Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2007, 20:31   #110
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Powoli krok za krokiem przesuwał się w stronę upatrzonej miejscówki. Gdzieś tam w ciemności Rought czekała umówione 20 min. Nie podnosił się z ziemi, lecz delikatnie przemykał jak duch, to na kolanach, to czołgając się. Wszystko zależało od terenu i jego ukształtowania. Również podłoże – gleba determinowały właściwy i najbezpieczniejszy sposób poruszania. Nagle natknął się na ciało jednego z zastrzelonych bandytów. W ciemnościach widział tylko zarys ciała i czuł mokry od krwi piasek. Namacał broń przeciwnika, delikatnie by nie wydać jakiegoś zdradzającego pozycję. Dłońmi zbadał peem, długi magazynek i charakterystyczny kształt, mówiły same za siebie – trzymał w dłoniach Steyera TMP, bardzo niezawodny i szybkostrzelny pistolet maszynowy. „Może się przydać”

Znalazł całkiem przyzwoitą kępę kolczastych krzewów. Zaległ na ziemi tuż obok, a zwisające gałęzie maskowały kształty ciała, które mogły by zdradzić jego pozycję. Twarz obtarł sobie garścią suchej ziemi, tak by choć trochę „zaciemnić” jasną skórę twarzy, która nawet w tak nikłym świetle księżyca mogła go zdradzić. Leżał więc sobie około 20 metrów od samochodu ustawionego do niego tyłem. Jego właściciele trybie natychmiastowym opuszczali go, kryjąc się w krzewach za nim. Wydawało mu się, że słyszy ich zduszone głosy, a może nie? Kapral robił swoje. Wycelował odbezpieczonego Steyera w ich stronę i czekał…

Zimny dreszcz przeszedł Jimowi po plecach, kiedy usłyszał dwa strzały, rozrywające brutalnie wszechobecną mroczną ciszę. „Ten skurwiel strzelił do Rought– myśl z prędkością błyskawicy przemknęła przez jego umysł. Chłodna kalkulacja i bez wahania nacisnął spust peemu. Steyer bluznął ogniem, 9 mimilimetrowe kule przecinały powietrze. Pociągnął długa serię w stronę kryjącej się w krzakach dwójki. W tej sytuacji ogień zaporowy to było jedyne rozsądne rozwiązanie by zapewnić Joanne szansę, modlił się by mogła z niej skorzystać. Nie wiedział czemu, zaczął tęsknić za jej zawadiackim uśmiechem. Kiedy tylko ostatni pocisk opuścił lufę poturlał się w bok kilka metrów i czekał na efekt ostrzału.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline