Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2007, 00:37   #106
Elaraldur
 
Reputacja: 1 Elaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znany
Elaraldur nie zważając na pozorny spokój na sali wstał i podparł sie rękami o stół. Był zmęczony i zmarnowany, ale jego twarz nabrała poważnego i nieco nawet dumnego wyrazu. Gest podniesienia się z krzesła zwrócił uwagę zebranych na barda, który teraz w czarnym dublecie i pobladłą, niewyrażającą jeszcze emocji twarzą wyglądał trochę jak jeden z tych wyobrażanych sobie w książkach agentów, szpiegów, którzy zawsze noszą przy sobie strunę do duszenia i fiolkę trucizny.

Część z tego może i była prawdą. Faktycznie w wewnętrznej kieszeni jego odzienia zapodziała się zwinięta struna do lutni.

Rozumiem, pani Alusair, że to poważna misja i chcecie mieć pewność co do jej uczestników - powiedział bardzo spokojnie i trochę cicho wpatrując się w oczy namiestniczki.
Rozumiem, że najszybszym i najwygodniejszym sposobem dla pani było wykorzystanie niecnego podstępu wobec nas. - tu kącik jego ust podniósł się nieco z nerwów, ale przeciętny obserwator odebrać to mógł jako "jedynie" ironiczny półuśmiech. - Proszę pamiętać jednak, że prawie wszyscy tutaj zebrani są gośćmi waszego, ba naszego dworu, bo przecież ja jestem już w tej chwili jego członkiem. Tym bardziej więc czuję się urażony złośliwymi metodami dochodzenia naszej lojalności - Zerknął prędko na boki, by zobaczyć czy może szukać poparcia wśród zebranych, czy też okażą się oni tchórzami którzy nie potrafią skrytykować niewątpliwie nieprzystojnych metod namiestniczki. - Przypominam też, że wszyscy, którzy tutaj się znajdują, jak jeden mąż przysięgali wierność i odpowiedzialną służbę. Czy nasze słowo jest nic niewarte? Czy ma nas pani za szpiegów, sprzedawczyków? - Jego głos z ostatnim zdaniem zabrzmiał trochę głośniej, ale natychmiast znów przybrał ten sam, cichy, poważny ton - takimi działaniami urągacie sobie... Ach i jestem ciekaw czy tą waszą "panią Leracher" też tak sprawdzaliście? Skąd wiecie czy stoi po naszej, przepraszam, waszej stronie?

Westchnął krótko i z jeszcze bardziej bladą twarzą usiadł opierając się głęboko o oparcie krzesła, patrząc się z zaciśniętymi ustami na Alusair. Był zły, ale bardziej na siebie, gdyż wszystko mówiło mu, że postąpił zbyt bezpośrednio. Rozejrzał się jeszcze krótko po zebranych, by zobaczyć ich reakcje. Najbardziej bał się, że sprowokuje krasnoludy, które uświadamiając sobie jak ich honor został nadwyrężony będą reagować żywiołowo. A później jemu się dostanie. Jego wzrok powędrował z powrotem na namiestniczkę.
 

Ostatnio edytowane przez Elaraldur : 29-11-2007 o 00:40.
Elaraldur jest offline