Znów post za Pandę zamieszczam!
Thomas, za radą
Astaroth, rozwinął swoje czarne, anielskie skrzydła i wzbił się w powietrze, odnajdując lukę w zasłonie gałęzi i ostrożnie wzlatując ponad korony drzew. Setki nietoperzy.
Patrol powietrzny przebiega spokojnie. Nad widocznym z góry brzegiem jeziora panuje spokój. Z góry widać też skraj lasu i trawiastą równinę rozciągającą się dalej. Wysokie, piękne skały, przypominające formy krasowe, iglice i ‘maczugi Herkulesa’, rozrzucone są na granicy lasu. To chyba biały wapień. Piękne skały, idealne do rzeźbienia, gdyby ktoś miał ochotę. Thomas przysiada nam moment na jednej ze skał.
Kontynuując lot, zapuszcza się dość daleko od obozu drużyny, czyli od widocznego w gąszczu czerni migoczącego punktu, ogniska
Sathema. Jego uwagę przykuwa głośny trzask łamanej gałęzi. Postanawia sto sprawdzić i ląduje na gałęzi któregoś drzewa, zaskakuje na ziemię. Na wilgotnej ściółce znajduje olbrzymi odcisk zwierzęcej łapy. Ślad ma ponad metr długości! Anioł nie ma pojęcia co to za stworzenie. Nie ma go w okolicy, w każdym razie.