Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2007, 08:38   #3
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wysoki, szczupły blondyn obrócił się w stronę Cirila.
- Z pewnością dotrzemy tam zanim całkiem zapadną ciemności i połamiemy sobie karki na tych nierównościach zwanych nie wiadomo czemu drogą - powiedział.
Jazda w środku nocy nie była dla Nicholasa niczym szczególnym, podobnie jak głód i zmęczenie. Mimo tego podzielał zdanie maga - oberża mogłaby już się pojawić... Jeśli oczywiście informacje o jej istnieniu nie były nieprawdziwe...
Poklepał po karku zmęczonego długą jazdą wierzchowca i nagle zwolnił, widząc rozciągającą się przed nimi panoramę.
- Do knajpy w Immersea się nie umywa - powiedział dostrzegając nie najlepszy stan budowli. - Może w środku będzie lepiej - dodał ze słyszalnym brakiem wiary.
"Chociaż i tak lepsze to, niż nocleg w tych mgłach" - pomyślał.
Ostatni fragment drogi jak zwykle najbardziej się dłużył. Droga - choć wydawało się to niemożliwe - jeszcze gorsza od poprzedniej, nie napawała zbytnim optymizmem.
- Czy tędy już nikt nie jeździ? - zadał retoryczne pytanie.
Zwolnił jeszcze bardziej, bo stan nawierzchni nie zachęcał do szybkiej jazdy.

Zatrzymał wierzchowca niedaleko wejścia. Gdy jego wzrok padł na szyld nad wejściem uśmiechnął się lekko.
- Coś dla ciebie - powiedział do Cirila, wskazując widocznego na szyldzie ptaka. - Prawie jak powrót do domu.
- Chociaż to gniazdo nie wygląda na zbyt gościnne - dodał.
Mimo zmęczenia zsiadł z konia w sposób wskazującą na wieloletnią wprawę. Pieszczotliwie pogłaskał koński łeb i poczęstował wierzchowca ostatnim z posiadanych jabłek. Opuścił lejce wiedząc, że szkolony rumak nie ruszy się z miejsca.
Poprawił kolczugę i sprawdził, czy wiszący na plecach miecz jest łatwo dostępny. Jego szare oczy zlustrowały otoczenie.
Pokręcił głową, a na jego opalonej twarzy pojawił się cień niezadowolenia.
- Nie wygląda na to, by tu chętnie przyjmowano gości - powiedział widząc, że nikt nie wyszedł, by ich powitać.
Nieświadomie potarł ręką lewy policzek, miejsce, w którym widniała niewielka blizna. W świetle latarni złotem błysnął pierścień na serdecznym palcu, oraz, zielenią i błękitem, zapięstek.
- Hej! Jest tu kto? - podniósł głos.
Nie czekając na ewentualną odpowiedź ruszył w stronę drzwi, by je otworzyć. Lub, gdyby okazały się zamknięte, zapukać w grube deski rękojeścią długiego noża.
 
Kerm jest offline