Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-11-2007, 18:07   #41
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Cienie... Chybotliwe, ciemne kształty otaczające go i bezskutecznie próbujące go zranić. Z jakiego powodu demonica otoczyła go nimi? Znała jego chaos i chyba nie spodziewała się, że powstrzyma go coś takiego? W tym mógł być jakiś podstęp. Pytanie brzmiało: jaki? Czy cienie miały odwrócić jego uwagę czy wręcz przeciwnie, zostać przez niego zignorowane?

Udało mu się uniknąć cienistych ataków, choć nie było to tak proste jak przewidywał - jeden z cieni trafił go nawet, jednak jego cios nie ruszył demona - coś tak słabego miałoby wyrządzić krzywdę jemu? Dobre sobie. W odpowiedzi cień oberwał solidnie przez plecy. I w tym momencie stało się coś dziwnego

Rany cienia zarosły się, a na plecach nekromanty wyrosły rany identyczne jak te, które zadał. Astaroth przyjrzał się krytycznie swojej ręce, jednak ta nie była brudna z krwi - najwyraźniej obrażenia zadane temu czemuś przenosiły się na swoich drużynowych odpowiedników. To było świetne! Na ile różnych sposobów mógłby dręczyć anioła tak, by ten nawet nie zrozumiał co się z nim dzieje. O tak, wraz z chaosem demonicy musi przejąć jej umiejętność, a tymczasem stanął przed jedną z najtrudniejszych decyzji w całym swoim życiu

Z jednej strony był otoczony przez wspaniałe zabawki, które po uderzeniu przenosiły rany - ile zabawy dostarczyłoby mu dręczenie w ten sposób drużyny! Jednak demonica prędzej czy później wykończyłaby ich, zanim by ją zamordował i zostałby ponownie bez towarzyszy, a w tym momencie to nie byłoby wskazane. Z drugiej strony, jeśli pomoże im i unicestwi demonicę to zyska na tym nowy chaos, lecz z drugiej strony najpewniej cienie rozwieją się i straci okazję do wspaniałej rozrywki. Był to wybór tak naprawdę bez wyjścia - niezależnie od tego co zrobi i tak na tym straci. Po sekundzie wahania stwierdził, że jeśli zabije demonice to mimo straty cieni pozostanie drużyna, co powinno wystarczyć.

Demonica najwyraźniej korzystała z cieni jako ze zbiorników zapasowych, uzupełniając sobie z nich siły. Co by było, gdyby jednak wyssana energia była zainfekowana bielą? Najpewniej skończyłaby tak, jak świętej pamięci Książe Rasganu, aktualnie część jego mocy. Astaroth dzięki szybkim teleportacjom zainfekował każdy cień ziarenkiem bieli, gotowym uaktywnić się po wyssaniu przez demonicę a następnie rozpalając szable bielą jak w przypadku księcia miał zamiar przenieść się za nią i zaatakować
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 25-11-2007, 20:17   #42
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Thomas.

- Pięknie... Chybiłem! - warknął do siebie Anioł.

On wiedział czemu chybił... Dotyk ust córki chaosu... Blee... Aż się wzdrygnął, gdy tylko o tym pomyślał... Przez jej głupie wybryki gnom mógł być jeszcze mniejszy. Niech idzie się zajmie niekromantą... Brrr...

Gdy gnom ponowił atak, dobrał się kobiecie do skóry, dał czas Aniołowi, czas na wyprowadzenie kolejnego ataku. Plan był jeszcze prostszy niż poprzedni... Skupił większość swoich mocy. Takie rzeczy są wyczerpujące i zajmują trochę czasu. Ale gnom spisał się na medal. Nie dość, że przez dłuższy czas uczepił się jej nogi to jeszcze ją dotkliwie poranił. To dało kilka minut Aniołowi. Kobieta musiała zregenerować swoje ciało.

Thomas spojrzał z pogardą na ten pomiot chaosu i wystawił przed siebie rękę.
 
Panda jest offline  
Stary 25-11-2007, 21:55   #43
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
Gdyby nie fakt, że Charlotte wyrywała się swojej "partnerce", Sathem nie zauważyłby nic dziwnego. Lecz gdy tylko zobaczył co się dzieje, nie zważając na pociski gnoma ani nic innego, cofnął się kroczek aby nic nie zasłaniało mu widoku na całującą się parę i usiadł. Popatrzył w górę na demonicę, i skupił się na jej twarzy, konkretnie na ustach. Skoncentrował się, i spróbował czegoś, czego jeszcze nigdy nie robił: próbował stworzyć kulę ognistą wewnątrz ust demona, chcąc poparzyć jej podniebienie.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
Stary 26-11-2007, 11:07   #44
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Wszyscy; demonica skupiła całą swą uwagę na Charlotte. Zauważacie, że po chwili na trawie pojawia się znów jej cień – zachowuje się on jednak zupełnie inaczej niż na cień przystało, mianowicie zdaje się biegać samopas! Snuje się, pełza po trawie jako bezkształtna, czarna plama. Unika was, nie atakuje, tylko krąży wokół.

Genghi;
Kto jak kto, ale Genginkazzon von Armeshplaust nie będzie tolerował takich... wybryków! W gniewie chwytasz kuszę. Dwa bełty ze świstem pomknęły w górę, ku konarom. Jeden wbił się w lewą łopatkę demonicy, u nasady nietoperzowatego skrzydła. Co zabawne, demonica drgnęła tylko i nie przerwała swoich zbereźnych igraszek. Bełt z ładunkiem wybuchowym, to jest to. To nic, że Charlotte również jest w zasięgu – w końcu to też przebrzydłe, heretyckie stworzenie chaosu!XD Poszło – giętki ogon demonicy schwycił przesyłkę! Okazuje się, że diabelskie ogony nie znają się na materiałach wybuchowych. Wybuch wstrząsnął całym potężnym drzewem, a korona zasnuła się chmurą ognia i sinego dymu.

Charlotte; wszystko działo się tak szybko, jednocześnie trwając całą, obrzydliwą wieczność. Marzyłaś tylko o jednym – żeby ten ohydny babsztyl gdzieś zniknął, przestał cię dotykać i całować. Słyszałaś z dołu bojowe krzyki Genghiego i Waldorffa, z niecierpliwością oczekując na ich wsparcie – ponieważ okładanie demonicy i kopanie jej manifestacji okazało się równie skuteczną defensywą, co walenie pięścią w litą skałę.

Sathem; to dopiero będzie... gorący pocałunek!

Charlotte; Demonica pisnęła nagle i przerwała wreszcie wysysania życia z ciebie.
- now that was hot!.... – stwierdziła XD.
Nagle nastąpił wybuch i fala wrzątku buchnęła ci na ramiona i twarz. Demonica puściła cię, czy raczej pchnęła. Nie widząc nic poprzez dym, nie zdążyłaś chwycić się gałęzi i fiknąwszy do tyłu... spadasz! O_O’

Genghi;
- You wanna play? – usłyszałeś.
Demonica stała na tym samym drzewie, kilka gałęzi niżej niż poprzednio. Miała tylko jedną nogę, po drugiej został kikut parujący fioletową mgłą. Skrócony ogonek wił się niespokojnie. Trzymała już w ręku cienistą włócznię i celowała w ciebie.

Wszyscy; Łomotnęło jak grom z jasnego nieba. Czy raczej... grom spod ziemi! ^^
Uderzenie Waldorffowego młota zatrzęsło potężnym drzewem, kora z hukiem pękła, zajaśniała bielą, a pień trzasnął na dwie równe części!
- Cursed priest...! – warknęła demonica, krzywiąc się z bólu jaki dotarł do niej poprzez kontakt z gałęzią skropioną praworządną mocą Moradina.
W tym momencie w pierś sparaliżowanej demonicy wbił się bełt wystrzelony z inkwizytorskiej kuszy Genginkazzona von Armeshplausta! Demonica wydała z siebie bardzo sugestywnie brzmiące „Ooooooh!...”, po czym teleportowała się znów na inne drzewo, gdzie po raz kolejny wpada w dziwny trans, otoczona fioletową kulą. Znów zaczyna regenerację. Jednocześnie, jej cień natychmiast zrywa się, odrywając się od trawy i lewitując jako widmowa postać.

Waldorff; ku chwale Moradina! Mocarny cios w drzewo sparaliżował na moment demonicę, ułatwiając Genghiemu za.....aaa...? O_O Spoglądając w górę zauważasz Charlotte, która... spada prosto na ciebie! Łapać, nie łapać...? Oto jest pytanie! XD

Astaroth; Cienie nie istnieją bez światła. Lecz nadmiar Światła jest niezdrowy dla cieni. Skoro te twory ożywiono mocą chaosu, Biel będzie najskuteczniejsza przeciwko nim. Masz jeszcze prezent, jaki ofiarował ci Galean. Teleportując się raz za razem, unikając mistrzowsko szponów widmowych kreatur, udaje ci się zainfekować każdy z cieni fragmentem Bieli. Masz szczęście – demonica zaczęła właśnie regenerację. Cienie członków drużyny zaś wciąż cię atakują. Cień samej demonicy ożył, i lewituje teraz, szukając ofiary. Otaczające cię widma zaczynają wic się szaleńczo. Znikają, jeden po drugim, jakby zamieniały się w pył. Cień demonicy umknął poza twój zasięg.

Wszyscy; odzyskujecie swoje cienie; są nieożywione, normalne, wróciły do was! Wraz z nimi przybywa wam energii i werwy! Biel ma doskonały wpływ na Takich Jak Wy!

Vriess; gdy powraca twój cień, czujesz ulgę. Twoje rany zasklepiają się częściowo i zdaje się mniej już krwawią! Astaroth-medyk? -_-# To jakiś żart...XD

Astaroth; Demonica nadal się regeneruje i nie wygląda na uszkodzoną, czy skażoną Bielą! Szlag by!... Ona nie czerpie mocy z cieni członków drużyny!... Więc skąd?!...

Waldorff; cień demonicy, ożyły, wijący się i drżący w świetle przebijającym się przez korony drzew, sunie ku tobie, co chwilę zmieniając tor ruchu, odbijając zwodniczo to w lewo, to w prawo. Atakuje, jego szpony wyglądają na całkiem realną broń!

Thomas; Przygotowywanie ataku trochę trwało. W tym czasie wiele się wydarzyło – Genghi i Waldorff ponownie zaatakowali demonicę, kalecząc ją o wiele dotkliwiej niż poprzednio. Całą sytuacja zakończyła się jednak w podobny sposób jak po poprzednim ataku gnoma – demonica umknęła i regeneruje się za osłoną, jej cień zaś powstał i zaatakował Waldorffa.

Wszyscy; wokół cienia nacierającego na dwarfa pojawiają się nagle magiczne, półprzezroczyste ściany, zamykając widmo w swoistej klatce.

Thomas; Atakujesz, świszczącymi cięciami Żywego Ognia posyłając w kierunku uwięzionego cienia trzy fale energii. Pierwsza trafia – cień kłębi się wewnątrz klatki. Regeneracja demonicy gwałtownie przyspiesza!!! Druga fala – cień, rozcięty w pół, znika.

Wszyscy; kula otaczająca demonicę znika, zaś skrzydlata kobietka, w pełni zdrowa, zeskakuje z drzewa z sarkastycznym śmiechem. Jej cień pojawia się na ziemi, bezkształtny, czarny, snuje się leniwie po trawie, slalomem między drzewami.
- You`ve destroyed my minions!… - spogląda surowo na Astarotha.

Astaroth; Bezmyślne okładanie, dziurawienie bełtami i przecinanie ostrzami nie przynosi tu efektów. Demonica regeneruje rany, a jej cień atakuje podczas gdy ona chroni się za osłoną. Cienie drużyny były tylko zmyłą. Tak jak podejrzewałeś, miały odwrócić twoją uwagę, lub zachęcić cię do wyrżnięcia w pień całej drużyny.
– Why are you so mean, so angry, sugar? – pyta z wyrzutem demonica. - Relax…
Cienie konarów drzew na ziemi poruszyły się – zdążyłeś to zauważyć i umknąć im. Udajesz, że się wycofujesz, tymczasem teleportujesz się za plecy demonicy i atakujesz.
Twoja szabla, Smutek Czternastu Wdów, chlasnęła skosem przez tułów demonicy, kiedy ta odwracała się na pięcie ku tobie.
- Naughty boy, you`re sweet!… - zamruczała zniewalająco.
Na chaos, co ona robi...?! O_O Widziałeś to w jej oczach, to szalone, niepokojące rozbawienie... Rzuciła się ku tobie jak atakująca kobra, a ty z całych sił pchnąłeś szablą. Była silna, na chaos, kim ona jest, Mazenda?! Nabita brzuchem na Smutek Czternastu Wdów, rozpływając się powoli na fioletowe mgłt, naparła na ciebie z siłą całego stada Sheera, aż huknąłeś plecami o gruby pień drzewa, przyszpilony do niego. Szarpnąłeś się w potężnym uścisku, z pełną przerażenia determinacją usiłując wyrwać się z jej rąk. Chciałeś wyciągnąć szablę z jej jestestwa, rozcinając je przy okazji, ale ona lewą ręką chwyciła za ostrze tuż poniżej jelca, uniemożliwiając ci wykonanie jakiegokolwiek ruchu bronią! Zanim ze zdumieniem pomyślałeś, że powinna stracić palce, prawą ręką ucapiła cię za włosy i brutalnie szarpnąwszy wpiła się w twoje usta. Twój umysł aż jęknął, porażony falą dziwnych doznań. Zapadałeś się w mrok głębszy od nocy, mrok obcy ci, bo nieprzenikniony. I nie było to wcale nieprzyjemne... wręcz przeciwnie. Sapnąłeś ze zdumieniem. Nie mogłeś, nie potrafiłeś... Odezwały się w tobie cząstki dawnego Legiona, człowieka, opętanego. Opętanego przez Ritha. Przez demona Riona. Ta demonica, twór fioletu, twór Riona... ona.... nie była... wrogiem... była z energii... Takiej... Jak Ty... Nie potrafiłeś nagle.... znaleźć powodu by walczyć... z kimś takim.... Przestałeś się opierać, puściłeś szablę, twoja ręka opadła luźno, jak u kukły.
- Ym, yessssss, you`re soooo sweet…! – wyszeptała demonica, przerywając pocałunek, naznaczając kontury twoich ust delikatnymi muśnięciami opuszków palców.
Teraz już, kiedy przestałeś się wyrywać, przeczesuje pieszczotliwie i delikatnie twoje włosy, drugą ręką błądząc zachłannie po twojej piersi. Kątem oka dostrzegłeś biały błysk.

Wszyscy;
Zmęczenie walką powoli daje się wam we znaki, tymczasem zarozumiała demonica jest zdrowa jak przed rozpoczęciem starcia!
Demonicy nie przeszkadza nawet zbytnio Astarothowa szabla, która przebiła ją na wylot! Wciąż ma siły, by poromansować trochę z drużynowym demonem, on zaś... sprawia wrażenie półprzytomnego w jej ramionach! O_O Thomas atakuje – stojąc nieopodal demonicy, opisuje mieczem zgrabną elipsę i wykonuje cięcie w powietrzu – od brzeszczotu odrywa się świetlista fala energii, sunąca poziomo w powietrzu. Prosto na demonicę. I Astarotha. Trafia. Przecina demonicę w pasie, na dwie części. Podobny los spotyka Astarotha!
Oboje zamieniają się w kłębki fioletowych mgieł. Ale tylko jedno z nich powraca natychmiast. I nie jest to Astaroth, niestety.
Wewnątrz fioletowawej kuli pojawiają się kłęby mgły, z których bardzo szybko formuje się postać upierdliwej demonicy. Znów się regeneruje, na litość boską!!!!...;(

Thomas; potężny cios cisnął tobą w powietrze. Uderzasz plecami o gałąź, a potem spadasz, lądując twardo na ziemi. Cień demonicy wpełznął pod twoje stopy i chlasnął cię pazurami, uświadamiasz sobie. Kiedy mozolnie zbierasz się na klęczki, odkrywasz pięć głębokich ran ciągnących się od miednicy skosem przez całą pierś.

Wszyscy; Cień demonicy zranił dotkliwie Thomasa i lewituje znów, wijąc się dziko, krąży wokół Waldorffa. Musi być jakiś sposób na uśmiercenie tej pannicy, tego... czegoś!!!!... >_< Zgładzenie demona tradycyjnymi metodami polega na rozproszeniu jego energii, odcięciu jej od centrum, utrzymującego materialną powłokę. U młodszych demonów takim centrum jest z reguły odpowiednik części ciała ważnej dla żywego osobnika. Cios w ‘serce’ niekoniecznie zakończy egzystencję demona, ale odrąbanie głowy...? Ręki, nogi...? Rozcięcie na pół...? Przynajmniej ZA KTÓRYMŚ razem powinno zadziałac!XD Nawet na starszego demona. Silniejsze demony zaś miewają „słabe punkty”. Może to być oko. Jakiś punkt na ciele. Fragment ciała. Może nieodporność na specyficzny cios, magię. Gdzie jest punkt centrum tej przeklętej demonicy?!... Dostała już bełtem w pierś, w plecy. Ze świętego topora w nogę. Straciła nogę! @@. Przebito ją na wylot szablą! Rozcięto na pół! A ona wciąż ma się świetnie!;( Co atakować, czym, jak i kiedy?!;(
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 26-11-2007, 18:20   #45
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
~~Co robić, co robić?~~ myślał w panice wilk, siedząc wciąż na trawie. ~~Trzeba spróbować jeszcze raz, tym razem jednak potrzebuję czegoś mocniejszego... I to coś musi zadziać się w jej głowie... Już wiem!~~
Sathem usiadł wygodniej, aby jak najmniej energii zużyć na niepotrzebne rzeczy. Złożył ręce jakby do modłów, lecz dwa ostatnie palce z każdej dłoni miał złożone. W ten sposób wilk skupiał caluteńką ognistą energię jaką w sobie miał. Popatrzył na twarz demonicy. Spróbował zrobić to samo co przedtem, lecz zamiast płomienia, próbował wywołać eksplozję, którą udałoby się rozerwać jej głowę.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
Stary 26-11-2007, 19:44   #46
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Infekcja bielą cieni przyniosła spodziewany skutek, rozpraszając je bez ranienia drużyny. Jakby tego było mało, dzięki mocy powracającego z ziarnem bieli cienia drużynowy nekromanta, Vriess został uzdrowiony. Cóż, jeśli teraz któryś z nich nazwie go zdrajcą albo tym złym to będzie zasługiwał tylko na zostanie wyśmianym. Jednak nie przyniosło to efektu najważniejszego, mianowicie demonica wciąż skądś czerpała energię regenerując się mimo, że pozbawił ją zapasu w postaci cieni. Były więc najpewniej dwie możliwości. Mogła się karmić chaosem z uczuć, jednak było to wręcz niemożliwe by zyskała ich tak zatrważającą ilość od ich niewielkiej grupki. Drugą, o wiele straszniejszą możliwością było to, że nieznanym mu sposobem demonica czerpała chaos bezpośrednio z nich, lecząc się ich kosztem. Jednak najwyraźniej było to prawdą - w momencie, gdy demonica regenerowała swoje siły przestał widzieć wszystko o krok do przodu. Być może właśnie w ten sposób przywróciła sobie energię? Jednak znaczyłoby to, że była ona o klasę wyżej niż dowolny przeciwnik z jakim kiedykolwiek się mierzył. Silniejsza najpewniej nawet od Ritha który przy ostatnim spotkaniu nie był w stanie wyrządzić mu najmniejszej krzywdy.

Mimo, że cała reszta drużyny skupiła na niej swój arsenał to jednak nie wywierało na niej najmniejszego wrażenia. Widać argumenty siłowe nie działały na nią w najmniejszym stopniu, bardziej ją bawiąc niż raniąc. Jedynym wyjściem z tej sytuacji było znalezienie na nią jakiegoś sposobu i to jak najszybciej, zwłaszcza że właśnie skierowała się w jego stronę animując cienie otaczających go drzew. Przeniósł się za jej plecy, by spróbować zakończyć to jednym, zdecydowanym uderzeniem. Jednak, zamiast grzecznie rozwiać się w pożywny kłąb fioletu ona... po prostu odwróciła się do niego i rzuciła do ataku. Drugą ręką wbił jej szable w brzuch, licząc że to pomoże, jednak ona lekko się tylko rozwiewając uderzyła w niego. Uderzył plecami o drzewo i wtedy demonica zaatakowała

Mógł spodziewać się jak wygląda jej atak, widział to już na przykładzie sukuby jednak nie wiedział, jaki wpływ ma to na zaatakowanego. Nie przypuściła ona ataku na jego chaos, na energię życiową ale zaatakowała to, czego się po niej nie spodziewał - jego umysł. Tak jak on często zwodził i mamił tak ona teraz zaprowadzała chaos w jego umyśle, zalewając go ciemnością i przepełniając uczuciami, pozostałymi po jego dawnym ja. Jak przez mgłę dostrzegł falę bieli anioła i ból - po czym znalazł się w miejscu, które należało do niego

Nie mógł odmówić jednego - demonica była stanowczo potężniejsza od niego i równie dobrze mogłaby załatwić ich wszystkich dawno temu. Jednak albo coś ją powstrzymywało albo jak drapieżnik bawiła się ofiarą. Pozbawiła go części sił, odbierając jedne z najprzydatniejszych umiejętności. Jeśli ta walka potrwa dłużej pozbawi go wszystkich sił, a następnie zniszczy. Musiał działać i to jak najszybciej, nie marnując czasu na zastanowienie wykorzystać jedną z silniejszych broni jego arsenału. Formując szybko nowe ciało z mgieł fioletu i obiecując sobie nowy zastrzyk do jego sił już niedługo przeniósł się z powrotem na pole walki wyszarpując obydwie szable. Sam nie miał szans z demonicą, jednak... no właśnie. Po przeniesieniu się wbił zamaszyście obydwie szable w ziemię, uśmiechnął się tak samo jak do nekromanty w grocie życia i szepnął

- Legionie, przybądź

Po czym zdejmując łańcuch z pleców i wykorzystując część podarunku przyjaciółki Thomasa rozpalił kulę na jego końcu bielą. Miał zamiar uderzyć ją bezpośrednio w głowę, najlepiej w usta których wykorzystywała jako broni, jednocześnie wskazując reszcie drużyny na cień demonicy. Miał nadzieję, że któryś z nich zrozumie i się nim zajmie.
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 28-11-2007, 11:31   #47
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Walka trwała nadal, choć czy można było ja nazwać walką to dwarf musiał się zastanowić jeszcze z raz przynajmiej. Demonica była okropnie masakarowana ale nic sobie z tego nie robiła. Co gorsza potrafiła przekształcić wszekie obrażenia w nic nie znaczące przecinki w wysiłku na drodze dekapitulacji drużyny...

Zgodnie z zamiarem jaki miał karzeł przed sobą drzewo eksplodowało raniąc pomit chaosu. Waldorff podziękował Moradine za pomoc i już miał obwieścić zwycięstwo gdy zobaczył że Demonica nadal żyje. Co więcej w "Spadku" dostał po niej Sukkube, która dosłownie leciała na niego. Jak przystało na bądź co bądź mężczyznę Krasnolud wyciągnął przed siebie ręce i wypuścił powietrze z klatki oczekując Charlotte. Młota nie wypuścił jednak z rąk i w momencie gdy Ona już "lądowała" pomyślał sobie że głupio by było gdyby ją złapał ale ona by się zabiła o ciężką głownię jego ukochanego młota...

-Uchhh - Karzeł przyjął spadochroniarkę na klatkę i jednocześnie wykorzystując moment siły jaki ona mu nadała przekręcił się w bok po czym w miarę delikatnie(przynajmiej tak by stwierdziła każda dwarfowska niewiast...) położył/rzucił na kępkę mchu pod dość solidnym drzewwem. - Nie wiem co ci zrobiła ale jeżeli mnie słyszysz to odczołgaj się trochę do tyłu bo tu będzie za chwilę gorąco.- Uśmiechnął się do niej w swym ładniejszym uśmiechu(tak natomiast się jemu zdawało...)

Rzut oka jak się przedstawia sytuacja. -Nie dobrze- Pomyślał sobie nie zdając sprawy z tego że też i mówi to samo na głos. Cień szarżujący na niego został przez chwilę wstrzymany przez Anioła i w duchu Waldorff podziękował mu za to. Wszakże miał już swoje lata... Oprócz swoich lat miał jeszcze swój zmysł obserwacji. I na początku nie był do końca świadomy myśli jak mu się pojawiła w jego łepetynie. Właśnie widział jak Thomas atakując i strasznie wprost kalecząc cień doprowadził do pełnego uleczenia. Nie był zły na niego bo i skąd mógł wiedzieć że tak ten niegodziwiec się ubezpieczył. Ale skoro cień przekazywał siły do żródła to jestem ciekaw co by się stało jak zamiast złej energi i śmierci przekazać trochę miłości i dobra?

Kapłan raz jeszcze spojrzał się na Charlotte i dodał:
-Mam nadzieję że się nie mylę.- Po czym odwrócił i zaczął przygotowywać swoją ostatnią inkatacje? W prawej ręce nadal trzymał młot ciut poniżej glowni, tak gdzieś na środku ciężkości. Wprawnym i energicznym ruchem wbił stylisko broni w ziemię i oparł się na kolanie. Lewą ręką szybkim i energicznym ruchem zdjął z głowy wisiorek w kształcie młota. Owinał go na ręku i rozpoczął modlitwę.
-Panie do tej pory służyłem dla Ciebie i w twym imieniu najlepiej jak potrafiłem. Całe swe życie poświęciłem drodze miłości i dobra. Panie zaufaj mi raz jeszcze u życz swej mocy uleczenia i uzdrowienia. Niechaj najwyższe uczucia dobra raz jeszcze znajdą swój cel, który ja wskarzę. Niechaj ten demon poczuje nasze myśli i uczynki na własnej duszy. Tylko w ten sposób możemy z nim walczyć....

W momencie gdy cień natrze na niego, karzeł zrobi unik (być może przeturla się ponieważ jest w doskonałej do tego pozycji. Gdy już będzie gotowy do rzucenie zaklęcia leczenia postara się dotkonąć zmorę medalionem na łańcuszku. Po skończonej akcji znów przybierze postawę gotowości ściskając młot w jednej ręce a w drugiej dzierżąc medalion..
 
Vireless jest offline  
Stary 28-11-2007, 17:24   #48
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Demonica odleciała na nowe drzewo i zaczęła znów pobierać siły... skąd ? To pytanie zadawał sobie właśnie inkwizytor kiedy ona regenerowała i tak już potężne zadane jej rany. Nie, nie, nie... Wszystko na marne ? No nie... To kompletnie niesprawiedliwe... Nagle z pomocą przyszedł mu Abazigal, jakby to rzekł gnom, zesłałby na niego wizję. Raniliśmy ją już wszędzie gdzie się dało... Może jej słabym punktem nie jest jej główna postać, może to coś poza jej fizyczną manifestacją energii, może to... Na Abazigala, szczwane lisy z tych demonów... Rozejrzał się pospiesznie i ujrzał cień, który właśnie atakował Włazdoffra. ( gnom nie miał zamiaru spytać tego fałszywego innowierce o imie raz jeszcze )

- Stać w imię...! - zobaczył, że nikt go nie słucha, więc tylko zamarudził na czym to świat stoi i nałożył bełt, ale nie zwykły, a jeden z tych błogosławionych, które zabrał z posterunku "Płonącego Heretyka" w Rasganie.
Gdy już był i nałożony i naciągnięty wymierzył w cień. Tym razem nie mógł chybić... Nie miał teleskopu, którym by się w normalnej sytuacji posłużył, acz wprawne oko wykreowane przez samego Pana Konstruktora ( gdyż on stworzył wszystko i wszystkich, niech cześć mu będzie ponad wieki )

Powtórzył jeszcze jedną z maksym z Grimuar Mori, Świętej Księgi Wielkiego i wypuścił bełt w tej właśnie chwili, gdy Wałazadofr strzelił bestyję jakimś posążkiem na łańcuszku.
 
__________________
Młot na czarownice.
Mijikai jest offline  
Stary 28-11-2007, 20:15   #49
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Verion, chyba powinniśmy... – uciszył ją, przytykając jej palec do ust.
- To jest rozumowanie istot Bieli, Słonko – mrugnął do niej lekkodusznie. – Nieodparta pokusa niwelowania cierpienia, kiedy tylko jest to możliwe. A jeśli jest niemożliwe, pokusa jest jeszcze silniejsza, hm?;3
- Ona ich pozabija – szepnęła nerwowo Słonko.
- Raz im już pomogłem, starczy demonicznego miłosierdzia na ten miesiąc, Słonko;3 Nie, nie, nie, nie...! – podniósł zabraniająco rękę, kiedy chciała coś powiedzieć. – Oboje siedzimy tutaj, i zbieramy moc potrzebną do zamknięcia Bramy. Valgaav, jak widzisz, nie jest stu procentowym zabezpieczeniem i wbrew dobrym chęciom zdarza mu się przepuszczać co sprytniejsze indywidua. Biel go osłabia, walki go osłabiają. Nie zdoła powstrzymywać ich wiecznie. Chaos wie o tym. Czeka. W chwili, kiedy Valgaav będzie najsłabszy, tuż przed tym, niż uzbieramy moc zdolną zamknąć bramę, chaos wleje się do tego wymiaru rwącym potokiem. Musimy mieć siły, by wypłynąć na powierzchnię, Słonko. Nie możemy marnować energii. Zgładzimy tę demonicę, przyjdzie kolejna, i następna. Zamkniecie bramy jest priorytetem, ustaliliśmy to już. Tacy Jak Oni dadzą sobie radę. Przeżyli Ritha, Kanzeliva, mnie;3 Przeżyją i ją.
* * *
Waldorff; traktujesz atakujący cię cień zaklęciem... uleczenia! O_O Jest to zaklęcie białej magii, wsparte mocą praworządnego Moradina z pewnością nie przysłuży się demonicznej kreaturze. Tak też się dzieje – kiedy umykając przed szponami cienia wykonujesz unik przetaczając się po ziemi, masz czas i okazję by dotknąć świętym medalionem cienia demonicy. Cień zafalował w powietrzu i zniknął.

Wszyscy; cień znika, zaś jego właścicielka zeskakuje znów z drzewa po zniknięciu fioletowej kuli, i po regeneracji, przygląda się wam, pomrukując pod nosem z rozbawieniem „Hm-hm...!”
Cień demonicy pojawia się po chwili, opadł na trawę, i snuje się wokół.
Wraca Astaroth, bledszy niż zwykle, ale żywy i żądny zemsty. Wskazuje wam cień demonicy, następnie wbija swe szable w ziemię, wołając „Legionie przybądź!”.
...
...
Czy ulegliście zbiorowemu złudzeniu, czy nic się nie dzieje...?;(
- What`s wrong, sugar...? – spytała troskliwie demonica, ruszając powoli w kierunku Astarotha.

Astaroth; Świat Bieli daje ci się we znaki. Szczęście, że uprzednio wpadłeś na genialny pomysł stworzenia sobie ostoi w tym wymiarze – niewielka, ale istnieje, dzięki czemu nie musiałeś przedzierać się przez bramę międzywymiarową do fioletu chaosu po regenerację, i z powrotem. Choć ocalałeś tym razem, w twej ostoi nadal jest zbyt mało chaosu byś mógł szybko się regenerować, i powracasz zbyt szybko, mając niewiele sił. Zbyt mało, by przyzwanie, które planowałeś, się udało. Demonica, pewna siebie, rusza nieubłaganie w twoim kierunku. Rozwijasz łańcuch, kręcisz nim przez moment i posyłasz wieńczona go metalową kulę ku demonicy. Ta uchyla się, błyskawicznie chwyta za łańcuch szponiastą dłonią i napręża go.
- Come here darling... – szarpnęła za łańcuch, przyciągając cię ku sobie.

Sathem; chcesz, żeby demonica straciła dla ciebie głowę XD W eksplozji znaczy się. Szykujesz czar, kiedy ta zajęta jest walką z Astarothem, ale ona wyczuwając co się święci, teleportuje się. Ognista ognia pojawia się na wysokości jej głowy, w miejscu gdzie stała. Ona sama zaś zjawia się tuż obok ciebie! Odrywa od trawy cień gałęzi, materializując go i gwałtownie podcinając ci nogą stworzoną tak widmowym kijem. Upadasz na plecy, demonica zamierza się na ciebie trzymaną nad głową cienistą włócznią. Gwałtownie jednak zawirowała w półpiruecie, blokując włócznią wirujący w powietrzu miecz Thomasa.

Astaroth; Atak Sathema uwolnił cię od demonicy – szarpnąwszy za łańcuch z potworną siłą, zniknęła. Potoczyłeś się kawałek po trawie, zwinnie odepchnąwszy się od ziemi rękoma, skaczesz na równe nogi. Stanowczo, świat Bieli nie jest twoim szczęśliwym polem walki;(

Thomas; spowalniając czas, ciskasz mieczem, aby ten wirując pomknął ku demonicy. Demonica jednak kontruje i odbija brzeszczot włócznią z cienia. Ostrze wbija się w ziemię. Doskakujesz do niego, wyrywasz, i zaczynasz w błyskawicznym biegu okrążać wroga. Rzucasz znów ostrzem – ma zranić demonicę, ty zaś zdążysz ją okrążyć, by schwycić miecz i ponownie cisnąć nim za moment. Raz – demonica z kpiącym „hm!” – zrobiła zwinny unik, wykonując ledwo krok do tyłu – świszcząca klinga minęła ją o centymetry. Chwytasz miecz, ciskasz znów... Z poważną, bolesną raną na piersi nie jesteś tak biegły w posługiwaniu się mieczem jak dawniej. Demonica wyciągnęła rękę i chwyciła wirujący brzeszczot za rękojeść! O_O
- Thanks for the lovely present, sweetie – uśmiecha się do ciebie, wywijając Ostrzem Upadłych jak wytrawny wojownik.
Kończąc zgrabny młynek ostrzem, z głośnym trzaskiem wbiła ostro sztych miecza w lewą stopę Sathema, przygważdżając ją do ziemi.

Sathem; AAAAaaaaAAAAAAAARghhHHHHHHHHHhh!!!! >_< Miecz przebił twoją stopęęęęę ałaaaaaaa >_< Nie możesz się ruszyć boliiiiiiiiii >_<

Waldorff; bolesny krzyk Sathema zmotywował cię do dalszej walki, choć byłeś już zmęczony. Dzierżąc w jednej ręce młot, w drugiej medalion, stajesz w pozycji bojowej. Cień znów się zjawił, pełzając po ziemi tym razem, i cichutko sobie umyka miedzy drzewami. Postanawiasz go dopaść. Próbujesz go ścigać i dotknąć znów medalionem, ale cień pełzając po ziemi jest o niebo szybszy niż wówczas, kiedy lewituje! Próbujesz sięgnąć go młotem – obuch huknął w ziemię, cień zwiał. Naraz czarną, żywą plamę przybija do ziemi bełt kuszy!

Wszyscy; - Aaaaaah!... – pisnęła demonica, oglądając się w stronę Waldorffa.
Jej cień szarpie się, wije, próbując uciec, przyszpilony do ziemi bełtem łowcy cieni eee łowcy czarownic, Genginkazzona Von Armeshplausta! Fakt, tego jeszcze nie próbowaliście, nie atakowaliście cienia, kiedy ten pełzał po ziemi! ^^ Chyba o tym właśnie starał się wam powiedzieć Astaroth...!
- You little...!!! – warknęła demonica, zerkając z żądzą mordu w oczach na Genghiego, nie dokończyła jednak.
Thomas, posiadając jeszcze jeden miecz, Żywy Ogień, cisnął nim, a wirująca klinga rozcięła ciało demonicy. Anioł błyskawicznie okrążył krzyczącą boleśnie jędzę i chwycił wprawnie swoje ostrze.
Demonica, zraniona śmiertelnie, zdołała jeszcze teleportować się tuż obok Genghiego, i padając, runęła w jego gnomie ramiona O_O
- Ona.... mnie... – wyszeptała ledwo słyszalnie, cierpiąc, konając. – ...opę...tała... pomóż... mi... pro...szę...
Podniosła słaba, drżącą rękę, przesunęła nią po policzku i ramieniu Genghiego.
- ...po...całuj mnie... osta...tni raz.... uwo...lnij...mnie... – szepnęła błagalnie.

......
[tu opisujecie co zrobiliście, z konającą demonicą, z rannym Thomasem, Vriessem i biedną nogą Sathema ;/ [hugs].
* * *

Wszyscy; Ciężka walka dobiegła wreszcie końca. Mogło być lepiej, czujecie w duchu, gdybyście szybciej wpadli na lepszą strategię i może ciut bardziej ze sobą współpracowali No ale przeżyliście, to się liczy. Tym razem postanawiacie iść za radą Astarotha, i wyruszyć w kierunku wież, które ponoć demon widział na horyzoncie za lasem – to najpewniej jakaś osada, cywilizacja miejsce, gdzie spotkacie rozumne istoty, a te są wam potrzebne. Drzewa i krzewy nie powiedzą wam, gdzie jest Rith i jak go dopaść. Nie powiedz gdzie jest Słonko, Verion, Valgaav czy Aenis. W lesie nie ma karczm XD Nie ma potencjalnych wyznawców Abazigala do zwerbowania!XD I tak dalej...XD

Przedzieracie się przez gęsty, piękny las.



Wokół roi się od nieznanych wam roślin, w tym kwitnących i owocujących. Niektóre wyglądają jak czerwone jeże siedzące na gałęziach!
http://www.biologie.uni-ulm.de/bio3/...s/bromelie.jpg
Inne mają niesamowite kształty!
http://gotobelize.com/barnacle/Bill%...ges/orchid.jpg
Tysiące ptasich głosów wręcz was ogłusza.
Jest ranek, słońce jest już wysoko na nieboskłonie i przyjemnie przygrzewa.
Moskity -_- Tysiące moskitów fruwa wokół.
Są też inne zwierzęta!XD Na jednej z polan jesteście świadkami zabawnego zdarzenia! [pomińmy gadkę na końcu – tego nie było!XD]

[media]http://youtube.com/watch?v=1AZn5nWIj_g&feature=related[/media]

Niestety, gałązka, która trzasnęła pod stopami któregoś z was, zakończyła cały spektakl – kotki i małpka umknęły XD
Wreszcie, docieracie na skraj lasu! Widzicie przed sobą trawiastą równinę, a dalej niewielkie wzniesienia porośnięte żółtymi łanami traw. Na horyzoncie widać linię lasu, ale nie widać wież – ukryły się w kłębach tajemniczej mgły!

http://www.caboose.org.uk/media/Came...estCloud_w.jpg

Waldorff; na skraju lasu znajduje się mnóstwo pięknych, białych skał! Coś ala formy krasowe z białego wapienia!
http://www.sticksite.com/cottage/witerock.jpg
Jedne są niewielkie, inne znów przypominają kilku czy kilkunastometrowe maczugi!
Idealne miejsce na wyrzeźbienie kapliczki poświeconej Moradinowi! XD

Genghi; zauważyłeś, że coś skoczyło na gałąź drzewa rosnącego na skraju na lasu, pod którym stoi Thomas!....
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 28-11-2007, 20:56   #50
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- Heeeejaaaaa! - zakrzyknęła radośnie Kejsi, zwisając z gałęzi drzewa, uczepiona niej ogonem.

Kejsi była młodą, radosną chimerą, jak każda istota Bieli była pełna werwy, optymizmu i serdeczności, skłonna do rozdawania tego na prawo i lewo (może nazbyt chętna wręcz). W świecie Bieli większość istot była przyjaźnie nastawiona, dlatego dla Kejsi nie było niczym dziwnym czy nienormalnym to, że wesoło powitała zupełnie jej obcych. Nawet jej przez myśl nie przyszło, że mogliby ją skrzywdzić. W świecie Bieli nikt nikogo nie krzywdzi!...
Kejsi była wysoka jak na chimerę swego gatunku – ale przy tych obcych wyglądała jak mała dziewczynka. Dziewczynka z wielkimi, czarnymi, kocimi uszami, czarnym ogonem z białą końcówką i czarno-białymi kępkami futerka przy nadgarstkach łapek. Miała krótkie, niebieskie, rozpuszczone włosy, i ogromne, złote oczy. Nosiła białą bluzeczkę z falbankami, krótką, falbaniastą, białą spódniczkę i duże kolczyki w kształcie dzwoneczków – nie dzwoniących na szczęście. Miała też obróżkę z listkiem koniczyny, która była tak właściwie małą, magiczną torebką.

Jej twarz zwisała w dół na wysokości twarzy sympatycznego młodzieńca z czarnymi skrzydłami. Jego piękne brązowe oczy napełniły Kejsi uczuciem radości i sympatii. Zeskoczyła zwinnie na ziemię wykonując obrót i lądując na cztery łapki. Z takiej pozycji przyglądała się wysokiemu, zdumionemu obcemu.
- Ooooooo! - z westchnieniem zachwytu przyglądała się jego skrzydłom.
Okrążyła go parę razy, ciekawsko się mu przypatrując.
- Jesteś Averonem? - spytała wesoło.
Słyszała opowieści o Averonach, skrzydlatych ludziach, dzieciach wojowniczki światła Almanakh.
Następnie jej uwagę przykuł sympatyczny...gnom? Podbiegła do niego w podskokach, jego także badawczo okrążając.
- Heja, jestem Kejsi! - uśmiechnęła się radośnie do gnoma, przeturlała się po ziemi przed nim niczym wesoły kociak.
Tak właśnie chimery witały się z nieznajomymi.
- co to!? - spytała, wskazując jego kuszę i topór.
Nigdy nie widziała czegoś takiego.
Nie mogła usiedzieć w jednym miejscu.
- Hejaaaa! - radośnie podskakiwała w miejscu przed krępym dwarfem.- Jesteś strasznie niski!...Nie jesteś człowiekiem, prawda? - zdziwiła się. - Ani chimerą, ani syntetą, ani tym bardziej elfem przecież... Więc kim jesteś? Co to!? - spojrzała z fascynacją na wielki młot bojowy dwarfa.
Bardzo spodobali się jej sympatycznie wyglądający Averon, gnom i dwarf, gdyż ci dwaj ostatni byli mniej więcej tego wzrostu co ona, a ten pierwszy miał piękne oczy i łagodne spojrzenie. Powoli i czujnie skradając się, podeszła bliżej wysokiego osobnika w czerwono-żółtych szatach. Miał białą skórę, więc nie był człowiekiem, nie miał też jednak nic z chimery. Nie miał nawet zapachu, to dziwne! był... zimny, bardzo zimny. Jego oczy miały ogromne tęczówki, a jego spojrzenie napełniało Kejsi niepokojem.
Kejsi zawróciła i skoczyła obok gnoma, przyczajona przy ziemi, skulona i schowana za jego plecami.
- kim on jest? - szepnęła cichutko do ucha gnoma. - Jest taki straszny!...
Popatrzyła ulotnie na piękną, rudowłosą kobietę w czarnej sukni.
- ona też jest straszna - szepnęła poufnie do ucha gnoma.
Wreszcie, rzuciła okiem na człowieka w czarnych szatach. Tak, to był człowiek. ludzie mają w duszach chaos. Kejsi nie ufała ludziom. Ten mężczyzna wyglądał przyjaźnie, mimo to wolała pozostać u boku gnoma.
- Idziecie na turniej? - zakrzyknęła wesoło, wskakując na gałąź drzewa i wykonując na niej kilka fikołków dla zabawy. - Zaraz....! - zatrzymała się w połowie fikołka, wisząc głową w dół, i zeskoczyła na trawę, pilnie przyglądając się każdemu po kolei.
- Taaaaaaak! - zawołała tryumfalnie. - To wy!!! To wy, to wy, to wy!!! - biegała slalomem wokół członków drużyny, aż wskoczyła zdumionemu Averonowi na ręce. - To was poszukują!
Zeskoczyła koło dwarfa i niecierpliwie pociągnęła go za rękę w stronę miasta.
- chodźmy, chodźmy, chodźmy, oni was szukają! To na pewno coś ważnego! Chodźmy do miasta!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172