Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2007, 16:08   #31
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Idź pierwszy
Spojrzał na nią z wyrzutem.
- No rusz się, zanim zgubimy jego trop! – dodała, rozdrażniona.
Fuknął pod nosem i ostrożnie, z wyraźnym niepokojem wszedł w snop białego światła, ona za nim. Wszystkie kolory tęczy tańczyły, zawieszone w nicości, pulsując i przelewając się wokół niego.
- Nie podoba mi się to... – wymknęło mu się.
W tym momencie odwrócił się i zauważył, że ona zniknęła. Nie było jej w tunelu. Kolorowe, połyskujące ściany zaczęły mknąc na przód w zastraszającym tempie, a u wylotu tunelu pojawił się czarno-fioletowy punkt, który w ułamku sekundy urósł do ogromnych rozmiarów
http://www.blog4u.pl/szablony/zdjeci...znazwy1nf0.jpg
- TY?!?!? – jęknął w panice. – Verion cię zabił!....
- Thou shall not pass, son of Kanzel!… - ryknął smok.
- Verion cię zaAAAAAAAAAaaaaaaaa…..!!! – w nicości poniósł się wrzask agonii i ryk czarnego smoka.
* * *


Genghi; Ostatecznie darowałeś, i wilkołakowi, i Rakszasie. Jako inżynier, budujesz sobie fachową fortecę wokół pnia drzewa, oznaczając wyrysowaną na ziemi linią granice swego terytorium, i prosisz o nienaruszanie twojej prywatności XD Usadawiasz się pod drzewem i zmęczony, zasypiasz.

Vriess; mruczysz coś przez sen i przewracasz się na drugi bok XD

Tevonrel; Oryginalna drużyna, trzeba przyznać. Gnom, łowca czarownic i członek zakonu Płonącego Heretyka. Nekromanta w jednym bucie. Demon. Anioł o czarnych skrzydłach. Marudząca sukkuba. Dwarf pijak XD [hugs] Znany ci wilkołak w pasiastych gatkach zdaje się na tle reszty najbardziej normalny XD
Z kocią zwinnością wskakujesz na drzewo. Całkiem tu wygodnie, i ciepło, no i bardziej sucho niż na mokrej trawie. Układasz się do snu i drzemiesz.

Sathem; No, poznałeś już jako tako nowych, dziwnych towarzyszy. Teraz poszukujesz czegoś na ząb. Węsząc, odnajdujesz masę dziwnych, obcych ci zwierzęcych woni. Zdaje się, że to ciepłokrwiste stworzenia zostawiły po sobie zapachowe tropy, ulotne w wilgotnych, zimnym nocnym powietrzu. W górze, po gałęziach, czasem skaczą małe żyjątka, wciąż krążą nad wami nietoperze, a czasem dostrzegasz nawet cień skrzydeł nocnych drapieżnych ptaków. Nie bardzo jednak wiesz, jak zabrać się za polowanie na zwierzęta, których nie znasz. A nuż są jadowite albo coś... Ciemny, obcy las nie nastraja cię zbyt pozytywnie. Ostatecznie stwierdzasz, że lepiej nie oddalać się samemu od grupy i nie polować na coś potencjalnie niebezpiecznego, czy niejadalnego. Tymczasem, wywęszyłeś słodki zapach jakichś owoców. Idąc za kuszącą wonią, znajdujesz nieopodal obozu dziwne pnącze, owinięte wokół jednego z olbrzymich pni. Roślina ma niesamowite kwiaty!
http://www.ranger146.com/N_Leighton_..._incarnata.jpg

Ma również owoce! [we ‘wspomnieniach’ w kolejnym poście napisz, czy je zjadaszXD]



Wracasz do drużyny. Rozpalasz płomyczki nad każdym z towarzyszów i rozniecasz ognisko, przy którym zamierasz czuwać.

Charlotte; postanawiasz czuwać. Jest zimno, ale gdy Sathem rozpala magicznie płomyki i ognisko, wokół robi się znacznie przyjemniej, i jaśniej. Wielkie, ciemne drzewa i mrok nie przerażają już tak ponuro...

Vriess; CHRRRRRRRRRRRrrrrrrrrrrrrrap.... CHRRRRRRRRR.....!

Waldorff; Czy nikt tutaj nie pija piwska?!;( Co za sztywniaki! XD Jedynie Astaroth ma ochotę na odrobinę rozrywki, podobnie jak ty, i przychodzi z prośbą, abyś stworzył dla niego... runę Alkoholu! ^^ Hm, ciekawa propozycja, sam chętnie byś takie coś wynalazł!XD
Zmęczony, i przymulony nieco po wypaleniu fajki, siadasz przy ognisku obok Sathema i sam nie wiesz kiedy, zasypiasz.

Sathem; nekromanta, gnom, rakszasa i dwarf uderzyli w kimono. Astaroth, białoskóry demon w czerwonym żupanie, snuje się chwilę przy ognisku, aż podchodzi do ciebie. Tańczące płomienie kładą złowrogie cienie na jego twarzy, oczy demona błyskają na ich tle niczym dwie czarne gwiazdy.
- Sathemie, idźże spać a nie przeszkadzaj innym – mruczy karcąco.- Zbyt dużo pilnujących wprowadza niepotrzebne zamieszanie.
Odmawiasz. Jeśli zaśniesz, ogień zgaśnie, zrobi się zimno i ciemno.

Astaroth; Twoje czułe demoniczne zmysły wychwyciły jakiś szmer, daleko stąd, aczkolwiek był to szmer co najmniej podejrzany, na demonią intuicję dziwnie wyróżniający się z hałasu leśnych, nocnych odgłosów.
- Thomasie zbadaj okolicę z powietrza, dla bezpieczeństwa wszystkich. Wydaje mi się, że ktoś kręci się wokół obozu – oznajmiasz.
Sathem odmawia opuszczenia posterunku, i nadal stróżuje. Cóż, przynajmniej drużyna nie zmarznie. Podróżować ze zgrają kichających i kaszlących gruźlików – o nie, tego nie chcesz.

Thomas; Astaroth miał rację, coś krąży wokół obozu. Uzbrojony w oba swe miecze, starasz się wytropić intruza. Niestety, tropiciel z ciebie marny, i szybko gubisz ślady zwierzęcia ledwo widoczne w gęstym runie. Kierujesz się w stronę obozu, czyli migoczącego w ciemnościach ogniska. Znów!.... Znów coś zaszemrało w gąszczu, trzasnęła jakaś gałązka. Zawracasz, krążysz, nasłuchując, wypatrując w mroku zagrożenia. Nic. Wracasz na skraj obozu, kiedy po raz kolejny dobiega ten drażniący szmer! Zezłoszczony, ruszasz znów na poszukiwania. Krążysz po chłodnym, ciemnym lesie dobre parę godzin, i co kilkanaście minut słyszysz ten podejrzany odgłos, jakby pojedyncze chrupnięcie, trzaśnięcie łamanej deski...? Co jakiś czas słyszysz umykające przed tobą, niewielkie zwierzęta, ale są tak szybkie, że nie zdołałeś nawet dostrzec żadnego z nich. Cała noc upływa ci na patrolowaniu terenu i medytacji w sprawie Żywego Ognia...
* * *

[media]http://youtube.com/watch?v=wt3MKBaPGUk[/media]

Noc mija spokojnie, chociaż głosy zwierząt dobiegające zewsząd są co najmniej niepokojące.

Zbliżał się świt, temperatura gwałtownie spadła, a nocne zwierzęta powoli milkły, aż wokół zapanowała względna, leśna cisza.
Vriess zbudził się, wyspany, choć nieco ścierpnięty. Tevonrel ziewając głośno przeciąga się na gałęzi drzewa ponad obozem. Genghi budzi się, drapie po głosie, poprawia hełm i wstaje. .....HEŁM....?!?!?!!? TELESKOP, GDZIE SIĘ PODZIAŁ TELESKOP?!?!?!?!??!?!??! O_O ;..( Gnom zdejmuje hełm, oglądasz ze wszystkich stron - teleskop wyparował!!!!!!! O__O''''
Thomas, siedząc na skraju obozu, usłyszawszy nagle szelest w okolicznych krzakach, zerwał się gwałtownie z miejsca i rozdrażniony całonocnym bezowocnym polowaniem, atakuje na ślepo. To jakiś ptak!....

Kiedy cię zobaczył, Thomasie, zamiast uciec - zaatakował! Nie miał jednak szans z Ostrzem Upadłych i raz chlaśnięty, padł trupem.
No, przynajmniej jest mięso, dużo mięsa.

Wszyscy zajmują się poranną gimnastyką, toaletą i doprowadzają się do porządkuXD Przy Sathemowych ogrzewających płomyczkach spało się naprawdę przyjemnie. Drużynowy kucharz Thomas przytaszczył spory, opierzony kawał świeżego mięsa. Jest śniadanie!

Po toalecie i śniadaniu pora ruszać dalej. Tylko dokąd...? Słońce wstaje, mgła opada powoli, trawa mokra jest od rosy. Ciepły, bezwietrzny poranek.

Wszyscy;
Usłyszeliście krótki, kobiecy chichot. Dochodził z góry. Zadarliście głowy – na grubej gałęzi siedziała dziwna postać o skrzydłach nietoperza.

http://transfuse.deviantart.com/art/...-Fear-63421406

Kiedy ją dostrzegliście, uśmiechnięta prowokacyjnie zeskoczyła zgrabnie z drzewa, bezszelestnie lądując na trawie. Kołysząc zalotnie biodrami ruszyła w kierunku czarnowłosego w czerwonym żupanie. Jej stopy zdawały się dotykać mokrej trawy tylko koniuszkami palców, ruchy krągłych bioder wręcz hipnotyzowały.
- Tu jesteś... – odezwała się zniewalająco, bez lęku podchodząc do demona i okrążając go, wnikliwie się mu przyglądając. - Yyymr, co za ciało... – zamruczała z zachwytem, zalotnie przesuwając dłonią po barkach demona. - Co za umysł... ymmm... co za chaossss... – zasyczała rozkosznie Astarothowi w twarz, oblizując czerwone usta. – Lidrael was busy, he couldn`t come. But I`m here, honey – ogłosiła pocieszająco.
W oczach miała wyraz oczekiwania, a uśmiech kusił i wiele obiecywał. Pogładziła wierzchem dłoni biały policzek Astarotha. Odwróciła się, powoli odeszła na kilka metrów, kołysząc biodrami i diabelskim ogonem. Zatrzymała się, uwodzicielsko spojrzała na demona przez ramię.
- Come on, sugar – zamruczała kusiecielsko. – Make me tired…
Wokół polany, na której się znajdujecie, zajaśniało sześć lewitujących fioletowych płomyków. Z dłoni demonicy strzelił w ziemię snop fioletowej energii, skrzące się zygzaki rozpełzły się po trawie, obrysowując kontury cieni Vriessa, Genghiego, Thomasa, Sathema, Tevonrela i Waldorffa. Cienie te ożyły nagle, ‘powstały’ z ziemi, i niczym identyczne, widmowe kukły ruszyły w stronę Astarotha. Sama demonica zachichotała z ubawem i spojrzała na Charlotte.
- Die, Verion`s blood! – uśmiechnęła się.
Cienie konarów drzew spełzły z ziemi prosto w jej zaciśniętą dłoń, rozwinęły się w linie proste i demonica zaczęła ciskać nimi w Charlotte, niczym włóczniami!
Oj, chyba zostaliście wplątani w jakieś demoniczne porachunki! O_O’

[uwaga rzut próbnyXD]
[dice]1d100[/dice]
[dice]1d6[/dice]
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline