Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2007, 21:13   #87
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Gilsha

Dziewczynka była zadowolona z wrażenia, jakie wywołała na dwójce mężczyzn. Przyjęła prezent od Fingisa ze świecącymi oczami i zaraz schowała go w swojej torbie - zarówno procę jak i pociski. Od razu też wrócił jej nieco przekorny i łobuzerski uśmieszek, tak różny od dziecięcego uśmiechu radości, ale jakże uroczy i pasujący do dziewczynki.

- Świetnie! - ucieszyła się na propozycję Rotgera - Doskonale! Kiedy słońce stanie w południe, o tam, nad tamtym budynkiem, spotkajmy się w tym miejscu. Nie gniewaj się, ale szybciej dowiem się co trzeba, jeśli pójdę sama - powiedziała z bardzo profesjonalną miną, zupełnie nie pasującą do dziecinnej buzi. Można się było zastanowić, czy Gilsha nie żartowała w tym momencie. Powinna była wybuchnąć śmiechem i pokazać, że stroiła sobie żarty. Ale nie - ona patrzała tylko z iskierkami w oczach, ale miną całkiem poważną. Kiwnęła mu tylko na pożegnanie dłonią i czmychnęła uliczką w sobie znanym kierunku.

Gilsha nie marnowała czasu. Pokonując dobrze znany skrót znalazła się na "swoim terenie". Tu się wychowała, tu znała każdy kąt. W głowie układała sobie listę osób, które znała, które mogły jej coś użytecznego powiedzieć, a wreszcie wybrała garstkę tych, którzy byli jej coś winni i którym mogła w miarę zaufać. Nie było ich wielu, toteż dość szybko, od niechcenia wypytała o Stadta i podziękowała za pomoc. Swoje kolejne kroki skierowała na rynek. Nie mogła się tu poszczycić wielkimi znajomościami, jeśli przebywała na rynku to tylko po to, aby "przez przypadek" "znaleźć" coś do jedzenia, albo coś, co można wymienić między społecznością podobnych do niej dzieciaków wychowywanych przez ulicę. Na szczęście nie narobiła sobie tu żadnych wrogów, nikt więc nie powinien rozpoznać w niej drobnej złodziejki. Wtopiła się w tłum, sprawdzała materiały, garnki, owoce i warzywa, wymieniała się dobrymi radami z przekupkami i kupującymi na temat pogody i przypraw, co jakiś czas wtrącając jakby od niechcenia drobne zdanie na temat Stadta, rozsiewając niewielką ploteczkę w nadziei, że rozwinie ona temat i dzięki temu dowie się czegoś więcej. Jednym słowem - dwoiła się i troiła, aby zupełnie przez przypadek, nie wzbudzając żadnych podejrzeń dowiedzieć się jak najwięcej. To wreszcie było coś interesującego, ważne zadanie, które powierzył jej Rotger. Nie miała zamiaru zawieść!
 
Milly jest offline