Achmed nie był zadowolony z tego, co zobaczył. Mi Raaz był ciężko ranny, jego prowizoryczne opatrunki nie były w stanie zatamować krwotoku z ran. -Mam nadzieje, że dużo masz w sobie krwi, bo jeżeli nadal będzie ci tak wyciekać z ran to na pewno na długo ci jej nie starczy.- Powiedział do chłopaka z politowaniem patrząc na rękawy koszuli, których użył jako bandaży, po czym odwrócił się do Gnargo i rzekł- Domyślam się, że psy zawdzięczają wieczny odpoczynek tobie, bądź tak dobry i przypilnuj Mi Raaza, aby nie wpakował się w inne kłopoty, ja pójdę po Merlise, może nie zużyła całych bandaży na wilka. Achmed zajęty rozmową z Mi Raazem i Gnargo nie zauważył jak Nirel odłożył łuk i usiadł na ziemi. Dopiero, gdy ten zdjął rękawice i kaftan zobaczył, że ręka tropiciela krwawi.
- A tobie, co się stało?- Achmed prawie krzyknął- Kto cię zranił? Cały czas tu stałem, a nikogo nie zauważyłem. Achmed był coraz bardziej zły na siebie, że nie zmusił kupca, aby ruszyli w drogę zaraz po śniadaniu ~Mam dosyć tego przeklętego miejsca, najpierw Rączka słyszy jakieś jęki, potem znika, a przed chwilą ja coś słyszałem. Powinniśmy stąd jak najszybciej odjechać~
- Gnargo przypilnuj ich, ja pójdę po Merlise, jakby coś się działo to mnie zawołajcie. Achmed schował sztylety, które cały czas miał wyciągnięte i wbiegł do budynku szukać Merlisy.
Ostatnio edytowane przez Achmed : 25-11-2007 o 17:27.
|