Kobieta rozryczała się.
- Przepraszam, już więcej nie będę... Mąż zginął w lesie dwa tygodnie temu, nie mamy co jeść... Ja już nie daję rady - wydukała przez łzy.
Almena spoglądała na nią przez moment, mierząc ją zimnym wzrokiem. Powolnym, leniwym wręcz ruchem opuściła łuk i schowała strzałę do kołczanu na plecach.
- Chyba nie chciałaś jeść świecidełek?... Wiesz, nie jesteś jedyną, która straciła bliską osobę – rzekła sucho i cicho elfka. – Za to jesteś jedną z tych okruszyn, które poddają się nazbyt łatwo. Powodzenia.
Po chwili dodała, jakby obiecując pomstę;
- Co go zabiło...?
Almena miała już odejść, kiedy kątem oka dostrzegła trzy kreatury, z czego jedna była tym wytatuowanym mężczyzną. Nie spoglądając w ich stronę, Almena schyliła się, ucapiła kobietę za ramiona i pomogła jej wstać, spoglądając jej w oczy zimną nienawiścią.
- Znasz ich? – szepnęła, mając na myśli nadchodzących panów. – Kim jest ten wytatuowany? – spytała tak cicho, by nadchodzący jej nie usłyszeli.
- To oni – rzuciła cicho do reszty drużyny.
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |