Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-11-2007, 21:54   #41
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Steve siedział spokojnie, głaszcząc zdenerwowanego wilka. Dookoła trwała regularna sieka, a on nie miał zamiaru stracić w niej życia. Nigdy nie miał. Intrygowało go, czy facet z wyrzutnią odszedł w niebyt, ale nie mógł się wychylić za bardzo. Bał się. Prawdę mówiąc, cały czas myślał, czy wyjdzie z tego cały, bez uszczerbku na zdrowiu. Widok klechy pogrążonego całkowicie w swoim żywiole, który leżał obok niego napawał go jednak pewną nadzieją. Ilekroć jakieś pociski odbijały się od blachy wozu, albo rykoszetowały od kamieni, za którymi pokryli się jego towarzysze, miał ochotę bardziej przylec do ziemi, wręcz zostać przez nią pochłoniętą. Jednak cała ta gęsta atmosfera powodowała, że nie mógł się ruszyć, nawet nie chciał. Coraz mocniej wtulał swoją dłoń w szorstką sierść Arukarda, bawiąc się jego włosami, zaplątując wokół swoich palców. Siedział tak cały czas.
 
Revan jest offline  
Stary 28-11-2007, 19:30   #42
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Uśmiechnął się lekko na widok frajera wychylającego się ponad miarę. Za takie błędy płaci się życiem i kule z jego Colta potwierdziły tą regułę. Trafiony ganger zwalił się na piach dołączając do swojego martwego kumpla.
Dwóch leży, dwóch się ostrzeliwuje schowanych za tymi pieprzonymi głazami. Może warto by spróbować czegoś nowego.
- Macie jedyną szansę żeby się poddać cwaniaczki !! - krzyknął schowany za wrakiem. W głosie słychać było lodowatą zawziętość - Jeśli tego nie zrobicie użyjemy przeciw wam tego samego co wy użyliście na nas.
Miał nadzieję że blef podziała.
- Zaatakowaliście wojskowy zwiad więc nie widzę dla was szans przeżycia. Chyba że rzucicie broń i wyjdziecie z rękami w górze ! - spojrzał na kaznodzieje i mruknął do niego uśmiechając się ponuro - Lysanderze jeśli się nabiorą liczę na szybkie odesłanie ich ku piekielnym bramom. W przeciwnym wypadku będziemy musieli troszkę poczekać aż im się skończy amunicja lub puszczą nerwy.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 28-11-2007, 20:34   #43
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Samochód terenowy wydawał się być dostatecznym schronieniem przed ostrzałem z kałaszów. Grey i Kil dzielnie odgryzali się z wnętrza terenówki, ogniem z M16, bandziory wydawały się mieć nieograniczony zapas amunicji, wygrzewali ku wam coraz to kolejne magazynki. Lysander czekał w skupieniu, szepcząc słowa modlitwy, trzymając palec na spuście FAL – a by oddać celny strzał. Doti także pluła ogniem ze swojego karabinu.

Harding był zadowolony z siebie – „jednego ścierwa mniej” – rewolwerowiec przeszedł nad śmiercią bandziora do porządku dziennego. - Macie jedyną szansę żeby się poddać cwaniaczki !! - krzyknął schowany za wrakiem. W głosie słychać było lodowatą zawziętość - Jeśli tego nie zrobicie użyjemy przeciw wam tego samego co wy użyliście na nas.
- Zaatakowaliście wojskowy zwiad więc nie widzę dla was szans przeżycia. Chyba że rzucicie broń i wyjdziecie z rękami w górze !


Głos Roberta przebił się przez kanonadę karabinową. Ogień kałasznikowów ustał. Gangerzy schowali się za głazem, a wy odetchnęliście z ulgą. Świst pocisków w powietrzu ustał, a kule przestały przebijać blachę Hammera. Cisza jaka zapadła nie wróżyła nic dobrego, ciężko oddychaliście skuleni za autem i okolicznymi głazami. Nie traciliście jednak czujności, kto wie co tam za głazami szykują wam bandziory. Z daleka mogliście tylko słyszeć strzępki rozmowy w jakimś obcym języku, którego nie znaliście. Doti wydawał się on jednak znajomy, zwłaszcza wyrażenie nagminnie przez gangerów – „Job twoja mać”.

Krótka seria z kałasznikowa rozerwała bak jednego z motorów. Jasno niebieski płomień objął motocykl, a wybuch pierwszego z baków pociągnął za sobą detonację trzech pozostałych. Resztki pogiętego żelastwa i kamienne załomki opadły na was i samochód, a fala uderzeniowa która musnęła auto pokryła was piaszczystym pyłem. Krztusiliście się bo pyłki dostawały się do waszych gardeł i nosów. Gdy tuman kurzu opadł, jeden z motocyklistów rozpoczął ponowny ostrzał, a drugi wychylił się zza głazu i cisnął w waszą stronę dwa kamienie. To jednak nie były kamienie, dwa granaty odłamkowe upadły tuz przed waszym Hammerem. Nikt nie musiał wam mówić, że macie uciekać.

Ross jak sprężyna wyskoczył przez otwarte drzwi terenówki, krzycząc: - Granat! Zerwaliście się błyskawicznie próbując oddalić się od miejsca eksplozji. Fala wybuchu rzuciła was na ziemię. Siła eksplozji poderwała wasze auto w górę, rozrywając blachy Hammera. Szczątki pojazdu zaczęły płonąć. Patrzyliście po sobie, czy wszyscy żyją . Doti odezwała się grobowym głosem: - Kil, on został w samochodzie!... Hammer płonął…
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
Stary 30-11-2007, 21:41   #44
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
Był skupiony. Dosłownie chwila go dzieliła od naciśnięcia na spust i posłania kolejnego niewiernego do piachu.
Kontem oka zauważył jak nie daleko nich padają dwa kamienie. Szybka analiza oraz szepnięte do ucha słowo przez Wysłannika Pana Niebieskiego – Granat !

Wiedział co robić ... Szybko się zerwał na równe nogi po czym przeturlał się kawałek i przywarł do jakiejś dogodnej kryjówki. Był kawałek od reszty grupy, ale o to mu chodziło. Chciał tych skubańców jakość zajść.

Zwrócił się w stronę drużyny z lekkim uśmiechem na twarzy …
- A Pan Niebieski będzie nad nami czuwać nawet wtedy gdyby miało spaść na nas całe plugastwo tego świata. Tylko ludzie wielkiej wiary zostaną otoczeni jego łaską i wyjdą z każdego zagrożenia obronną łaską … Trzy wielkie eksplozje, a ci co wierzyli i się modlili nawet w duchu wyszli z tego cało.

Lysander zdawał sobie sprawę, że jeden z ich towarzyszy zginął, ale ludzie, którzy są mało obecni muszą szybko odejść z tego świata. Tylko silni są wstanie oczyścić ziemię z plugastwa i sprowadzić nowy ład i porządek.
- Nie przejmujcie się naszym bratem. Tam gdzie się teraz udał będzie miał zdecydowanie lepiej. Tutaj niestety nie mógł pozostać bo był za słaby … Ale nie obawiajcie się. W was widzę siłę i wiarę, więc nikomu już nic się nie stanie.

Ostrożnie wychylił głowę wraz ze swoim karabinem by móc znów zając cię „oczyszczaniem z plugastwa”. Znów przywarł głowę do kolby, przymknął lewe oko, a prawe próbowało "uchwycić odpowiednie koordynaty". Czekał aby się odpłacić z nawiązką … ale czekanie na oddanie strzału, krótkiej serii, która niesie śmierć i zniszczenie z ręki Shrike nie musiało być „bezczynnością”. Już planował kolejny ruch ... Kontem oka szukał dogodnej pozycji aby się do nich zbliżyć, otoczyć. Modlił się do swego Pana Niebieskiego, aby ten go oświecił. „Jak się tu do nich zakraść” – pomyślał …
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!
Ragnaak jest offline  
Stary 01-12-2007, 21:53   #45
 
Lavi's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie coś
Ross jak poparzony wyskoczył z wozu widząc dwie szybujące w ich stronę szyszki, krzycząc przy tym: GRANAT !. Nikt z nich nie musiał o nic więcej pytać wierzyli mu na słowo sami widząc coś lecącego na kształt jajowatego kamulca. Grey biegł jak długo mógł po skośnie starając się ustawić do wrogów od lewej flanki by móc potem do nich stamtąd grzać. Tuż przed samym wybuchem mężczyzna skoczył by schować się za troszkę większą wydmą i jakiej było jego zdziwienie że nie tylko ją przeskoczył ale także poszybował dalej. W tym niezwykłym wyczynie pomógł mu cieplutki podmuch wybuchu granatu, ogrzewając mu korzonki na następne 10 lat.

Upadek na ziemie byłby niezbyt ciekawy gdyby nie przewrót przez bark i momentalnie rzucenie się na ziemi by móc wycelować w kierunku potencjalnych wrogów. W pozycji leżącej Grey oczekiwał na najmniejszy wystający detal kaczego łba który mógł bym ładnie usunąć z krajobrazu pustynnego. Tym razem Grey wyczeka na pojawie się celu w który mógłby wystrzelić jeden celny pocisk. Mężczyzna uważnie mieczy i wyczekuje na cel by mieć pewność że nie chybi, no chyba że wychylą się oni by go ustrzelić wtedy nie mam mowy o półgodzinnym celowaniu i obliczaniu prędkości wiatru potrzebnej do idealnego strzału.
 
__________________
"I never make the same mistakes twice" -- by Me :P
Lavi jest offline  
Stary 02-12-2007, 15:20   #46
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Medyce przypomniał się inny z filmów oglądanych z rodzicami w schronie. Tak gadają ruscy gangerzy. Przypomniała sobie wszystko, co mówił na ich temat ojciec. Dalsze myślenie przerwał widok wychylających się z granatami bandytów rzucić łatwo, ale schować się to już nie tak prosto. Doti miła jak na dłoni, lecz nie zdążyła pociągnąć za spust przed jego rzutem, ale ułamek później. Wydalało na to iż nie maił szans i pocisk z jej niezawodnego gloka trafił bandytę zanim ten zdążył się ponownie schować po rzucie.
Doti zaskoczona obrotem sprawy, nagłą ewakuacją towarzyszy z płonącego pojazdu z przerażenie stwierdziła, iż nie wszystkim to się udało.

- Szto z uma saszli – zakrzyknęła, poczym w czystym polskim zawołała – pieprzcie się sami. Pierdoleni geje!

- No, dalej ilu was tam jeszcze zostało i tak zginiecie - zawołała czekając aż, który się ponownie wychyli w celu rzucenia granatem. Nie marnowała amunicji, bo to nie karabin i tak już osiem pestek poszło z tego tylko może jedne trup jest.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 03-12-2007, 17:58   #47
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Eksplozja motocykli, potem wybuch granatu i znikający w płomieniach wrak hammera wraz z Kilim wewnatrz. Bandyci byli lepiej wyposażeni niż im się zdawało, ale czy na pewno bandyci. Przetarł oczy przez chwilę zasypane piaskiem po wybuchu. Ten zastój mógł ich tylko pogrążyć.

- Lysander, Grey potrzebuję krótkiej zasłony ogniowej. Pilnujcie żeby żaden łba nie wychylił - rzekł do kaznodziei i łowcy zdecydowanym głosem, trzeba było przejąć inicjatywę. - Doti, ciebie to też dotyczy. Jak policzę do trzech nie czekajcie i zaczynajcie.

Spojrzał jeszcze raz w kierunku skały, potem płonących motocykli.
- Raz... trzy - rzucił i zerwał się nagle skacząc i klucząc, starając się wykorzystać dym i płomienie z wraków aby zbliżyć się do gangerów a przy okazji sprowokować ich do działania.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 03-12-2007, 22:51   #48
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Gdy tylko zobaczył lecące obok czarne kulki odruchowo rzucił się pędem w stronę pustyni. Nie minęło kilka chwil, a granat pierdyknął, rozpieprzając wóź w drobne kawałki, wraz z Kilianem. Fala uderzeniowa zmiotła wszystkich dookoła, nawet wilk schował głowę w łapach.

Jego wybór, ja za nic bym nie siedział w tym śmieciu. pomyślał. Przyległ do ziemi ja dziecko do sutka, ani myślał się ruszać. Jednak jest jeden do jednego, oni nam wóź, my im motocykle, jesteśmy na równi. Chciał się podzielić z tą refleksją ze swoimi kompanami, ale stwierdził, że rozsądniej będzie zachować ciszę. Po kilku chwilach ttalengo osłupienia, rozejrzał się po bokach. Roztropny wilk dawno wybrał sobie osłonę w postaci sterty gruzu, nie namyślając się zbyt długo Steve podczołgał się w tym kierunku. Nigdy więcej takich szalonych przygód, jak wyjdę z tego porzucę ich przy lepszej okazji… Życie jest mi milsze od takiej kompanii.
 
Revan jest offline  
Stary 07-12-2007, 00:02   #49
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Pył opadał powoli okrywając wszystko cieniutką warstwą. W obłokach kurzu widzieliście płomienie strzelające z palącego się samochodu, a eksplozja baku z paliwem spowodowała kolejną falę gorącego powietrza. Ten płonący wrak, który jeszcze kilka minut temu był waszym pojazdem, teraz stał się grobem dla waszego towarzysza. Na przednim siedzeniu Hammera widzieliście niewyraźny kształt, który po woli tracił kontury. Swąd palonego ciała przyprawiał was o mdłości.

Każdy z was znalazł jakiś sposób by uniknąć wybuchu. Rozrzucone dookoła głazy sprawiły, eksplozja nie wyrządziła wam żadnej krzywdy. No może z wyjątkiem Kila… Jeden z was nie żyje, powoli to do was docierało. Kil był najmłodszy w ekipie, niemniej jednak był jednym z was, a tamci go zabili. Widać, że to nie były przelewki. Złość i agresja powoli narastały w waszych duszach, czekaliście w napięciu by móc dać im upust. Zastanawialiście się na pewno skąd banda motocyklistów miała taki arsenał, wyrzutnie i granaty to nie jest standardowy sprzęt byle chłystka na motorze…

Lysander szybko zorientował się, że rozwalenie motorów i zniszczenie samochodu to była tylko zasłona dymna. Wybuchy i tumany kurzu wzniesione przy tym maiły ułatwić bandziorom ucieczkę. Widocznie taki był ich plan. Bo gdy tylko byliście w stanie zobaczyć cokolwiek jeden z nich znów zaczął morderczy ostrzał ze swego kałacha. Osłaniał drugiego, który zerwał się zza głazu i zakosami spierdalał w stronę zakrętu drogi, niknącej za załomem skalnym. Kiedy był już prawie przy samej osłonie krótka seria kaznodziei posłała go do Krainy Wiecznych Łowów. Drugi był już całkiem odcięty. Wykorzystał to Robert, który pod osłoną ogniową Doti i Greya, zbliżał się od flanki ku bandziorowi. Czekał, aż ten popełni błąd, wychyli się lub wyjdzie zza osłony. Nie musiał czekać długo, zdesperowany motocyklista odsłonił się na jedną sekundę za długo. Doti nie pozwoliła sobie zmarnować takiej sytuacji, kula z Glocka sprawiła, że dosłownie „stracił” głowę. Harding podbiegł jeszcze z wyciągniętą bronią, by sprawdzić, czy nie ma jeszcze innych… ale ten był ostatni…

Ogień właśnie przygasał, swąd tlącej się tapicerki i spalonego ciała Kila drażnił wasze nozdrza. Zebrani na środku asfaltowej drogi patrzyliście smutno na pobojowisko.Oddychaliście ciężko, adrenalina powoli opuszczała wasze organizmy, przychodziło zmęczenie i otrzeźwienie zarazem... Przed wojną byłoby o tej akcji głośno w telewizji przez tydzień, ale teraz w Zasranych Stanach, nikt nie zwracał uwagi na takie „drobne potyczki”… Postać w brudnych, za dużych łachach, którą wcześniej gangerzy okładali butami, poruszyła się na poboczu i jęknęła cicho…


Gdzieś dobiegł do was warkot silnika samochodowego. Steve odwrócił się w kierunku z którego przyjechaliście. Gdzieś na horyzoncie pojawił się stary zdezelowany samochód, którego marki z tej odległości nie mogliście rozpoznać. Spokojnie, bez pośpiechu podążał w waszą stronę… z daleka mogliście usłyszeć jakąś muzykę, płynącą zza otwartego okna – smętne słowa piosenki „Sweet home Alabama”, brzmiały troszeczkę groteskowo w obecnej sytuacji…
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
Stary 07-12-2007, 16:05   #50
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
-Sweet home Alabama, Where the skies are so blue, Sweet Home Alabama, Lord, I'm coming home to you - Alexander śpiewał na cały głos, razem z wokalistą tego zespołu ... jakkolwiek on się nazywał. Piosenka strasznie mu się podobała, chętnie posłuchałby innych utworów, tego samego zespołu. Problem polegał na tym, że nazwa tego zespołu była nieczytelna, na tej płycie "Best of ...". Uświadomił sobie, że ma już ją tak długi czas, że mógłby zaśpiewać każdą piosenkę na tej płycie. Może nie najlepiej, ale kto miał ocenić jego występ?

Spojrzał na wskaźnik, zamontowany przy kierownicy i parę razy pociągnął za wajchę, znajdującą się pod nim. Ten samochód to był złom, musiał się nieźle namęczyć, żeby zaczął jeździć. Jednym ze sposobów, było chłodzenie silnika, do czego służyła ta wajcha. Musiał ją pociągać mniej więcej co godzinę. Czasami, krócej jeżeli było bardzo gorąco, czasami dłużej, tak jak nocami. Inna sprawa, że jeżeli chciał w nocy włączyć światła, to musiał odpalić również wycieraczki. Nie dało się inaczej, musiał oba te urządzania podpiąć pod jedno "wejście".

Oparł jedną rękę na spuszczonej w dół szybie. Właśnie kończyła się piosenka i zaczynała kolejna. Gitara zaczęła rozbrzmiewać wokoło, a Olszanski wystawił rękę przez okno i zaczął poklepywać, czerwone drzwi samochodu.
-Go Johnny go, go, go! - nacisnął pedał gazu i samochód nieznacznie przyspieszył, coś zaczęło w nim dzwonić, ale Alex nie przejął się tym. Ów Dodge Coronet był z roku 1967 ... a właściwie to spora jego część, bo musiał uzupełnić wiele brakujących części, korzystając z jeszcze bardziej rozwalonych wozów. Trudno, jak przestanie jeździć, to będzie miał parę innych części do wykorzystanie. Zawsze to coś.

Zamilkł: "Czy to z przodu, to ogień?" zapytał sam siebie w myślach. "Tam się coś jara i to coś dużego". Zwolnił trochę, ale nie zmienił trasy. Gdyby miał się przejmować takimi rzeczami, to nigdzie by nie dojechał. Cały czas musiałby zmieniać trasę. Na wszelki wypadek trzymając lewą ręką kierownicę odbezpieczył leżący obok niego karabinek. "Strzeżonego pan Bóg, strzeże, jak mówił tato" dodał w myślach i wytężył wzrok. Co się mogło tam stać?
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172