Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2007, 14:42   #13
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nicholas nie od razu wkroczył do wnętrza gospody, choć jako pierwszy z całej grupy miał wątpliwą przyjemność stanąć oko w oko z niezbyt gościnnym karczmarzem.
Wymiana słów przy wejściu i wyraźna niechęć karczmarza sprawiły, że zawahał się nieco przed wejściem. Prawdę mówiąc wolałby mocować w stajni, niż wchodzić w tak niegościnne progi. Ruszył jednak za resztą towarzystwa. Przepuścił obie panie i schowawszy nóż wkroczył do środka.
Wszedł jako jeden z ostatnich, ale nie na tyle późno, by nie usłyszeć zaproszenia, które padło z ust samotnego biesiadnika.
Zatrzymał się w progu i bacznie rozejrzał się dokoła. Na razie nie interesował go wystrój wnętrza... Wolał się zorientować, gdzie znajduje się wejście na piętro, wyjście do kuchni i inne, ewentualne, drogi odwrotu...
Po chwili, obserwując wystrój wnętrza, ruszył w stronę stołu, przy którym siedział zapraszający ich jegomość.
"Ciekawy kontrast. Luksus wewnątrz ruiny" - pomyślał, zastanawiając się nad tym, kto jest właścicielem tego nader ciekawie wyglądającego wnętrza. - "Ten karczmarz chciał chyba powiedzieć, że to dla nas zbyt wysokie progi. Tylko się przejęzyczył..."
Cień przemknął mu przez twarz. Albo karczmarz ma źle w głowie, albo... wylądowali w miejscu, do którego raczej nie powinni byli trafić...
Chociaż musiał przyznać, że w takim miejscu przyjemniej było pomówić o interesach. A chyba o tym chciał rozmawiać anonimowy jak dotychczas przyszły współbiesiadnik.
- Witaj, panie... - powiedział z lekkim ukłonem. W jego głosie zabrzmiał cień pytania o imię rozmówcy. - Dziękujemy za zaproszenie... Miło w tych odludnych terenach spotkać tak sympatyczną i dbającą o innych podróżnych osobę...
Szczerość dźwięczała wśród tych słów. Trudno się dziwić. Nicholas faktycznie tak myślał. A że przy okazji zastanawiał się, po co ów nieznajomy ich zaprosił, to całkiem inna sprawa...
- Z przyjemnością potowarzyszymy ci w wieczornym posiłku - kontynuował.
"Ciekawe, czy zaproszenie obejmuje fundowanie nam posiłku, czy też ktoś z nas zapłaci za tę beczkę wina..." - pomyślał.
Odwrócił się do gospodarza.
- Karczmarzu... czy mógłbyś dostarczyć miskę z wodą i jakiś ręcznik? Wolałbym umyć ręce po podróży, by nie pokalać śnieżnej bieli twoich obrusów... Wody z płatkami róż nie wymagam, ale gdyby była ciepła, byłbym wdzięczny...
Poczekał, aż panie zajmą swe miejsca, po czym usiadł przy stole.
Ignorując nieco zdziwione spojrzenia współtowarzyszy złożył zamówienie:
- Jak tylko zrealizujesz zamówienia naszych pań, zechciej mi podać kawałek koźlęcia... Albo pieczonej kaczki... Do tego chleb i z trzy jabłka...
- Dobry ten ser, Cirilu? - spytał, przerywając składanie zamówienia.
Widząc, z jakim apetytem Ciril konsumuje swoją porcję mówił dalej:
- Jeszcze kawałek sera.. Tego samego, który podałeś memu towarzyszowi. A do picia... Może być źródlana woda z limonką... A jeśli nie ma, to jakiś sok... I jeszcze jedno... Gdybyś czasem miał cukier w kostkach...
Odwrócił wzrok od karczmarza, po czym ponownie spojrzał na nieznajomego.
"Bez wątpienia, tak jak to określił Meric, jakaś znakomitość... Gdyby nie ten kolorowy kij..." - uśmiechnął się do swoich myśli. - "Takie spotkanie byłoby co najmniej ciekawym początkiem przygody."
Jeszcze raz obrzucił wzrokiem wnętrze sali.
"Ciekawe... Gdyby to była iluzja... Dla potężnego maga to nie byłby problem..." - pomyślał.
- W trakcie smacznego posiłku z przyjemnością wysłuchamy, co masz nam, panie, do powiedzenia - powiedział.
"A po winie trudniej nam będzie odmówić" - pomyślał wspominając wieczór, gdy spotkali się w karczmie w Immersea.
 
Kerm jest offline