~~Mhmm... Jakie pyszne owoce~~ pomyślał wilk i po chwili po owocach nie było śladu.
Wracając do obozu zauważył, że na hełmie gnoma nie ma teleskopu. Uśmiechnął się soczyście, odsłaniając swoje nadnaturalne zęby.
~~Szkoda że ten, kto ukradł mu ten teleskop mnie nie poinformował... Pomógłbym mu....~~
Tymczasem Anioł przytachał ze sobą wielkie "coś" przypominające kuraka. Z pewnością nie było żywe. Jako że nie miał gdzie tego ugotować, Sathem użyczył mu trochę ze swojego ognia.
~~No to śniadanie mamy z głowy~~
***
~~Kolejny demon? Więcej ich matka nie miała? Ledwo z jednym doszedłem do porządku, teraz drugi się przyplątał...~~
Gdy tylko ta zaczęła zabierać cienie współtowarzyszy i drzew, do głowy przyszedł mu pewien pomysł.
~~Skoro ona używa cieni, aby nas atakować, ciekawe co stanie się, jeśli zaaplikujemy jej trochę światła...~~
Już chciał wysłać ognisty pocisk w stroną Charlotte, gdy nagle ta się rozmyła i pojawiła razem z Aniołem daleko dalej, na drzewie.
Wilk skupił się na demonicy. Wyciągnął obydwie ręce przed siebie i próbował w pamięci przywołać sobie wygląd karabinu, jakie mieli na statku. W każdej z rąk wilkołaka zapłonął ogień, wielkości głowy dorosłego człowieka, który uformował się w ogniste repliki karabinów. Przyciągnął ręce do siebie, wkładając końce karabinu pod pachy, aby mógł bezpiecznie operować bronią.
- Let's rock. - nakierował broń na "siostrę" Astarotha i nacisnął obydwa spusty jednocześnie. Z luf wystrzeliwały ogniste kręgi wielkości pięści z prędkością 5 na sekundę i szybowały prosto na demona.
[dice]1d6[/dice]