Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-11-2007, 22:35   #11
 
Marcellus's Avatar
 
Reputacja: 1 Marcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemu
Karczma w srodku byla prawie calkowitym przeciwienstwem swojego zewnetrznego aspektu. Raven szczegolna uwage zwrocil na zdobienia w ksztalcie kruka. Musial przyznac iz uwaza to za dosc zlo wrozbny zbieg okolicznosci.

Na slowa nieznajomego Cyril kiwnal lekko glowa i zasiadl do stolu.
Wybacz nieznajomy jesli nie jestem tak optymistyczny jak moj towarzysz. W akademi nauczylem sie nie ufac innym, wiec bylo by milo gdybys raczyl powiedziec co masz nam do powiedzenia.
Jego kruk usiadl mu na ramieniu i zakrakal. Mag lekko poglaskal zwierze po glowie po czym powiedzial do gospodarza.
-Chleb, ser i jakies surowe miesiwo gospodarzu. O wino jak widze zadbal juz Meric.
Gdy przyniesiono mu juz jego jadlo, sam ugryzl kawalek chleba z serem a krukowi dawal kawalki miesa. Zwierze zajadalo je ze smakiem co chwila rozposcierajac swoje skrzydla.
 

Ostatnio edytowane przez Marcellus : 28-11-2007 o 22:37.
Marcellus jest offline  
Stary 29-11-2007, 12:03   #12
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Rodzeństwo nie było aż tak głodne i zmęczone, żeby nie zauważyć szalonej różnicy pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem gospody.
- "Interesujące" – pomyślał Dorian – "gdyby ktoś wydał jedynie część pieniędzy przeznaczonych na wystrojenie wnętrza, możnaby całkiem nieźle odnowić wszystko. Przynajmniej w zakresie uprzątnięcia owej zrujnowanej części. Chyba, ze komuś zależy, żeby coś, co fatalnie wygląda na pierwszy rzut oka oraz zniechęcająco dla wędrowców, rzeczywiście prezentowało wiele lepszy standard. Ale kto by tak myślał? Harperzy? Kult Smoka? Zentharim? Bez sensu, przecież to jedyna karczma w okolicy i każdy wolałby spać we wnętrzu nawet najgorszej mordowni, niżeli na zewnątrz. Chociaż z drugiej strony, równie dobrze można się przespać w stodole przy koniach w sianie. Niewątpliwie jest tam ciepło, a koni i tak musi ktoś pilnować, bo chyba upadlibyśmy na głowę, gdybyśmy je zostawili na łaskę podejrzanego karczmarza. Trzeba pogadać o tym z krasnoludem czy paladynem, oni powinni znać się na wartach najlepiej i ustalić kolejność” – mężczyźnie przypomniał się od razu spektakl „Czerwona oberża” widziany kiedyś w rodzinnym mieście. Karczmarz mający na odludziu knajpę mordował podróżnych, dopóki nie załatwiła go grupa świątobliwych paladynów Tyra. Póki co, swoich towarzyszy w myślach określał po profesjach czy według rasy, bowiem mimo kilkudniowej drogi nie zdołał jeszcze zapamiętać wszystkich imion.
- Bądź zatem, nieznajomy panie pewien, że masz nasze podziękowania. Już obawialiśmy się, że będziemy musieli obozować w takiej dziczy, jak na zewnątrz - zwrócił się do osoby, która ich zaprosiła do stołu i z którą inni zamienili już kilka słów. Na te słowa nieznajomy mężczyzna uśmiechnął się lekko, nie wiadomo czy do Doriana, czy też mówił sobie w duchu:
- „Chłopcze, musisz się wiele jeszcze nauczyć, jeżeli ten teren uważasz za prawdziwą dzicz oraz nie jesteś za pan brat z sypianiem nocą w takim terenie.”
Cokolwiek myślał, Dorian jednak czuł sympatię do nieznajomego. Wyczuwał w nim podróżnika i niewątpliwie maga. Tak przynajmniej przypuszczał.
- Dziękujemy za zaproszenie do stołu, ale zanim do siebie przepijemy na powitanie oraz zawarcie znajomości, pozwól, że się przedstawię, jestem Dorian, a to moja siostra Melody. Właśnie my obchodzimy dzisiaj urodziny, o których wspominał nasz towarzysz. Dlatego pozwól, że najpierw choć kilka chwil spoczniemy i nacieszymy się naszym świętem, do której to radości i ciebie zapraszamy. Potem zaś omówimy tą sprawę, którą wspominałeś. Pozwól mi wszakże zapytać, z kim mam przyjemność rozmawiać?
 
Kelly jest offline  
Stary 29-11-2007, 14:42   #13
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nicholas nie od razu wkroczył do wnętrza gospody, choć jako pierwszy z całej grupy miał wątpliwą przyjemność stanąć oko w oko z niezbyt gościnnym karczmarzem.
Wymiana słów przy wejściu i wyraźna niechęć karczmarza sprawiły, że zawahał się nieco przed wejściem. Prawdę mówiąc wolałby mocować w stajni, niż wchodzić w tak niegościnne progi. Ruszył jednak za resztą towarzystwa. Przepuścił obie panie i schowawszy nóż wkroczył do środka.
Wszedł jako jeden z ostatnich, ale nie na tyle późno, by nie usłyszeć zaproszenia, które padło z ust samotnego biesiadnika.
Zatrzymał się w progu i bacznie rozejrzał się dokoła. Na razie nie interesował go wystrój wnętrza... Wolał się zorientować, gdzie znajduje się wejście na piętro, wyjście do kuchni i inne, ewentualne, drogi odwrotu...
Po chwili, obserwując wystrój wnętrza, ruszył w stronę stołu, przy którym siedział zapraszający ich jegomość.
"Ciekawy kontrast. Luksus wewnątrz ruiny" - pomyślał, zastanawiając się nad tym, kto jest właścicielem tego nader ciekawie wyglądającego wnętrza. - "Ten karczmarz chciał chyba powiedzieć, że to dla nas zbyt wysokie progi. Tylko się przejęzyczył..."
Cień przemknął mu przez twarz. Albo karczmarz ma źle w głowie, albo... wylądowali w miejscu, do którego raczej nie powinni byli trafić...
Chociaż musiał przyznać, że w takim miejscu przyjemniej było pomówić o interesach. A chyba o tym chciał rozmawiać anonimowy jak dotychczas przyszły współbiesiadnik.
- Witaj, panie... - powiedział z lekkim ukłonem. W jego głosie zabrzmiał cień pytania o imię rozmówcy. - Dziękujemy za zaproszenie... Miło w tych odludnych terenach spotkać tak sympatyczną i dbającą o innych podróżnych osobę...
Szczerość dźwięczała wśród tych słów. Trudno się dziwić. Nicholas faktycznie tak myślał. A że przy okazji zastanawiał się, po co ów nieznajomy ich zaprosił, to całkiem inna sprawa...
- Z przyjemnością potowarzyszymy ci w wieczornym posiłku - kontynuował.
"Ciekawe, czy zaproszenie obejmuje fundowanie nam posiłku, czy też ktoś z nas zapłaci za tę beczkę wina..." - pomyślał.
Odwrócił się do gospodarza.
- Karczmarzu... czy mógłbyś dostarczyć miskę z wodą i jakiś ręcznik? Wolałbym umyć ręce po podróży, by nie pokalać śnieżnej bieli twoich obrusów... Wody z płatkami róż nie wymagam, ale gdyby była ciepła, byłbym wdzięczny...
Poczekał, aż panie zajmą swe miejsca, po czym usiadł przy stole.
Ignorując nieco zdziwione spojrzenia współtowarzyszy złożył zamówienie:
- Jak tylko zrealizujesz zamówienia naszych pań, zechciej mi podać kawałek koźlęcia... Albo pieczonej kaczki... Do tego chleb i z trzy jabłka...
- Dobry ten ser, Cirilu? - spytał, przerywając składanie zamówienia.
Widząc, z jakim apetytem Ciril konsumuje swoją porcję mówił dalej:
- Jeszcze kawałek sera.. Tego samego, który podałeś memu towarzyszowi. A do picia... Może być źródlana woda z limonką... A jeśli nie ma, to jakiś sok... I jeszcze jedno... Gdybyś czasem miał cukier w kostkach...
Odwrócił wzrok od karczmarza, po czym ponownie spojrzał na nieznajomego.
"Bez wątpienia, tak jak to określił Meric, jakaś znakomitość... Gdyby nie ten kolorowy kij..." - uśmiechnął się do swoich myśli. - "Takie spotkanie byłoby co najmniej ciekawym początkiem przygody."
Jeszcze raz obrzucił wzrokiem wnętrze sali.
"Ciekawe... Gdyby to była iluzja... Dla potężnego maga to nie byłby problem..." - pomyślał.
- W trakcie smacznego posiłku z przyjemnością wysłuchamy, co masz nam, panie, do powiedzenia - powiedział.
"A po winie trudniej nam będzie odmówić" - pomyślał wspominając wieczór, gdy spotkali się w karczmie w Immersea.
 
Kerm jest offline  
Stary 29-11-2007, 15:11   #14
 
Yourek's Avatar
 
Reputacja: 1 Yourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputację
Solhaym poczekał, aż wszyscy wejdą do środka, po czym także zawitał do zajazdu. Gdy jego oczom ukazało się pełne subtelnego przepychu wnętrze, omal nie pisnął z zachwytu. [i]"Na Oghmę, jakiż to idealny przykład na to, że książki nie ocenia się po okładce!" - pomyślał. Kiedy mężczyzna zaprosił ich do stołu, a zamówienie na wino zostało już złożone, półdrow zaczął iść w kierunku stołu, gdzie część jego towarzyszy już zasiadała.
Szedł jednak powoli, rozglądając się i patrząc uważnie na obecnych gości. Wszak nie zapomniał o swoim pochodzeniu. Czy gospodarz, zakładał, że mogą pojawić się tu mroczne elfy? czy będzie mile widziany? I wreszcie, czy pozwolą mu w spokoju spożyć posiłek? Pocieszył się faktem, że grupa może stanąć po jego stronie, ale nie był tego pewien, zwłaszcza ze strony Cyrila.
Nagle! W jednym momencie stanął jak wryty. Rozejrzał się dookoła i zdał sobię sprawę, że jest tu cicho. Żadnej muzyki, śpiewu. "Zajazd bez muzyki?" - zapytał sam siebie - "To jak róża bez kolców, jak prawdomówny kłamca, jak...hojny smok." Zorientował się jednak, że wystrój nie jest krzykliwy, nie ma też charakterystycznego dla wielu karczm hałasu i gwaru. "Może nie życzą sobie muzyki?" - pomyślał. Postanowił jednak, że zagra spokojną, rozluźniającą melodie, z której słynie jego instrument. "Chyba nie będzie to gościom przeszkadzać?"
Zmienił kierunek ruchu i podszedł żwawym krokiem do gospodarza.

- Dobrodzieju! Czy znajdzie sie miejsce na wspaniała muzykę barda, przywiezioną z odległych krain? - zapytał uprzejmym tonem, kłaniając się lekko. Tak, jedzenie poczeka.
 
__________________
W takich sytuacjach, gdy warstwa nakłada się na warstwę, gdy wszystko jest fasadą, wplecioną w sieci oszustwa, prawdą jest to, co z nią uczynisz. - Artemis Entreri
Yourek jest offline  
Stary 30-11-2007, 11:11   #15
 
Mai-ah's Avatar
 
Reputacja: 1 Mai-ah to imię znane każdemuMai-ah to imię znane każdemuMai-ah to imię znane każdemuMai-ah to imię znane każdemuMai-ah to imię znane każdemuMai-ah to imię znane każdemuMai-ah to imię znane każdemuMai-ah to imię znane każdemuMai-ah to imię znane każdemuMai-ah to imię znane każdemuMai-ah to imię znane każdemu
Mai-ah ruszyła w stronę karczmy. Sama nie wiedziała czy czuje się bardziej śpiąca, czy głodna. Z pewnością czułą się brudna.
-Kto to...Czego tu chcecie? Jeśli pokoi, to przykro mi, ale nie ma już wolnych. Musicie szukać gdzie indziej. – usłyszała od drzwi.
„Cóż, miłe powitanie”- pomyślała i wizja bali z wodą, ciepłego posiłku i takiegoż łóżka zaczęła się oddalać w piorunującym tempie.
Już miała wsiadać z powrotem na konia, gdy usłyszała, że ktoś w karczmie się za nich wstawia.
- Proszę o wybaczenie, panie. Miałem na myśli tylko to, że moje pomieszczenie jest zbyt skromne dla tych podróżników.- w odpowiedzi odezwał się karczmarz
„Aha, akurat! Jak on śmie!!!” – pomyślała ze złością, po czym ruszyła w kierunku wejścia za resztą towarzyszy.

Wystrój pomieszczenia zrobił na półelfce duże wrażenie. Patrząc na białe obrusy i jedwabne obicia krzeseł Mai-ah poczuła się jeszcze brudniejsza. Jednak dumnie uniosła głowę, spiorunowała wzrokiem karczmarza i usiadła przy stole nieznajomego, który tak serdecznie ich zaprosił. Poza tym mówił coś o grzanym winie... Mai-ah przyglądała się mężczyźnie z uwagą, czekając na to co ma im do powiedzenia.
 
Mai-ah jest offline  
Stary 30-11-2007, 17:25   #16
 
Layla's Avatar
 
Reputacja: 1 Layla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputację
- Cieszę się że przyjęliście moje zaproszenie. I wraz z wami przyłączam się do życzeń urodzinowych. - brodaty mężczyzna o smolisto czarnych oczach uśmiechnął się szczerze podnosząc do góry swój kielich. - Karczmarzu! - krzyknął do gospodarza - Wina i najlepszego jadła dla tych wędrowców. Byle szybko!

Gospodarz ukłonił się nisko jakby pełen respektu dla jegomościa w ciemnogranatowych szatach, po czym zniknął w kuchni. Gdy wszyscy siedzieliście już wygodnie przy stole, czarnowlosy mężczyzna rozpoczął:

- Nazywam się Khelben Arunsun, choć niektórzy nazywają mnie „Czarnokijem”. Możliwe że część z was słyszała gdzieś moje imię, możliwe że nie. W każdym razie nie to jest ważne. - przerwał na moment by wziąć łyk wina po czym wrócił do rozmowy. W jego spojrzeniu dostrzegliście niesamowitą siłę. - Od momentu gdy was ujrzałem zaświtał mi w głowie pewien pomysł, idea którą mam nadzieję, pomożecie mi zrealizować. Otóż, jestem człowiekiem drogi, często zajmuję się ważnymi bądź ważniejszymi sprawami. I tak jest tym razem, wyruszyłem z pewną misją, lecz doszły mnie wieści o bardzo przykrej dla mnie sytuacji i muszę niestety zaniechać dalszej podróży i wrócić do drogiego mi Waterdeep. I jak pewnie już sami zdążyliście się domyśleć, miał bym dla was pewne zadanie... Sądzę, że bez wątpienia poradzilibyście sobie z nim. Nie muszę dodawać że jest to sprawa nie cierpiąca zwłoki a zatem wysoko płatna.

W momencie gdy Khelben patrzył na was, gospodarz i dwóch jego parobków przynieśli zamówione przez was jadło i napitek a także dodatkowe dwa dzbany czerwonego wina. Khelben, nie czekając na to, co odpowiecie, jakby pewien tego iż zauważeni przez niego podróżni sprostają zadaniu, kontynuował.

- Jeśli chodzi o pieniądze, to będzie jakieś dwa tysiące sztuk złota do podziału. Co do samego zadania, to sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. - mag ponownie napił się wina, po czym mówił dalej. - Chodzi o odnalezienie Kryształów Mocy. Powstały jakieś cztery tysiące lat temu, ponoć zesłane zostały przez samego Obad-Hai. Są to kunsztownie wykonane kamienie szlachetne wyposażone w potężne magiczne właściwości. Każdy z nich daje właścicielowi panowanie nad jednym z czterech żywiołów. Legendy mówią, że gdy ktoś połączy te kamienie w jeden, stanie się panem wszystkiego. Lecz moc kryształów nie pochodziła wyłącznie od boga natury. Ich powstanie nie mogło oczywiście umknąć Hextorowi. Zauważył on w kryształach wielki potencjał. Obad-Hai nie przewidział, że bóg tyranii wpłynął na powstanie kryształów tak, iż ukończone artefakty były o wiele potężniejsze niż ich twórca się spodziewał. Plan Hextora był subtelny i działał na wielu poziomach. Po pierwsze, każdy z kryształów oddziaływał na panującą pomiędzy czteream żywiołami równowagę, od której zależy istnienie materii i praw fizycznych znanych nam, śmiertelnikom. Po drugie, Hextor dobrze wiedział co robi - wszak kluczem do sukcesu jest po prostu podarowanie tej potęgi śmiertelnikom. Im większa moc, tym większe prawdopodobieństwo, że śmiertelnicy sami się zniszczą, zwłaszcza że posiadacz kryształów po pewnym czasie staje się na wskroś zły.

Blackstaff przeczesał dłonią włosy po czym kontynuował.

- Żaden śmiertelnik nie byłby na tyle potężny by na dłużej posiąść wszystkie cztery kryształy, jednak mógłby to zrobić na tyle długo by zniszczyć wszelkie istnienie, toteż zostały one rozdzielone. Z moich wiadomości wynika że Kryształ Ognia został wysłany w te góry, Kryształ Ziemi ukryto w świątyni Yuan-ti, Kryształ Powietrza został podarowany elfom, które jednak, jak powiada stara krasnoludzka legenda, wkrótce go utraciły. A o Krysztale Wody brak mi na razie jakichkolwiek informacji. Tak przedstawia się zadanie, które miałbym dla was. Chodzi o to, byście zebrali wszystkie kryształy i przynieśli mnie. Pozostaną trwale pod pieczą moją i zaufanej grupy magów....Oczywiście w każdej chwili możecie liczyć na moją pomoc, ale o tym za chwilę. Teraz, skoro już wiecie o co toczy się gra, pomożecie mi?

Spojrzał wymownie po czym wziął łyk wina.



Solhaym

Karczmarz spojrzał na Ciebie nieco dziwnie słysząc Twoje pytanie, a następnie wskazał mały stolik znajdujący się tuż obok wielkiego, bogato zdobionego kominka.

- Jeśli szanowny pan chce dla nas zagrać, tam jest najlepsze miejsce. Kilka dni temu wyjechała dp Silverymoon nasza elfia bardka i od tej pory nie mamy czym gości zabawiać. Z chęcią posłuchamy wszyscy jakież pieśni przywiózł pan w nasze skromne progi ze świata. Wieczór zimny, zaraz przyniosę szklanicę wina dla rozgrzania... - w głosie gospodarza dało się wyczuć dziwny, służalczy ton, jednak nie przejmując się tym zbytnio spojrzałeś w kierunku kominka. Miejsce istotnie wyglądało zachęcająco. Twoi towarzysze zajęci już byli rozmową z czarnowłosym, więc chyba nie pozostało nic innego jak umilić im konwersację jakąś miłą piosnką.
 
__________________
Every next level of your life will demand a different version of you.
Layla jest offline  
Stary 30-11-2007, 17:53   #17
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Dorian wstał i głęboko skłonił się przed Khelbenem:
- Wśród magów, nawet tak początkujących jak ja, nie ma takiego, który nie znałby imienia Pana Magicznej Wieży w Waterdeep. Nie wiem, jak wszyscy – zwrócił się do towarzyszy z grupy, - ale na pewno czarodzieje słyszeli o panu. Nasz szanowny rozmówca to ktoś – tu Dorianowi zabrakło słowa – to ktoś, kogo naprawdę warto słuchać. Nie wiem, jak dla moich towarzyszy lecz dla mnie, a przypuszczam, ze i dla mojej siostry – tu spojrzał na Melody która skinęła głową – praca dla tak wielkiego czarodzieja będzie zaszczytem. Jednak, przyznam, ze chciałbym więcej usłyszeć o całej sytuacji, gdyż nurtuje mnie jedno pytanie. Brzmi ono tak: jeżeli to sam Khelben wyruszył na wyprawę, cel musiał być nie tylko wart jego uwagi, ale również przeszkody do przekroczenia, musiały być takie, ze udał się tam osobiście, nieprawdaż – Dorian spojrzał Khelbenowi w oczy. – Jeżeli wiec cel stanowi wyzwanie dla takiego czarodzieja, jak Pan, czarodzieja, którego moc jest legendarna i nawet jeżeli legendy tylko częściowo mówią prawdę, to przekracza ona nasze wyobrażenia, to dlaczego liczy Pan, ze poradzimy sobie tam my. Przyznam, że to mnie dziwi, nawet, jeżeli nie cierpiące zwłoki sprawy wzywają pana gdzie indziej, jak mamy sobie radzić tam my, gdzie pan sam uznał wcześniej za wskazane się wybrać. Osobiście, poświęcając swój czas i angażując swoją potęgę - podkreślił. – dlatego, zgadzając się na pana propozycje, przynajmniej w moim imieniu i siostry, - chciałbym usłyszeć więcej. Pozwoli pan także, ze sprawę omówimy jeszcze w grupie. Dopiero co stworzyliśmy drużynę i nie chciałbym, żeby ktokolwiek czuł się pominięty, albo uważał, ze nie ma wpływu na ogólną decyzję. No, chyba, ze od razu tu wszyscy od razu się zadeklarują, tak jak my.
 
Kelly jest offline  
Stary 30-11-2007, 18:07   #18
 
Marcellus's Avatar
 
Reputacja: 1 Marcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemu
Na slowa Czarnokija Cyril przestal sporzywac posilek i skoncentrowal sie na rozmowie. W duchu skarcil sie ze nie rozpoznal go odrazu. Wszak w akademii wiele mowiono o tym mistrzu magii. Jego moc byla o wiele wieksza niz ktorego kolwiek z nauczycieli Ravena. Szybko rozwazyl plusy i minusy oferty maga w czasie gdy Dorian wyglaszal swa goraca i pelna pochlebstw mowe.
Praca dla kogos z taka moca moze przysporzyc wiele ciekawych mozliwosci.
No i na dodatek te krzysztaly. Jakze wielka i destruktywana moc moga one skrywac, moc ktora napewno da sie ujazmic i uzyc do swoich celow.
-Mistrzu Blackstaff, mozesz liczyc na moja pomoc.Aczkolwiek dziele obawy blizniakow co do powagi tej misji. No chyba ze mozesz nam udzielic jakiegos wsparcia. Jakies magiczne przedmioty byly by pomocne. Oczywiscie chodzi tylko o wyporzyczenie narzedzi majacych pozwolic nam osiagnac cel i zwyciezyc nad silami zla.- glos Ravena byl lagodny i pelen dobrych intencji. Wrecz unizony. W przeciagu tych kilku dni jakie z nim spedziliscie, jeszcze nigdy nie slyszeliscie by wypowiadal sie w ten sposob. Nie mogliscie oprzec sie wrazeniu iz nie jest on dokonca szczery.
 
Marcellus jest offline  
Stary 30-11-2007, 18:22   #19
 
shadowdancer's Avatar
 
Reputacja: 1 shadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumny
Khelben "Blackstaff" Arunsun? Imię tak znanej postaci nie mogło umknąć paladynowi. Dużo o nim słyszał. Nazywany "Żelaznym Rzecznikiem Sprawiedliwości" i "Obrońcą Prawdy" był postacią sławną jak Faerun długi i szeroki. Powiedział zatem:
-Mistrzu, jeśli ty sam poszukujesz tych kryształów, to na pewno robisz to w szlachetnym celu. Dlatego masz moje całkowite poparcie i z przyjemnością melduję, że jestem gotów wyruszyć na tę wyprawę.
"Także dlatego, by ustrzec innych chętnych przed wielką mocą tych kryształów. Taka potęga może skusić każdego. Myślę, że ja dam radę przeciwstawić się ich wielkiej mocy, wspiera mnie przecież we wszystkich moich poczynaniach Pan Poranka. Ale inni... Pod maską dobroci zawsze mogą kryć się jakieś złe zamysły" - dodał w myślach.
-Nie sądzę jednak, byś szukał ich dla siebie, ale w jakimś zbożnym celu. Jeśli nie obrazi cię to, chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o twoich pobudkach. - ciągnął, a zakończywszy spojrzał ciekawie na maga.
 
shadowdancer jest offline  
Stary 30-11-2007, 19:17   #20
 
Yourek's Avatar
 
Reputacja: 1 Yourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputację
Półdrow spojrzał w stronę reszty kompanii. Po długiej wędrówce nie obchodziło go zbytnio, co ten człowiek ma do powiedzenia. Ba! Gdyby wiedział, kto siedzi przy tamtym stole! Khelben Arunsun, założyciel organizacji harfiarzy, która była niejako jednym z autorytetów dla Solhayma. Ile sekretów i legend znał ten człowiek!
Bard myślał w tej chwili jednak o czymś zupełnie innym. Otrzymawszy wino, łyknął je szybko i rozgrzany skierował się szybkim, żwawym krokiem w stronę miejsca wyznaczonego przez gospodarza. Wskoczył lekkim ruchem na stolik, powodując , że ten zakołysał sie lekko. Przelotnie spojrzał na kominek - "Trzeba przyznać, że dbają o wygodę!" - po czym wyjął zza pasa swój przepiękny flet.

- Piękne panie! Szanowni panowie! - krzyknął na salę - Ja, Solhaym Kenafin, przybyły z odległych miejsc, mam zaszczyt podzielić się z wami tym, co w życiu barda najważniejsze!

Przyłożył instrument do ust i zaczął snuć piękną i spokojną melodię, która uspokoiłaby z pewnością najbardziej rozjuszonego goblina. Nuty rozbrzmiewały na całą salę. Dało sie czuć kojące uczucie znużenia. Spokój, rozmarzenie, ulga. Solhaym przymknął oczy i dał się ponieść muzyce. Rozpływał się po sali razem z nią.
Koncert trwał trochę czasu, ale po chwili muzyka ucichła. Flet wreszcie oderwał się od ust. Artysta popatrzył na obecnych i rzekł z uśmiechem na ustach:

- Mam nadzieję, że muzyka pozwoliła się wam dostroić do swoich myśli i zrelaksować się po ciężkim dniu. Zanim jednak zaczniecie klaskać, pozwólcie, że z tego oto miejsca pogratuluję dwóm osobom. - głos stał się donośniejszy - Dorian i Melody! Dzisiaj, w dzień waszych urodzin, pragnę życzyć wam, aby włos nigdy nie spadł z waszych poczciwych głów, a broń poraziła nie jednego przeciwnika! Nie znam was jeszcze dobrze, ale podróżując z półdrowem pokazaliście, że jesteście ludźmi godnymi przyjaźni! Oto dla was, a także niejako dla reszty mojej zacnej kompanyi ten oto autorski twór!

Schował flet za pas i zamykając oczy wykonał kilka gestów rękoma. Wnet, w całej izbie rozbrzmiała muzyka. Był to odgłos werbli i bębnów. Rytmiczna, żywa muzyka bardzo odpowiadała tonowi pieśni, którą Solhaym miał zamiar zaśpiewać. Zrobił ukłon w stronę solenizantów, po czym nabrał powietrza w usta i zaśpiewał:

Tańczmy, tańczmy dziś wszyscy
Niech muzyka rozbrzmiewa
Walczmy, walczmy dziś wszyscy
Gdy nam bard ładnie śpiewa

Ruszajmy w bój bo taka już
natura wojownicza
Każe nam iść przed siebie wciąż
Straconych dni nie zliczać
Lato czy mróz, czy noc czy dzień
W wir walki jesteśmy porwani
Aby spokojnie spać mógł ktoś
Walczymy jak opętani


Głos był czysty i donośny. Żywa muzyka objęła całe otoczenie. Bard podrygiwał w rytm muzyki. W tej chwili nie zastanawiał się, czy taka muzyka zaburzy spokojną egzystencję zajazdu. W tej chwili liczyła się tylko muzyka i śpiew. Jednak jednego żałował:

"Szkoda, że nie ma tutaj już żadnej elfiej minstrelki. Chętnie bym...zaśpiewał w duecie"
 
__________________
W takich sytuacjach, gdy warstwa nakłada się na warstwę, gdy wszystko jest fasadą, wplecioną w sieci oszustwa, prawdą jest to, co z nią uczynisz. - Artemis Entreri
Yourek jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172