Elaraldur siedział z posępną od niewyspania miną w swoim czarnym, prostym acz eleganckim dublecie, nieco kontrastującym z pobladłą twarzą. Jednak bard wciąż promieniował zdystansowanym dworskim dostojeństwem. Z wielce poważnym wyrazem twarzy lekceważąco spoglądał na niestosownie zachowujących się brodaczy. Chyba trochę zazdrościł im tego ożywionego nastroju. Sam był strasznie zaspany, wszak po nocnych wydarzeniach długo leżał wiercąc się i rozmyślając...
Dobrze chociaż, że z rana ciepła kąpiel dała mu zmyć część ciążących trosk, a jedzenie dostarczyło fizycznej przyjemności.
Elaraldur myślał też o Elii (nawet chyba śnił o niej tej nocy). Znał jej ból, wiedział jak to jest utracić kochaną osobę. Pragnął koniecznie do niej zawitać po tej rozmowie, toteż złość nagle wstąpiła w niego, że jest zmuszony tyle czekać.
Tak, w marnym nastroju i pogrążony w myślach bard czekał na pierwsze słowa Alusair. |