewa nie zeskoczył kot. Ale nie daleki kuzyn Irbisów, których miał przyjemność kiedyś poznać ale ktoś kto poruszał się na dwóch nogach i wybitnie posiadał zdoloności do przyciągania uwagi innych wybuchami złości.

-No tak fajne to ale nie dla mnie, dziwnie mnie w gardło drapie- Trochę się chwiejąc kapłan wstał i operjąc na młocie sięgnał do manierki z wodą. Przepłukał gardło a potem wyciągnął ze swej torby inne liście. Pełniejsze i bardziej zielone. Na pierwszy rzut oka przypominały mięte. Zaczął je żuć.

Na szczęście krasnoludy z racji swej rasy, natury i urody z gruntu są odporni na magię, trucizny, chemie i adoratorki innych ras niż oni sami. Po kilku dłuższych chwilach, wszystko wróciło do normy. -No tak, czyli używki też już mogę sobie dopisać do listy zaliczonych..

Dalsze rozważania na temat niezdrowych zainteresowa przerwało przybycie ostatnich członków drużyny. Największe wrażenie zrobił mokry i niezbyt wyglądający Sługa Abazigala. Co do tego wrażenia to chodziło chyba o wymierzenie kuszy samopowtarzalnej w nowcyh członków wyprawy.

-Ależ to wilkołak ! Ani kroku dalej ! Ekscytacja w głosie jaką Waldorff słyszał w głosie Gengiego wymalowała się również i na twarzy co wpost przeniosło sie na drgający palec na spuście.- Ostrzegam, że używam grotów z najczystszego srebra, sir ! Lecz zanim dosięgnie Cię długa ręka sprawiedliwości za twą nielegalną likantropię, chciałbym żebyś wiedział, że jam jest Genginkazzon von Armeshplaust dyplomowany łowca czarownic i Wielki Inkwizytor zakonu "Płonący Heretyk" ! Skromny przedstawiciel rasy gnomów oczywiście [/i]- Spojrzał jeszcze w bok i dodał
- To się tyczy również Ciebie - kotku.

Zapachniało sytuacją bez wyjścia z której było więcej wyjść tych złych niż dobrych. Karzeł po starem szybko zaanalizował sytuacje i porównał ją z wiedzą na temat tego jak długo łowcy czarwonic potrafią utrzymać cięciwe na swym miejscu...

-Ach wielki Synu Abazigala, ty który rzucach na kolana niewiernych. Bracie w dążeniu do dobra i porządku, Ciebie wyczekiwałem jako zbawienia - Na widok Gengiego karzeł energicznie ruszył w jego stronę starając się przeciąć w miarę możliwości przynajmiej jedną z lini ognia. -Wiem że jesteś skarbnicą wiedzy i obyczajów swego boga ale na pewno masz także ze sobą jakieś mniej przyziemne rzeczy- Twarz Waldorffa wyrażała szczere oddanie i uwielbienie dla Gnoma. Moża masz jedną przynajmiej manierkę z gorzałką lub jak wy to nazywacie spirytusem technicznym???
 
Vireless jest offline