Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2007, 13:02   #124
Zirael
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Czarne myśli kłębiły się w głowie dziewczyny. Co mogło się tutaj stać? Tak na prawdę wszystko. Nie mogła mieć pewności, czy dalej jest "cała". Blizny na brzuchu może i nie zauważyła, zobaczyła za to krew. Dużo krwi. Nie powinno być jej aż tyle z tych małych ranek po miejscach przymocowania nitek (które, swoją drogą, nieustannie przypominały o sobie może i niezbyt mocnym, ale wyjątkowo natarczywym pieczeniem). Czuła się taka naga i bezbronna, jak zaszczute zwierzę. Znowu. Czy to się kiedyś skończy?

Próbowała magicznie otworzyć zamek, jednak zupełnie nie mogła się skupić. Mało tego, w momencie, gdy właśnie uwalniała magiczną moc, usłyszała głos, którego się nie spodziewała. Odwróciła głowę jak spłoszony zając w stronę nieznajomego głosu. A nie, to tylko ten starzec. Najwyraźniej obudził się już, i zaczął rozmawiać z Silwilinem. Cóż, sama raczej nie miała zamiaru go budzić (bo skąd niby ma mieć pewność, że można mu zaufać, że nie jest tylko szpiegiem...) ale wyraźnie Silwilin miał na ten temat inne zdanie. Niech więc i tak będzie, nie ma teraz sensu dyskutować, a tym bardziej spierać się. Trzeba działąć szybko, nie wiadomo kiedy ktoś po nich przyjdzie. Odszukała tylko oczami wzroku Silwilina, i mając pewność, że ją widzi, przyłożyła palec do ust, nakazując ciszę.
Spojrzała spowrotem na drzwi, z którymi się zmagała. Czar zupełnie jej nie wyszedł, co z resztą było łatwe do przewidzenia w tej sytuacji. Metal, z którego zrobiony byłzamek, roztopił sięi spłynął na posadzkę, powoli na niej zastygając. Efekt końcowy jednak był zadowalający - drzwi były otwarte. Popchnęła je delikatnie starając się nie robić hałasu.
Ciągle rzarzące się na posadzce żelazo nie rozświetlało ciemnego korytarza, oczy jednak były już na tyle przyzwyczajone do półmroku, że udało jej się dostrzec jakieś schody w głębi przejścia.
Kroki usłyszała dopiero gdy starzec był już tuż obok niej. Zanim dotarła do niej świadomość, że ktoś jest obok, mężczyzna złapał ją za rękę, mówiąc, że chce jej pomóc. Naiseria odruchowo cofnęła ramię, i zasłoniła się ni to przed atakiem, ni to przed wzrokiem starca. Patrzyła na niego szeroko otwartymi z przerażenia oczami, czując, jak magia przenika jej ciało. Gdyby się tego spodziewała, próbowałaby się jej oprzeć, ale starzec wziął ją z zaskoczenia. ~~Czy to już koniec? Co on mi robi? Czego chce?~~ myślała gorączkowo, a w jej zielonych oczach pojawiły się łzy.