Cóż - życie nawet dla demona potrafi być ciężkie zwłaszcza jeśli musi troszczyć się o bandę nieudaczników. Wszakże wręcz w zasięgu ręki widział tajemnicze wieże, sekunda teleportacji i już byłby na miejscu - jednak na przeszkodzie stanął poważny problem. Dla reszty drużyny byłaby to droga na kilka godzin, a że było już po zmierzchu... no cóż, musiał na nich zaczekać żeby nie zgubili się bez jego opieki, nie padli łupem mieszkańców lasu albo co najbardziej prawdopodobne nie wycięli się w trakcie nocy nawzajem. Jednak organizacja ,,obozu" o mały włos nie doprowadziła go do napadu spazmatycznego śmiechu - był zmuszony wykorzystać całe swoje samozaparcie. Wiadomo, że tylko on we wczesnej młodości jako szlachcic przechodził jakieśkolwiek szkolenie, ale coś takiego? Oby tylko ta drużyna wykazała minimum zdrowego rozsądku i posłuchała jego rad
Jednak chwilę wcześniej przeniósł się pod skały, które widziała jego chimera, odłupał niewielki kawałek i wrócił do obozu - Dobrze, przyjaciele moi - zwrócił się do wszystkich, którzy jeszcze nie spali - wiem, że być może obozowisko takie jest i szczytem marzeń, ale przydałaby się choć odrobina organizacji. Thomasie zbadaj okolicę z powietrza, dla bezpieczeństwa wszystkich. Wydaje mi się, że ktoś kręci się wokół obozu. Charlotte, nie musisz pilnować - ja to zrobię, obejmę obóz siecią swojego chaosu więc jeśli możesz to postaraj się usnąć, żeby nie zakłócać mi wizji. Sathemie, idźże spać a nie przeszkadzaj innym - zbyt dużo pilnujących wprowadza niepotrzebne zamieszanie. Waldorffie... Do ciebie mam bardziej osobistą prośbę. Mógłbyś mi wyrysować na tym kamieniu runę ,,Alkochol" lub coś podobnego? Normalne trunki na demona nie działają, ale coś takiego... - powiedział, podając krasnoludowi kawałek miękkiej skały
__________________ Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett |