Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2007, 11:07   #44
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Wszyscy; demonica skupiła całą swą uwagę na Charlotte. Zauważacie, że po chwili na trawie pojawia się znów jej cień – zachowuje się on jednak zupełnie inaczej niż na cień przystało, mianowicie zdaje się biegać samopas! Snuje się, pełza po trawie jako bezkształtna, czarna plama. Unika was, nie atakuje, tylko krąży wokół.

Genghi;
Kto jak kto, ale Genginkazzon von Armeshplaust nie będzie tolerował takich... wybryków! W gniewie chwytasz kuszę. Dwa bełty ze świstem pomknęły w górę, ku konarom. Jeden wbił się w lewą łopatkę demonicy, u nasady nietoperzowatego skrzydła. Co zabawne, demonica drgnęła tylko i nie przerwała swoich zbereźnych igraszek. Bełt z ładunkiem wybuchowym, to jest to. To nic, że Charlotte również jest w zasięgu – w końcu to też przebrzydłe, heretyckie stworzenie chaosu!XD Poszło – giętki ogon demonicy schwycił przesyłkę! Okazuje się, że diabelskie ogony nie znają się na materiałach wybuchowych. Wybuch wstrząsnął całym potężnym drzewem, a korona zasnuła się chmurą ognia i sinego dymu.

Charlotte; wszystko działo się tak szybko, jednocześnie trwając całą, obrzydliwą wieczność. Marzyłaś tylko o jednym – żeby ten ohydny babsztyl gdzieś zniknął, przestał cię dotykać i całować. Słyszałaś z dołu bojowe krzyki Genghiego i Waldorffa, z niecierpliwością oczekując na ich wsparcie – ponieważ okładanie demonicy i kopanie jej manifestacji okazało się równie skuteczną defensywą, co walenie pięścią w litą skałę.

Sathem; to dopiero będzie... gorący pocałunek!

Charlotte; Demonica pisnęła nagle i przerwała wreszcie wysysania życia z ciebie.
- now that was hot!.... – stwierdziła XD.
Nagle nastąpił wybuch i fala wrzątku buchnęła ci na ramiona i twarz. Demonica puściła cię, czy raczej pchnęła. Nie widząc nic poprzez dym, nie zdążyłaś chwycić się gałęzi i fiknąwszy do tyłu... spadasz! O_O’

Genghi;
- You wanna play? – usłyszałeś.
Demonica stała na tym samym drzewie, kilka gałęzi niżej niż poprzednio. Miała tylko jedną nogę, po drugiej został kikut parujący fioletową mgłą. Skrócony ogonek wił się niespokojnie. Trzymała już w ręku cienistą włócznię i celowała w ciebie.

Wszyscy; Łomotnęło jak grom z jasnego nieba. Czy raczej... grom spod ziemi! ^^
Uderzenie Waldorffowego młota zatrzęsło potężnym drzewem, kora z hukiem pękła, zajaśniała bielą, a pień trzasnął na dwie równe części!
- Cursed priest...! – warknęła demonica, krzywiąc się z bólu jaki dotarł do niej poprzez kontakt z gałęzią skropioną praworządną mocą Moradina.
W tym momencie w pierś sparaliżowanej demonicy wbił się bełt wystrzelony z inkwizytorskiej kuszy Genginkazzona von Armeshplausta! Demonica wydała z siebie bardzo sugestywnie brzmiące „Ooooooh!...”, po czym teleportowała się znów na inne drzewo, gdzie po raz kolejny wpada w dziwny trans, otoczona fioletową kulą. Znów zaczyna regenerację. Jednocześnie, jej cień natychmiast zrywa się, odrywając się od trawy i lewitując jako widmowa postać.

Waldorff; ku chwale Moradina! Mocarny cios w drzewo sparaliżował na moment demonicę, ułatwiając Genghiemu za.....aaa...? O_O Spoglądając w górę zauważasz Charlotte, która... spada prosto na ciebie! Łapać, nie łapać...? Oto jest pytanie! XD

Astaroth; Cienie nie istnieją bez światła. Lecz nadmiar Światła jest niezdrowy dla cieni. Skoro te twory ożywiono mocą chaosu, Biel będzie najskuteczniejsza przeciwko nim. Masz jeszcze prezent, jaki ofiarował ci Galean. Teleportując się raz za razem, unikając mistrzowsko szponów widmowych kreatur, udaje ci się zainfekować każdy z cieni fragmentem Bieli. Masz szczęście – demonica zaczęła właśnie regenerację. Cienie członków drużyny zaś wciąż cię atakują. Cień samej demonicy ożył, i lewituje teraz, szukając ofiary. Otaczające cię widma zaczynają wic się szaleńczo. Znikają, jeden po drugim, jakby zamieniały się w pył. Cień demonicy umknął poza twój zasięg.

Wszyscy; odzyskujecie swoje cienie; są nieożywione, normalne, wróciły do was! Wraz z nimi przybywa wam energii i werwy! Biel ma doskonały wpływ na Takich Jak Wy!

Vriess; gdy powraca twój cień, czujesz ulgę. Twoje rany zasklepiają się częściowo i zdaje się mniej już krwawią! Astaroth-medyk? -_-# To jakiś żart...XD

Astaroth; Demonica nadal się regeneruje i nie wygląda na uszkodzoną, czy skażoną Bielą! Szlag by!... Ona nie czerpie mocy z cieni członków drużyny!... Więc skąd?!...

Waldorff; cień demonicy, ożyły, wijący się i drżący w świetle przebijającym się przez korony drzew, sunie ku tobie, co chwilę zmieniając tor ruchu, odbijając zwodniczo to w lewo, to w prawo. Atakuje, jego szpony wyglądają na całkiem realną broń!

Thomas; Przygotowywanie ataku trochę trwało. W tym czasie wiele się wydarzyło – Genghi i Waldorff ponownie zaatakowali demonicę, kalecząc ją o wiele dotkliwiej niż poprzednio. Całą sytuacja zakończyła się jednak w podobny sposób jak po poprzednim ataku gnoma – demonica umknęła i regeneruje się za osłoną, jej cień zaś powstał i zaatakował Waldorffa.

Wszyscy; wokół cienia nacierającego na dwarfa pojawiają się nagle magiczne, półprzezroczyste ściany, zamykając widmo w swoistej klatce.

Thomas; Atakujesz, świszczącymi cięciami Żywego Ognia posyłając w kierunku uwięzionego cienia trzy fale energii. Pierwsza trafia – cień kłębi się wewnątrz klatki. Regeneracja demonicy gwałtownie przyspiesza!!! Druga fala – cień, rozcięty w pół, znika.

Wszyscy; kula otaczająca demonicę znika, zaś skrzydlata kobietka, w pełni zdrowa, zeskakuje z drzewa z sarkastycznym śmiechem. Jej cień pojawia się na ziemi, bezkształtny, czarny, snuje się leniwie po trawie, slalomem między drzewami.
- You`ve destroyed my minions!… - spogląda surowo na Astarotha.

Astaroth; Bezmyślne okładanie, dziurawienie bełtami i przecinanie ostrzami nie przynosi tu efektów. Demonica regeneruje rany, a jej cień atakuje podczas gdy ona chroni się za osłoną. Cienie drużyny były tylko zmyłą. Tak jak podejrzewałeś, miały odwrócić twoją uwagę, lub zachęcić cię do wyrżnięcia w pień całej drużyny.
– Why are you so mean, so angry, sugar? – pyta z wyrzutem demonica. - Relax…
Cienie konarów drzew na ziemi poruszyły się – zdążyłeś to zauważyć i umknąć im. Udajesz, że się wycofujesz, tymczasem teleportujesz się za plecy demonicy i atakujesz.
Twoja szabla, Smutek Czternastu Wdów, chlasnęła skosem przez tułów demonicy, kiedy ta odwracała się na pięcie ku tobie.
- Naughty boy, you`re sweet!… - zamruczała zniewalająco.
Na chaos, co ona robi...?! O_O Widziałeś to w jej oczach, to szalone, niepokojące rozbawienie... Rzuciła się ku tobie jak atakująca kobra, a ty z całych sił pchnąłeś szablą. Była silna, na chaos, kim ona jest, Mazenda?! Nabita brzuchem na Smutek Czternastu Wdów, rozpływając się powoli na fioletowe mgłt, naparła na ciebie z siłą całego stada Sheera, aż huknąłeś plecami o gruby pień drzewa, przyszpilony do niego. Szarpnąłeś się w potężnym uścisku, z pełną przerażenia determinacją usiłując wyrwać się z jej rąk. Chciałeś wyciągnąć szablę z jej jestestwa, rozcinając je przy okazji, ale ona lewą ręką chwyciła za ostrze tuż poniżej jelca, uniemożliwiając ci wykonanie jakiegokolwiek ruchu bronią! Zanim ze zdumieniem pomyślałeś, że powinna stracić palce, prawą ręką ucapiła cię za włosy i brutalnie szarpnąwszy wpiła się w twoje usta. Twój umysł aż jęknął, porażony falą dziwnych doznań. Zapadałeś się w mrok głębszy od nocy, mrok obcy ci, bo nieprzenikniony. I nie było to wcale nieprzyjemne... wręcz przeciwnie. Sapnąłeś ze zdumieniem. Nie mogłeś, nie potrafiłeś... Odezwały się w tobie cząstki dawnego Legiona, człowieka, opętanego. Opętanego przez Ritha. Przez demona Riona. Ta demonica, twór fioletu, twór Riona... ona.... nie była... wrogiem... była z energii... Takiej... Jak Ty... Nie potrafiłeś nagle.... znaleźć powodu by walczyć... z kimś takim.... Przestałeś się opierać, puściłeś szablę, twoja ręka opadła luźno, jak u kukły.
- Ym, yessssss, you`re soooo sweet…! – wyszeptała demonica, przerywając pocałunek, naznaczając kontury twoich ust delikatnymi muśnięciami opuszków palców.
Teraz już, kiedy przestałeś się wyrywać, przeczesuje pieszczotliwie i delikatnie twoje włosy, drugą ręką błądząc zachłannie po twojej piersi. Kątem oka dostrzegłeś biały błysk.

Wszyscy;
Zmęczenie walką powoli daje się wam we znaki, tymczasem zarozumiała demonica jest zdrowa jak przed rozpoczęciem starcia!
Demonicy nie przeszkadza nawet zbytnio Astarothowa szabla, która przebiła ją na wylot! Wciąż ma siły, by poromansować trochę z drużynowym demonem, on zaś... sprawia wrażenie półprzytomnego w jej ramionach! O_O Thomas atakuje – stojąc nieopodal demonicy, opisuje mieczem zgrabną elipsę i wykonuje cięcie w powietrzu – od brzeszczotu odrywa się świetlista fala energii, sunąca poziomo w powietrzu. Prosto na demonicę. I Astarotha. Trafia. Przecina demonicę w pasie, na dwie części. Podobny los spotyka Astarotha!
Oboje zamieniają się w kłębki fioletowych mgieł. Ale tylko jedno z nich powraca natychmiast. I nie jest to Astaroth, niestety.
Wewnątrz fioletowawej kuli pojawiają się kłęby mgły, z których bardzo szybko formuje się postać upierdliwej demonicy. Znów się regeneruje, na litość boską!!!!...;(

Thomas; potężny cios cisnął tobą w powietrze. Uderzasz plecami o gałąź, a potem spadasz, lądując twardo na ziemi. Cień demonicy wpełznął pod twoje stopy i chlasnął cię pazurami, uświadamiasz sobie. Kiedy mozolnie zbierasz się na klęczki, odkrywasz pięć głębokich ran ciągnących się od miednicy skosem przez całą pierś.

Wszyscy; Cień demonicy zranił dotkliwie Thomasa i lewituje znów, wijąc się dziko, krąży wokół Waldorffa. Musi być jakiś sposób na uśmiercenie tej pannicy, tego... czegoś!!!!... >_< Zgładzenie demona tradycyjnymi metodami polega na rozproszeniu jego energii, odcięciu jej od centrum, utrzymującego materialną powłokę. U młodszych demonów takim centrum jest z reguły odpowiednik części ciała ważnej dla żywego osobnika. Cios w ‘serce’ niekoniecznie zakończy egzystencję demona, ale odrąbanie głowy...? Ręki, nogi...? Rozcięcie na pół...? Przynajmniej ZA KTÓRYMŚ razem powinno zadziałac!XD Nawet na starszego demona. Silniejsze demony zaś miewają „słabe punkty”. Może to być oko. Jakiś punkt na ciele. Fragment ciała. Może nieodporność na specyficzny cios, magię. Gdzie jest punkt centrum tej przeklętej demonicy?!... Dostała już bełtem w pierś, w plecy. Ze świętego topora w nogę. Straciła nogę! @@. Przebito ją na wylot szablą! Rozcięto na pół! A ona wciąż ma się świetnie!;( Co atakować, czym, jak i kiedy?!;(
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline