Biskup obgryzając kość warchlaka uśmiechnął się. Przełknął mięsiwo i rzucił resztki siedzącym opodal psom, które piszcząc i skamląc rzuciły się do jedzenia.
- Dobrze, Mości Książę - zgodził się arcybiskup wycierając tłuste palce w obrus. Z trudem podniósł się z miejsca. W pewnej chwili
Andrzej wręcz musiał doskoczyć do
kościelnego dostojnika i go podeprzeć, bowiem ten się zachwiał i omal nie runął na ziemię.
- Wybacz, synu. Sprawy wielkie wciąż wymagają atencji i wysiłku, ale coraz mniej sił w mym starym ciele. Prowadź! Książę poprowadził
Świnkę koło muzykantów i przez sień.
Minęli spieszącą z kolejnymi posiłkami służbę i weszli w korytarz prowadzący do kuchni. Intensywne zapachy ziół i pieczonego mięsiwa wypełniły nozdrza obu mężczyzn.
Jakub poczuł ssanie w żołądku i uświadomił sobie, że nie dane mu było zbyt wiele uszczknąć. Nie był zły na
Andrzeja, ale miał nadzieję, że sprawa będzie warta tego, by jeszcze chwilę cierpieć lekki głód.
- Tutaj, arcybiskupie. -
Andrzej naparł na pierwsze drzwi po prawej. Weszli do sporego pomieszczenia. W środku panowała niemal zupełna cisza. Grube mury zamkowe skutecznie tłumiły odgłosy zabawy w sali balowej.
Świnka poczuł przyjemną woń, wypełniającą cztery ściany. Przypominała mu sprowadzane z dalekiego południa cieniutkie świeczki, które zamiast dawać płomień, tliły się intensywnie wydzielając dym o bardzo specyficznym zapachu.
Zielone w kolorystyce gobeliny pokrywające ściany sprawiały, że mimowolnie człowiek czuł się w tej komnacie spokojny i wyciszony.
Kroki obu mężczyzn zadźwięczały na kamiennej podłodze.
Książe Andrzej usłużnie odsunął krzesło i pomógł
Jakubowi Śwince wygodnie się usadzić. Jednocześnie do sali wkroczyły dwie służące przynosząc ciepłe koce. W sam czas, bowiem w komnacie było dość chłodno. Jedna opatuliła szczelnie nogi obu dostojników, druga zaś zręcznie i szybko napaliła w kominku, koło którego leżały przygotowane wcześniej szczapy drewna.
Gdy obie kobiety opuściły komnatę, zwaną
Zielonym Pokojem,
Świnka odezwał się.
- Doskonały wybór, książę, jeśli chodzi o miejsce rozmów. Przyznam, nigdy jeszcze w tym pokoju nie gościłem. Miłe i uspokajające miejsce. - Zaiste - przytaknął
Andrzej zadowolony z dobrego nastroju duchownego.
- Zatem więc, mój synu, o czym chciałbyś rozmawiać ze sługą bożym?