- Brawo. Wykonałaś swoje pierwsze zadanie. - uslyszała.
Usta otworzyły jej się ze zdziwienia a jej mina mówiła sama za siebie.
"Co to do cholery ma znaczyć??" - przeszło jej przez myśl z niewyobrażalnie wielką wściekłością. Ukryła to wszystko za swoim wrednym uśmieszkiem. - To oczywiste, swoją drogą, nie było ono trudne. - rzekła jakby od niechcenia jednak z wielką dumą i pewnością siebie. Poprawiła płaszcz tak by zakrywał każdą z jej broni.
- Nie zabiłaś mnie. Nie zabiłaś, chociaż mogłaś. Sandriela to wielce ucieszy. Zmartwił się, gdy uśmierciłaś tamtych dwóch. - mężczyzna przy ostatnich słowach, wydawałoby się, że się zasmucił. Jednak co takiego może być smutnego w śmierci półelfów?? Tego Vanessa chyba nie zrozumiała i kto wie czy kiedykolwiek to pojmie. - Przykro mi więc, że was to zabolało. Ale to jedyny powód dla którego mi przykro. - parsknęła do niego ostrym tonem, jaki to miała w zwyczaju używać.
- Możesz dalej kontynuować swoją wyprawę. Czy to z towarzyszami, czy bez nich nadal masz szanse odbyć podróż po coś bardziej wartościowego od złota... - mężczyzna zaczął odchodzić powoli.
"Wartościowsze od złota? To znaczy, że pomoże mi zabić wszystkie półelfy? Hmm, dla takich chwil warto umrzeć ostatnim..." - pomyślała a na jej twarzy zawitał słodki, chytry uśmieszek który szybko przemienił się w śliczny, imitujący uprzejmość uśmiech. - Czekaj! - krzyknęła do niego. Nastąpiła chwila ciszy. Dziewczyna przełknęła ślinę. Wzięła głęboki oddech, wypuściła powietrze i dodała neutralnie. - A może zostałbyś ze mną . . . na tę noc? - spytała poprawiając swój sterczący, czarny kołnierz płaszcza.
__________________ Discord podany w profilu
Ostatnio edytowane przez Nami : 30-11-2007 o 12:05.
|