-Oh, źle mnie zrozumiałeś.-człowiek uśmiechnął się szczerze. Nie wiedzieć czemu uśmiech ten w ogóle nie spodobał się Kersistowi. - To raczej jest propozycja długofalowa. Aczkolwiek możesz zrezygnować po pierwszym zadaniu, lub nawet przed. Ale wątpię. Mój pracodawca zapewnia świetne nagrody. Mogę cię do niego zabrać. Więc co- spytał po raz kolejny złodziej.
Góral zmarszczył brwi próbując zajrzeć głęboko w oczy nadal uśmiechającego się mężczyzny. W jego mniemaniu nie patrzyło mu z nich dobrze i jegomość mamlając o nagrodach prosił się o solidne cięgi. Co to ja krasnolud jaki jestem, żeby mi złotem oczy mydlić?
Może Kersist jednak się mylił? Cholerne nawyki z klanu. Nie po to odszedłem, żeby im hołdować. A niech tam - zobaczymy co będzie
- Chętnie posłucham co proponuje Twój mocodawca. Prowadź więc do niego, ale bacz gdyż mam cię na oku i nie moja jucha pierwsza pocieknie jeśli to jakaś pułapka. - odparł. Szczerze mówiąc wcale nie czuł się tu tak swobodnie. W górach spotkania z nieznajomymi są bardzo rzadkie i zwykle kończą się krwawo, a tu... jakiś taki tłum, gwar, gadanie... łatwo dać się oszukać. Nic to - zobaczymy
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |