Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2007, 16:43   #22
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
- Gdzie mój naszyjnik od matki?! - szepnęła zdenerwowana i rzuciła się na ziemię by go odszukać.
Okolica zaszła gęstą mgłą, gdzieś powiał chłodny, nieprzyjemny wiatr nie omijając przy tym demonicy. Wzdrygnęła się i objęła rękoma. Dopiero teraz spostrzegła ponurą naturę, która otaczała ją i Vriessa.
Wstała i z wielkim bólem popatrzyła na ziemię . . .

- A niech to! Vriess, chodź lepiej . . . - powiedziała i podeszła do niego. Nekromanta uporczywie i soczyście klnął pod nosem jakie to wszystko jest zue, mhroczne i fe.

- Vriess . . . - mocny ton jej wypowiedzi oraz uderzająca o podłoże stopa, mówiły same za siebie "No ruszaj się ciemniaku!".
Ponieważ miłe usposobienie Charlotte nie robiło na chudzielcu wrażenia dziewczyna złapała go za bluzkę i uniosła lekko do góry.

- Rozejrzyj się Vriess, proszę Cię! Nie widzisz co tu się dzieje?? - dodała lekko poddenerwowana po czym uśmiechnęła się sztucznie. Zresztą wiele rzeczy które robiła były w niej sztuczne i wymuszone, więc ten fakt nie zrobił raczej na nikim wrażenia.

Razem ruszyli wgłąb lasu. Nie wiedząc dokąd iść poszli po prostu przed siebie. Mgła wydawała się być ciężka, a każdy krok był tym trudniejszy. Nie było wiadomo po czym się stąpa, nie można było odgadnąć dokąd się idzie. Małe, kruche gałązki pękały pod stopami obojga. Charlotte potknęła się kilka razy, raz nawet upadła. Wtedy to też podnosząc się na obolałych ramionach dostrzegła, że tuż przed nią rozpościera się ciemne, tajemnicze jezioro. Wszystkie trzy księżyce puszczały ograniczony promień światła, który ogarniał tylko brzeg i sam środek jeziora. Gdzieniegdzie na tafli wody dało się dostrzec lśniące iskierki.
Vriess od niechcenia pomógł wstać Charlotte. Był niewątpliwie zły, wręcz wściekły. Dziewczyna wolała się nie odzywać, stwierdziła, że to najlepsze co może dla niego zrobić. O tym "jaki jest w łóżku?" też wolała nie mówić. Na pewno by go to nie pocieszyło.
Sukuba dostrzegła coś dziwnie niebezpiecznie poruszającego dość spokojną wodą. Przymrużyła oczy, zastanowiła się przez chwilę.

"Hmm, skądś znam ten mały, niekształtny ryj." - przeszło jej przez myśl i dosłownie nie minęło kilka sekund jak jej oczom ukazał się Genghi.

"Taaak, wiedziałam, że skądś TO znam" - podsumowała.

- Miałem nadzieję, że was już nie zobaczę - powiedział niemal z wyrzutem - Co tak stoicie ? Prowadźcie do reszty ! Jak mus, to mus... - wybełgotał gnom.

- Ale powiało chłodem . . . - powiedziała Charlotte jakby gdzieś w niebo jednak ukradkiem spoglądała złowrogim wzrokiem na gnoma.
Nawet lodowata kąpiel nie zneutralizowała jego naturalnego, wrodzonego odoru. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że na statku objęła go radośnie.
Aż coś wewnątrz drgnęło jej ciałem. Brrr.

Ostatecznie, i zapewne niechętnie, wszyscy wspólnie postanowili że pójdą razem w las odszukać reszty drużyny. Pomysł ten sam w sobie wydawał się głupi. Iść w las otoczony mgłą, gdzie niezidentyfikowane, głodne dźwięki i odgłosy echem biegały slalomem między poskręcanymi z bólu drzewami. Przeraźliwie?
Charlotte też się tak wydawało. Ponura atmosfera niebyła jakaś nadzwyczaj straszna, ale nie należała do najprzyjemniejszych. Jak się okazało szło im tak iść tuzin lat i jeszcze więcej aż w końcu znaleźli resztę drużyny. Teraz byli znowu razem! Powód do radości? I tak, i nie. Jak to się mówi, wszystko ma swoje wady i zalety.

Zobaczyła znowu tego dziwnego demona . . . no masz Ci los, hoduje kotoptaki, yah. Hm, był tam także ten sam wilczek, którego miała już okazje poznać...szkoda, że wtedy tak nagle Vriess przypomniał sobie, że miał zgwałcić Charlotte, bo ta miała wielką ochotę porozmawiać z tym czymś w gatkach w paski. Mimo iż bez gustu, wydawało się dość interesujące, jak na coś takiego.

Dziewczyna miała zamiar zrealizować to teraz jednak niespodziewanie Genghi zaczął wykrzykiwać jakieś bzdury o Abasado-maso, lub coś w tym stylu. Charlotte nie usłyszała, bo jakiś pisk zatkał jej ucho. Stuknęła w nie lekko, odetkało się.

- Przychodzę w pokoju! Nie jestem wrogiem! - rzekł wilk z rękami podniesionymi ku górze.

- Wiem wilczku, wiem - odpowiedziała mu urokliwym, przemiłym głosem sukuba i niespiesznie zaczęła podchodzić do stworzenia. Uśmiechnęła się i stuknęła zębami z chłodu jaki ją ogarnął. Poczuła się jakby wtórnie umarła . . .
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 22-11-2007 o 16:53.
Nami jest offline