Wątek: Oddech śmierci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2007, 00:05   #11
Revan
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
- No co wy – odparł z wyrzutem Felixchcecie wracać taki szmat drogi? Przecież bardziej już nam się opłaca zajechać te kilka sążni dalej, niż wracać taki szmat drogi. Pal to licho, dostaniemy połowę tego, co mieliśmy dostać, poza tym, ten Guttman czy jak mu tam, może mieć dla nas kolejną pracę… o ile nie pogniewa się za wcześniejszą dostawę. – ta propozycja wydawała się wam najbardziej odpowiednią. W dodatku nie chciało się wam wracać kompletnie z niczym, Niziołek pewno by was zbeształ i kazał pogonić psami, za stratę towaru. Pokładał w was pełne zaufanie, zresztą, komu innemu przydałby by się jakieś głupie konfitury?

Wtem, w krzakach coś zabrzmiało złowrogo. Krzaki poruszyły się, korony drzew zaszeleściły, liście unoszone przez wiatr pognały chyżo przez drogę. Podniosła się mgła… nie minęło kilka chwil, a było tak gęsto, że można było ją prawie zbierać do kosza

Nic nie zmąciło waszej uwagi, jedynie wiatr hulał na wierzchołkach drzew. Felix poprawił się w siodle, Skarbimir ściągnął lejce, poprawiając konia. Atmosfera wokół was stężała. Każdy z was nasłuchiwał z uwagą. Konie parskały, przebierały nogami w miejscu. Wyczuliście przyczynę tego niepokoju, dosłownie. Okropny smród zginilizny drażnił wasze nozdrza, przyprawiał was o mdłości.

Głuchy trzask. Wszyscy, jak jednen mąż obejrzeliście się do tylu. Groteskowa postać sunęła w waszym kierunku, patrząc na was swoim maślanym wzrokiem. Kuśtykała na jedną nogę, cały czas pojękując. Sunęła powoli, ale wytrwale. Bladozielony ozór zwisał mu z gęby, łypał na was otępiale swoimi wywróconymi na drugą stronę oczyma.

- Szzzt… – usłyszeliście szept Cohena. – Patrzcie w drugą stronę…

Od drugiego kierunku nadciągał kolejny stwór, nie kuśtykał jak ten pierwszy, a w łapie trzymał… swoją rękę. Od strony lasu natomiast usłyszeliście szuranie, jęk… więcej jęków. Coraz więcej.
 
Revan jest offline