Gdzies posrodku pochodu jechal Cyril Raven. Cyril byl magiem, a przynajmniej tak sie przedstawial. Byl chudy i dosc slabej kondycji fizycznej. Ubieral sie w sie w czarne szaty z kapturem z pod ktorego wystawaly kosmyki czarnych wlosow i blyszczaly morsko blekitne oczy. Do siodla mial przymocowany dlugi kostur okuty zelazem.
Malo wiecie o przeszlosci Cyrila, wczasie wspolnej podrozy wspomnial tylko o tym ze magii nauczyl sie w akademii szkolacej przyszlych Wojennych Czarodzieji Cormyru.
Jadac zakaszlal cicho po czym przeklnal :
-Na zlamana laske Azutha, kiedy wkoncu dojedziemy do tego zajazdu?.-pytanie bylo bardziej skierowane do Bogow niz jego towarzyszy podrozy.
W tej chwili w mlodym magu plonelo tylko jedno pragnienie, znalesc sie w cieplej sali glownej karczmy i pozywic sie jakims jadlem.
Gdy wkoncu druzyna zblizyla sie do zajazdu mag nie byl juz tak pewien tego czy chce tu spedzic noc. Karczma wygladala niemal na opuszczona.
-Pewnie jak juz docieramy do oberzy to jest to jakas podrzedna knajpa w ktorej pewnie nie maja nic poza rozcienczonym piwem. Dzieki wam bogowie za laske ktora okazujecie mi kazdego dnia- rzekl Cyril na widok zajazdu.
Nastepnie odwrocil sie do towarzyszy i powiedzial.
-Chyba jednak nie mamy wielkiego wyboru, to albo dalsza droga, a Azuth mi swiadkiem ze moje siedzenie nie wytrzyma duzo dluzszej jazdy dzisiejszej nocy.
Poczym z siadl z konia, wzial swoj kostur i rozejrzal sie za obsluga ktora zajela by sie jego wierzchowcem.
Ostatnio edytowane przez Marcellus : 26-11-2007 o 23:45.
|