Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2007, 20:34   #43
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Samochód terenowy wydawał się być dostatecznym schronieniem przed ostrzałem z kałaszów. Grey i Kil dzielnie odgryzali się z wnętrza terenówki, ogniem z M16, bandziory wydawały się mieć nieograniczony zapas amunicji, wygrzewali ku wam coraz to kolejne magazynki. Lysander czekał w skupieniu, szepcząc słowa modlitwy, trzymając palec na spuście FAL – a by oddać celny strzał. Doti także pluła ogniem ze swojego karabinu.

Harding był zadowolony z siebie – „jednego ścierwa mniej” – rewolwerowiec przeszedł nad śmiercią bandziora do porządku dziennego. - Macie jedyną szansę żeby się poddać cwaniaczki !! - krzyknął schowany za wrakiem. W głosie słychać było lodowatą zawziętość - Jeśli tego nie zrobicie użyjemy przeciw wam tego samego co wy użyliście na nas.
- Zaatakowaliście wojskowy zwiad więc nie widzę dla was szans przeżycia. Chyba że rzucicie broń i wyjdziecie z rękami w górze !


Głos Roberta przebił się przez kanonadę karabinową. Ogień kałasznikowów ustał. Gangerzy schowali się za głazem, a wy odetchnęliście z ulgą. Świst pocisków w powietrzu ustał, a kule przestały przebijać blachę Hammera. Cisza jaka zapadła nie wróżyła nic dobrego, ciężko oddychaliście skuleni za autem i okolicznymi głazami. Nie traciliście jednak czujności, kto wie co tam za głazami szykują wam bandziory. Z daleka mogliście tylko słyszeć strzępki rozmowy w jakimś obcym języku, którego nie znaliście. Doti wydawał się on jednak znajomy, zwłaszcza wyrażenie nagminnie przez gangerów – „Job twoja mać”.

Krótka seria z kałasznikowa rozerwała bak jednego z motorów. Jasno niebieski płomień objął motocykl, a wybuch pierwszego z baków pociągnął za sobą detonację trzech pozostałych. Resztki pogiętego żelastwa i kamienne załomki opadły na was i samochód, a fala uderzeniowa która musnęła auto pokryła was piaszczystym pyłem. Krztusiliście się bo pyłki dostawały się do waszych gardeł i nosów. Gdy tuman kurzu opadł, jeden z motocyklistów rozpoczął ponowny ostrzał, a drugi wychylił się zza głazu i cisnął w waszą stronę dwa kamienie. To jednak nie były kamienie, dwa granaty odłamkowe upadły tuz przed waszym Hammerem. Nikt nie musiał wam mówić, że macie uciekać.

Ross jak sprężyna wyskoczył przez otwarte drzwi terenówki, krzycząc: - Granat! Zerwaliście się błyskawicznie próbując oddalić się od miejsca eksplozji. Fala wybuchu rzuciła was na ziemię. Siła eksplozji poderwała wasze auto w górę, rozrywając blachy Hammera. Szczątki pojazdu zaczęły płonąć. Patrzyliście po sobie, czy wszyscy żyją . Doti odezwała się grobowym głosem: - Kil, on został w samochodzie!... Hammer płonął…
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline