Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2007, 18:19   #63
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Vanyesh stał, oczekując kolejnego trzęsienia ziemi, lecz z zaskoczeniem odkrył, że się nie odbyło, a w zamian za to usłyszał z tyłu głos, więc odwrócił się i zobaczył, że kamienna twarz pękła.
-Gratulacje. Wy pierwsi otworzyliście wrota do kryjówki Kazacharka von O’gmarda, uważajcie jednak na przekleństwo czyhające za progiem-odezwała się, a w powietrzu rozległ się odgłos gromu, skała pękła, krzycząc przeraźliwie przy przekleństwach Mrocznych Elfów.
W skale pozostała dziura, która przypominała Vanowi wejście na salony.
Przedstawiciel Starego Ludu już miał rzucić zaklęcie na wykrycie pułapek w wejściu, gdy zajął się tym Bailey, lecz nie przy użyciu zaklęć, więc Vanyeshowi nie pozostało nic innego jak czuwać nad tym, by Mroczne Elfy nie dostały się do nich za szybko, gdyby próbowały.
Kątem oka widział jak Bailey pokręcił wolno głową, lecz nie specjalnie chciał wejść, więc postanowił to zrobić Bambutt, który wkroczył tam dumnym krokiem. Za nim podążył Druid i Bailey, a Van wszedł ostatni, osłaniając tyły.
Korytarz, którym szedł był oświetlony przez pochodnie, co było dziwne, gdyż podobno nikt tu nie wchodził od dawna.
Powiedziane, że nikt nie wchodził, ale czy ostatnia, wchodząca tu osoba zdołała wyjść?-pomyślał, zatrzymując się i przeciągając wolno ręką nad pochodnią, by sprawdzić czy ogień nie jest iluzoryczny. Ciepło powiedziało, że jest prawdziwy.
Nagle korytarz skończył się, a jego oczom ukazała się lampa, obłożona zwojami i stojąca na stoliku, szafa stojąca po lewej stronie, obłożona księgami, zaś po prawej stronie stołu stało łóżko, a za nim ozłocona skrzynia ze szlachetnymi kamieniami.
Nie jestem pewien, ale chyba każdy kawałek mojego domu jest wyłożony metalami i kamieniami szlacetnymi-pomyslał, przyglądając się księgom i zwojom.
Wziął do ręki jeden zwój i przyjrzał mu się.
-Nie jest to żaden język, którym posługiwałby się Stary Lud, ani nawet jego runy. Nie są to nawet symbole magiczne używane przez moją rasę ani nie jest to alfabet ludzi. Dziwne, nie słyszałem o tym, chociaż w Akademii poznałem znaczną większość języków...-mamrotał do siebie, przyglądając się mu z zaciętością, po czym spojrzał na Druida, a ten pokręcił głową.
-Nigdy nie słyszałem o tym języku, ani nawet o takich runach-mruknął.
-Ja też nie-odrzekł Mag, odwracając się do szafy i biorąc kolejny zwój, a gdy go rozwinął, zbladł i zabrakło mu tchu. W tamtej chwili wydawał się bielszy niż płaszcz z idealnie białego materiału, który miał na sobie. Wciągnął gwałtownie powietrze, po czym usłyszał za sobą głos Niziołka.
-Co tam masz?
-Nic ciekawego. Wszystko jest w innym języku-powiedział, wpychając zwój do szafy, ale jednocześnie zapamiętując gdzie go położył, a następnie odwrócił się do Druida.
-Widzę pewne podobieństwa między runami Praelfów. Studiowałem kiedyś ten język. Patrz-rzekł, pochylając się nad zwojem i biorąc pustą kartkę, na której narysował symbol.
-Widzisz tutaj zaokrąglenie? I tą kreskę tu? Spójrz teraz na to-pokazał znak za zwoju.
-Mamy pewne podobieństwa. To w wspólnym ludzkim mogłoby oznaczać literę „S”, lecz tu widoczne zaokrąglenie przecinane kreską, może wskazywać, że to jest litera „G”-powiedział, a Vanyesh myślał intensywnie, po czym dodał:
-Zobacz też tą kreskę i całą linię ciągłą u tej litery. Przypomina to „S” w alfabecie Starszego Ludu, a to już mnie prawie w tym upewnia. Patrz jeszcze na tą kreskę. Nie widzisz podobieństwa w ludzkim?-zapytał.
-Zadziwia mnie Twoja wiedza na temat języka ludzkiego. Muszę jednak wtrącić, że runy w naszym języku pochodzą właśnie z runów Praelfów, którzy byli pierwsi na tym kontynencie-powiedział Druid, a przedstawiciel Starego ludu uśmiechnął się blado, wtrącając jeszcze coś:
-Słyszałem po części historię naszego kontynentu. A co do języka to mieliśmy części z niego na uczelni… nie pamiętam nazwy, ale pamiętam, że uczelnia była dobra.
-No, cóż. Mamy już jedną literę. Początek sukcesu-uśmiechnął się i klepnął Maga w plecy, lecz ten zastanawiał się nad kolejnym znakiem, kontrastując go ze wszystkimi podobnymi do niego symbolami, znanymi przez Vanyesha.
 
Alaron Elessedil jest offline