Steve urodził się w plemieniu czerwonoskórych, których jak wiadomo nikt nie śmiał zaczepić na pustyni, toteż wiódł całkiem spokojne życie. Był jednak coś wątły, do dzisiaj nawet jest. Wraz z rodziną i swoim "plemieniem" wędrowali przez pustynie, od czasu do czasu dołączali się do nich różni ludzie, wszyscy chcieli osiągnąć wewnętrzny spokój, jaki osiągają ludzie pustyni. Filozofia życia z dala od niebezpieczeństw wydawała się nader kusząca, wiec czasem trzeba było rozdzielić grupę i każdy kontynuował wędrówkę w swoją stronę. Pewnego razu, gdy nocowali w jakiejś jaskini, jakiś robot wstał z jej głębi i poszatkował całą rodzinę Steve'a, oprócz niego samego. Temu udało się zbiec, i nauczywszy się trudnej sztuki przetrwania radził sobie całkiem nieźle sam, potrafił zdobywać wodę i żywność, miał swój kompletny ekwipunek, który zdobył błąkając się po pustyni. Do osad zapuszczał się sporadycznie, aby sprzedać jakieś gamble na żywność. Pewnego razu jednak, gdy nocował w jakimś magazynie, ot, przybłąkał się do niego szczeniak, który chciał mu zeżreć cały prowiant. Jakoś udało się go ułagodzić, jednak pies nie chciał go opuścić. Steve nie miał wyjścia, i musiał go przygarnąć. Po pewnym czasie okazało się jednak, że to nie był zwykły pies, a wilk.
Wybaczcie spóźnienie. |