Ranek nie był tym, na co Splamiony najbardziej czekał. Zmęczony, wciąż walczący z ostatnimi efektami tej podłej trucizny Kupczyka, cały poobijany i pełen niewielkich ranek- chciałby przespać jeszcze parę następnych dni. Ale cóż począć, jeżeli przysięgał oddanie Alusair, to musiał także i wstawać na jej żądanie. Z radością zanurzył swe lepkie od potu ciało w gorącej wodzie, z mniejszą ochotą zjadł część przygotowanego posiłku- nie przepadał za jedzeniem rano, poza tym ostatnie zdarzenia nie wpływały dobrze na apetyt tego elfa.
A potem założył maskę i udał się do komnaty obrad.
Tam rozsiadł się na jednym z naprawdę wygodnych krzeseł, spod osłony maski obserwując innych zebranych w sali, szczególnie zaś wypatrując Latilien. Jeżeli bowiem wyruszy ona na wyprawę... Cóż, Splamiony doskonale wiedział, iż sumienie nie pozwoli mu odpocząć od bronienia jej. Ale tym razem będzie w pełni form, będzie tak potężny jak dawniej, jak zawsze... Wiedział to.
Czekając myślał o tym, co może go czekać. A znając ich przeciwnika, zdarzyć może się wszystko...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |