To nazwisko... Jerzy jeszcze dłuższą chwilę wpatrywał się w plakietkę na drzwiach. A może to tylko przypadek? Markowski to naprawdę popularne nazwisko w Polsce, wielu takich z pewnością spotka w samym Krakowie... Chyba. A może to wszystko jest ze sobą powiązane... Raniony, pozbawiony swoich ludzi, odnalazł ją... Czy Pan chce zmiany w jego życiu? Ale przecież niczego jeszcze nie dokonał... Nie zabił smoka, jego gadzi pysk wciąż wykrzywiał się w grymasie szyderczego uśmiechu... Nie, to niemożliwe... - Przepraszam...- rzekł cicho, otwierając drzwi i wpuszczając kobietę do środka.
Cóż, mieszkanie zdawało się być całkiem przyjemne, lecz pełno było w nim rzeczy niepotrzebnych. Jerzy z dezaprobatą patrzył na elementy wystroju będące dla niego absolutnym przepychem. Ksiądz żył bowiem nad wyraz skromnie, tak jak na zakonnika przystało, ciesząc się swą "celą" i paroma mniejszymi salkami, gdzie wraz z braćmi spędzali dnie...
Spędzali. Czas przeszły w tych wspomnieniach był bardzo bolesny.
Zaraz po wejściu do środka, nawet przed zdjęciem sporo za dużej kurtki, duchowny wyjął komórkę i zaczął stukać ze średnią wprawą w klawisze. Adres tego miejsca, prosto do brata Dominika- jak już wszystko załatwi niech się tu zjawi. Ale wcześniej niech usiłuje ściągnąć kogo może, z każdego miejsca, z całej Europy...
Zostali bowiem zaatakowani przez smoka w przebraniu anioła. Najpierw więc będzie trzeba spalić jego ubranie, a potem odrąbać łeb. Jerzy bowiem dla dobra najświętszej instytucji kościelnej, jaką w końcu był Zakon Smokobójców imienia Świętego Jerzego, był w stanie zrobić wszystko. A już na pewno zawalczyć...
W kuchni nalał sobie do szklanki odrobinę wody ze sporej, dwulitrowej butelki. Niegazowana. A potem tylko usiadł na fotelu i korzystając z telewizora Soni, włączył TVN 24, wciąż wypatrując faktów o nalocie policji...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |